- Ekonomia
Zapomoga czyli wyborcze dodatki do emerytur i rent od rządu?
- By krakauer
- |
- 23 czerwca 2015
- |
- 2 minuty czytania
Źle się dzieje w państwie polskim! Źle się dzieje! Prawdopodobnie rząd zamierza dać jednorazowe dodatki do emerytur i rent, wzorem swoich poprzedników z SLD i PiS? Jest to jeszcze informacja nie potwierdzona, ale biorąc pod uwagę okoliczność, że nie bardzo wiedzą w rządzie co zrobić z waloryzacją emerytur i rent, to jest bardzo możliwe zwłaszcza w kontekście wyborczym.
Coroczna waloryzacja jaką uprawnieni otrzymają w marcu przyszłego roku, przy założeniu dotychczasowych zwyczajów będzie oscylowała około kwoty 6 zł oczywiście brutto przeciętnie na jedno świadczenie. Taka kwota wyjątkowo nie robi szału, zwłaszcza że marzec 2016 jest już po wyborach z października 2015. Więc dlatego wizja jednorazowego dodatku jest bardzo prawdopodobna, bo kusząca i wiele wnosząca do amunicji wyborczej, gdyż nie ma to jak pochylać się z troską wobec dramatycznego losu emerytów i rencistów.
Rząd pana Tuska miał problem czy waloryzować procentowo, czy kwotowo. Wyszło z tego prawdopodobnie złamanie Konstytucji, ale trzeba przyznać że podwyższanie najniższych świadczeń kwotowo, było bardzo ważnym krokiem socjalnym rządu, ponieważ dla biednego rencisty pomiędzy około 30 zł brutto a około 50 zł brutto miesięcznie to jest duża, a nawet bardzo duża różnica. Proszę pamiętać, że najniższe świadczenia to ciągle około 700-kilkudziesięciu złotych!
Pomysł na jednorazową wypłatę dodatku, to nic innego jak przejście ze składkowego systemu emerytalno-rentowego na czysto socjalny model, który ma podłoże czysto polityczne. Łącznie uprawnionych jest w systemie około 9 mln osób, z tego uwaga około 6 mln osób ma renty i emerytury niższe od przeciętnych! Zatem to w ich interesie są podejmowane tego typu spłaszczające działania.
Jeżeli rząd się na to zdecyduje będzie musiał zdążyć przeprowadzić dwie rzeczy, po pierwsze skorygować budżet jeszcze na ten rok, a po drugie zmusić ZUS i KRUS do korekty swoich planów rocznych, z czym mogą być problemy.
Sam pomysł jest zły dlatego, ponieważ zastępuje on dyskusje o waloryzacji emerytur i rent, jak również o wprowadzeniu świadczenia obywatelskiego, w wysokości nie mniejszej niż płaca minimalna lub do niej w znacznym stopniu zbliżonej. Oczywiście to by rozwiązało problem składek, lat pracy itp., byłoby niesprawiedliwe jeżeli chodzi o zgromadzone wirtualne składki, ale byłoby pragmatycznie rzeczywiste. Jeżeli dzisiaj ktoś myśli, że w dużych miastach samotny rencista lub emeryt może się utrzymać za minimalne świadczenie, ten sobie robi z ludzi po prostu jaja. Przeważnie takie osoby są klientami pomocy społecznej, albo ciążą na rodzinach. Nie da się w tym kraju żyć samodzielnie za 740 zł dochodu miesięcznie netto, jeżeli robi się opłaty, kupuje leki, usługi komunikacyjne itp. W praktyce oznacza to konieczność jedzenia makaronu na wodzie z dodatkiem koperku oraz dożywiania się szczawiem i mirabelkami zbieranymi w parkach lub z tego co spadnie na ogródkach działkowych.
Jeżeli więc do czegoś takiego by doszło, mielibyśmy do czynienia z żałosną zapomogą, w tym skierowaną do ludzi, którzy jej nie potrzebują tak bardzo jak najubożsi. Ponieważ jeżeli mamy wspierać interwencyjnie, to wspierajmy ludzi o najniższych świadczeniach, albo rzeczywiście zgodnie z przyjętym paradygmatem rodziny wielodzietne o niskich dochodach.
Można zrozumieć, że rząd w roku wyborczym, wiedząc już że przegrywa, zrobi wszystko, żeby tylko przypodobać się wyborcom. Jednakże być może zostałoby to zauważone, jakby zaczął wypłacać emerytom i rencistom – 13tki. Takie koncepcje polityki społecznej są znane z innych krajów m.in. z Grecji i z Węgier, gdzie świadczeniobiorcy całymi latami otrzymywali raz w roku dodatkowe świadczenie. Ma to ten sens, że człowiek może sobie coś zaplanować np. wakacje lub zakup czegoś poważniejszego, czy też remont. Ewentualnie co byłoby chyba u nas powszechne – spłatę „chwilówki” i innego typu zobowiązań. W tym zakresie na pewno takie świadczenie miałoby sens i byłoby na trwałe zapamiętane przez znaczną część społeczeństwa. Ponieważ państwo jest biedne, można uśrednić i wypłacać 13-tą emeryturę lub rentę w wysokości najniższego z tego typu świadczeń (osobno w podsystemie KRUS a osobno w ZUS). W ten sposób, rzeczywiście progresywnie wspierano by tych co mają najniższe świadczenia, ponieważ w ich budżetach rocznych, byłby to największy procentowo wzrost.
Jednakże nie miejmy złudzeń, jeżeli coś w emeryturach i rentach ma się zmienić, to zmieni się na gorsze, chyba że podniesie się generalny poziom wynagrodzeń, które są w naszym kraju przeciętnie szokująco niskie i po prostu głodowe.