- Ekonomia
Jak zbudować w Polsce poważny i nowoczesny przemysł?
- By krakauer
- |
- 11 października 2014
- |
- 2 minuty czytania
Zamiast biadolić, że sąsiedzi ocalili swoje stocznie kosztem naszych, (co jest prawie prawdą), jak również zamiast narzekać, że nie mamy narodowych koncernów i niczego znanego na świecie nie produkujemy – czas najwyższy się zastanowić jak zbudować w Polsce poważny i nowoczesny przemysł. To znaczy taki przemysł, który będzie nowoczesny w rozumieniu technologicznym i konkurencyjnym, a skala wartości dodanej generowanej w wyrobach pozwoli na rozwój całych powiązanych gałęzi.
To oczywiście nie jest proste zadanie, w zasadzie można nawet powiedzieć, że jest to zadanie prawie niemożliwe, ponieważ skala wyzwania jest porażająca. Przede wszystkim powstaje dylemat, na czym się skupić oraz w jaki sposób wykorzystać potencjał już posiadany, jest bowiem oczywistym że budowanie czegoś od zera nie jest możliwe – tu nie chodzi o coś co jeden z byłych ministrów pieszczotliwie określił „kamieni kupa”. Mówimy o zagadnieniu, które mogłoby być dla naszej gospodarki – nawet nie wizytówką, nawet nie kołem zamachowym, ale unikalną specjalizacją, w której bylibyśmy wiodący i bezkonkurencyjni, przynajmniej na tyle, żeby zgarniać największą rentę z bycia pierwszym wśród możliwych naśladowców.
Żeby się to udało i żeby być liderem – trzeba coś wymyśleć, dopracować, wdrożyć i sprzedać. Ryzyko niepowodzenia jest olbrzymie, zwłaszcza jeżeli trzeba najpierw coś wymyśleć co się sprzeda. Do tego powstaje problem bazy surowcowej w szerokim rozumieniu tego słowa – tj. zasobów, które będą przetwarzane. Może to być ruda żelaza, ale może to być też zapis kodu z oprogramowaniem a całe bogactwo może mieścić się na kilku dyskach twardych. Chodzi o to, że nie bardzo możemy liczyć na ponowne wynalezienie penicyliny. Możemy być bardzo dobrzy w naśladowaniu cudzej myśli – jej twórczym rozwijaniu, znajdowaniu nowych zastosowań dla istniejących wynalazków. Takie podejście powinno pomóc ograniczyć ryzyko związane z koniecznością wymyślenia czegoś rzeczywiście przełomowego.
Nie ma się, czego wstydzić w strategii naśladownictwa, ponieważ praktycznie wszyscy tak do jakiegoś stopnia robili i wielu tak robi nadal, nawet szczególnie tego nie ukrywając. Wystarczy sprawdzić popularny portal handlu hurtowego z Chin, gdzie można zobaczyć praktycznie wszystko, a nawet rzeczy, o których istnieniu nie mieliście państwo, jak również właściciele znaków handlowych, pod jakimi te produkty są sprzedawane najmniejszego pojęcia.
W naszych realiach strategia rozsądnego naśladownictwa, połączona z rozwojem całej linii produktów i gałęzi wykorzystujących produkty główne i ich ciągi technologiczne – to byłoby coś takiego, co mogłoby spowodować, że na stałe wpisalibyśmy się w rynek. Nie zaszkodziłoby kupienie jakiejś znanej marki, jak również znanych na docelowych rynkach dystrybutorów, tak żeby wejść na rynek w sposób w miarę bezkonfliktowy i z czasem wyrobić sobie niszę – niezastąpionego, solidnego i produkującego bardzo dobrej jakości produkty partnera.
W praktyce najskuteczniejszą drogą byłby zakup licencji z prawem do dowolnego rozwoju zakupionej technologii pod własnym znakiem handlowym, to nic innego jak powtórzenie ścieżki rozwoju wybranej przez liczne firmy w krajach gwałtownie rozwijających się. Prawdopodobnie nie ma innej drogi, jeżeli chce się mieć coś do powiedzenia w zakresie produkcji przemysłowej w ogóle. Trzeba bowiem pamiętać, że konkurencja globalna nie śpi, co więcej nawet na nas nie czeka.
Jest w kraju kilka przedsięwzięć np. z zakresu obróbki tworzyw sztucznych i tworzeniu konstrukcji nośnych z tego typu materiałów, które po odpowiednim dokapitalizowaniu, wzmocnieniu instytucjonalnym oraz nadaniu struktury holdingowej – mogłyby stanowić nie tylko kontynentalny hub obróbki i przetwórstwa materiałów kompozytowych, ale stać się istotnym globalnym graczem. Chodzi o stworzenie warunków do zaistnienia poważnych biur projektowych, poważnego marketingu, wydajnej logistyki oraz finansowania całości przedsięwzięcia, które nawet, jako przedsiębiorstwo wirtualne byłoby zdolne do scalenia całej branży w jeden większy współpracujący ze sobą organizm, jakiś klaster przemysłowy – o zdolnościach produkcyjnych na skalę globalną.