• 16 marca 2023
    • Polityka

    Zacznijmy pytać na co poszło i ile funduszy unijnych i na co pójdą?

    • By krakauer
    • |
    • 15 października 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Zacznijmy pytać władzę, na co poszło i ile środków z funduszy unijnych i na co jeszcze te środki będą wydatkowane. Proszę się zastanowić czy w państwa otoczeniu powstało coś, cokolwiek co generuje nowe miejsca pracy, ewentualnie czy podnosi jakość cywilizacyjną lokalnej przestrzeni społeczno-gospodarczej w sposób zauważalny? Co macie indywidualnie, co macie zbiorowo w ramach wspólnoty samorządowej (swojego miasta, gminy, województwa) – z wydatkowania olbrzymich kwot funduszy unijnych?

    Druga kluczowa sprawa – niestety przyszedł czas rozliczeń, ale trzeba na poważnie się zastanowić co jest z alokacją funduszy pomocowych dla polskiej wsi i jej mieszkańców? Czy te środki są wydatkowane efektywnie? Wpływają na podaż żywności? Jej jakość? Dostępność? Bijemy eksportem żywności globalne rekordy? Na co zatem idą te środki – wielomiliardowej pomocy regularnie wypłacanej mieszkańcom wsi?

    Analiza działań Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i regionalnych programów operacyjnych (w takim zakresie w jakim na etapie przeważnie założeń lub projektów są już dostępne) wskazuje na jedno – nadal nie ma koncentracji środków, ani terytorialnej w imię niesprawdzającej się zasady zrównoważonego rozwoju ani dziedzinowej – pozwalającej na koncentrację potencjału i wyzwolenie masy krytycznej. Nie myśli się w ogóle o takim wydawaniu pieniędzy, żeby napędzały lokalną/regionalną gospodarkę, tworząc stałe miejsca pracy dla dobrze zarabiającej kadry z kwalifikacjami dostępnymi na miejscu. W ogóle nie ma takiego myślenia, które jest duszone przez kulturę specjalnych stref ekonomicznych i przeświadczenie, że bez wsparcia publicznego przedsiębiorcy – oczywiście zagraniczni nie zawitają do naszego regionu.

    Marszałkowie województw pławią się w chwale i blasku rozdawnictwa środków pomocowych niczym udzielni książęta, tak to oni rzeczywiście przecież decydują (w szerszym rozumieniu zarządy województw) na co pójdą pieniądze w danym województwie. To przerażające jak wiele środków zmarnowano, najbardziej smucą te przecenione drogi i mosty, które nadal nie tworzą spójnej sieci i dopiero teraz zaczyna się myśleć o wspólnym systemie opłat.

    Obecnie jesteśmy na progu programowania nowego okresu – wszystko co najlepsze przed nami, środki na wkład własny rząd zabezpieczył genialnym manewrem gospodarczym skonsumowania środków z OFE. Przeprowadzane konsultacje społeczne to najczęściej fikcja i nieporozumienie w tym znaczeniu, że opinie pojedynczych ludzi nie mają żadnego znaczenia a opinie środowisk są moderowane co najmniej poprzez kąt widzenia ich własnych interesów. W wyniku czego dzieją się taki bohomazy jak przysłowiowe „białe słonie”, termy bez ciepłej wody lub słynne już trójmiejskie lotniska, gdzie prawie każde miasto musi mieć własny port lotniczy – zamiast porozumieć się i stworzyć jeden na miarę europejską! No ale to jest Polska nie da się normalnie i w sposób oszczędny, decydujący o efektywności. Zwłaszcza nie da się tak zrobić od razu, musimy uczyć się na błędach.

    O dziwo premier nie zdecydował się na masowe rozliczenie, a nawet naświetlenie afer związanych z przestępstwami przy przetargach drogowych. Wiadomo, że jest to w interesie państwa, albowiem zamieszanie przy wydawaniu środków unijnych oznacza konieczność ich zwrotu. Dlatego złodzieje i oszuści mogą czuć się względnie bezpieczni. Jednakże nic nie wiadomo o realnym działaniu osławionej „tarczy antykorupcyjnej”, to znaczy nie chodzi o spektakularne wyniki, ale ilość bankructw firm budowlanych nie może być przecież dowodem na sukces działania służb bezpieczeństwa i porządku. Można zrozumieć, że nie udało się stworzyć narodowych korporacji budowlanych przy budowie własnej infrastruktury, ale żeby przy tym jeszcze prawie wszyscy zbankrutowali?

    Z powyższych względów trzeba głośno pytać na co poszły środki unijne i na co one pójdą w dalszej kolejności, albowiem liczy się osiąganie ważnych celów społeczno-gospodarczych, a nie wspieranie „znajomych królika”, jego rodziny i innych. Wybór jest prosty – boiska, czy biblioteki? Iluminacje kościołów czy oświetlenie uliczne LED? Komunikacja publiczna oparta o mikrobusy, czy kolej podmiejska/regionalna? Jest ich o wiele więcej – setki, tysiące, dziesiątki tysięcy jak kraj długi i szeroki. Można tylko apelować o priorytet dla zadań związanych z ochroną przeciwpowodziową, albowiem na to nigdy już nie będzie pieniędzy, dlatego trzeba zrobić jak najwięcej.