- Wojskowość
Zacznijmy produkować masowo: prosty, niezawodny, ale skuteczny sprzęt wojskowy!
- By krakauer
- |
- 05 grudnia 2012
- |
- 2 minuty czytania
Zacznijmy, jako państwo produkować masowo – prosty, niezawodny, ale skuteczny sprzęt wojskowy. Niestety prawa współczesnej ekonomii są brutalne nie mamy szans na stworzenie i wyekwipowanie – a przede wszystkim uzbrojenie – licznej, zawodowej i nowoczesnej armii. Nasza obecna strategia przygotowania do wojny zakłada profesjonalizację sił zbrojnych, bez zapewnienia elementu ludzkiego, albowiem nie ma rezerw, a zwłaszcza rezerw przeszkolonych. Nawet te, które są lub mogłyby być rezerwami – nie mają kontaktu z wojskiem, pomijając już ten drobny problem, że prawdopodobnie nie miałyby, czym walczyć.
Nasz kłopot wynika ze złej strategii, której podstawą było – jesteśmy w NATO – nic nam w związku z tym nie grozi, dlatego możemy sobie pozwolić na armię w stylu „Power Point Rangers”, która rozgrywa wielkie scenariusze bitewne poprzez prezentacje na naradach w popularnym programie służącym do prezentacji treści i multimediów z komputera na rzutnik. W zasadzie ten system działał – armia zawodowa – wielkie dzieło ministra obrony, który był dyplomowanym lekarzem psychiatrą – musi działać! Zwłaszcza w celach, w jakich została powołana, czyli służby na zagranicznych kontraktach – misjach niewielkich oddziałów wydzielonych maksymalnie 3000 żołnierzy jednocześnie. Tyle jesteśmy w stanie zmobilizować, jakoś uzbroić i z pomocą obcej logistyki wysłać – nawet bardzo daleko.
Jednakże powraca pytanie – a co z obroną państwa? Nie jest dla nikogo tajemnicą, że nasza armia ma za zadanie – jedynie spowolnić nieprzyjaciela w oczekiwaniu na pomoc sojuszniczą. Więcej nie można oczekiwać po około 50 tysiącach biurokratów i około 50 tysiącach przeważnie niezadowolonych z tyrania i pomiatania – a przede wszystkim szans na awans – szeregowców!
Nasze państwo, jeżeli chce w ogóle móc myśleć o obronie przez nazwijmy je – tradycyjnymi formami zagrożeń – powinno albo dokonać cudu i wzmóc wysiłek finansowy około pięciokrotnie, albo pomyśleć o zmianie koncepcji funkcjonowania i wykorzystywania sił zbrojnych. Chodzi oczywiście o wdrożenie najlepszego modelu obrony, – jakim jest model izraelski, zakładający powszechny pobór do wojska oraz powszechne – długotrwałe przebywanie w rezerwie operacyjnej. Tyko myśląc tymi kategoriami możemy zapewnić sobie – nawiązanie kontaktu z potencjalnym nieprzyjacielem. Inaczej nie będzie nas nigdy stać na dysponowanie armią milionową i drugim milionem lub dwoma w rezerwie, albowiem nie mamy takich pieniędzy – umożliwiających utrzymanie takiego potencjału. Jednakże z porównania skali zagrożeń i potencjałów Izraela i Polski wynika, że o takich liczbach – moglibyśmy bezpiecznie mówić. Nikt nie zaatakuje kraju – posiadającego np. 150 tyś doskonałą armię zawodową i zdolność zmobilizowania pierwszego miliona rezerwistów w ciągu 12 godzin od wydania rozkazu, a kolejnego miliona po np. kolejnych 24 lub 36 godzinach. Zwłaszcza, jeżeli te miliony rezerwistów – byłyby przeszkolone, ostrzelane, obyte z bronią i technikami walki w typowym dla siebie środowisku. Naprawdę atakowanie takiego kraju – nawet biednego i posiadającego głupowatych polityków bez wizji – nie jest łatwe. Innymi słowy – Polska, to nie Gruzja, chociaż wielu by chciało, żeby tak właśnie było.
Współczesna broń kosztuje bardzo wiele – z wielu powodów, do których należy zaliczyć przede wszystkim stopień komplikacji technologicznych i rentę technologiczną, jaką naliczają producenci w zamian za swoje wyroby. Nierzadko także na cenę ma wpływ polityka, wie o tym doskonale także nasz kraj – w wielu przypadkach płacący inne ceny za pakiety szkoleń niż nasi zachodni sojusznicy. Na większość i tak niestety nas nie stać, zresztą, po co się szkolić, – jeżeli wysoko wyspecjalizowanych specjalistów wojskowych – potrafimy wykorzystywać, jako zwykłą piechotę – były takie przypadki w Afganistanie, nawet tragiczne.
Poziom techniczny uzbrojenia musi być dostosowany do poziomu obsługujących je ludzi – z zasady osoby niebędące „stałymi” żołnierzami – nie nabędą łatwego obycia ze skomplikowaną technologicznie i informatycznie infrastrukturą – armia masowa potrzebuje masowych, łatwych w stosowaniu – powielanych wielokrotnie rozwiązań. Dużo takiej broni potrzebujemy – najważniejsze – skutecznej, niezawodnej, nieskomplikowanej i stosunkowo taniej. Nie jest to nic nadzwyczajnego – robią tak każde armie świata, na pierwszej linii jest najlepszy sprzęt i profesjonaliści, służący do zdobycia przewagi – poprzez wyeliminowanie – swoich odpowiedników po drugiej stronie frontu. Potem do działania wchodzi stopniowo – wszystko, czym się dysponuje i co można możliwe szybko użyć.
Polska na międzynarodowych rynkach producentów broni praktycznie nie istnieje poza produkcją w niektórych wysoko wyspecjalizowanych niszowych branżach, jednakże nawet to nie zachwyca. Nie mamy wyrobów wojskowych, które byłyby hitem eksportowym – napędzającym dochodami ze sprzedaży – zakup uzbrojenia dla własnej armii. W tym względzie jest o wiele gorzej niż w czasach II RP, – kiedy to, Polska miała swój przemysł obronny – może niedoskonały, ale jednak produkowaliśmy znaczne ilości i dobry asortyment – sprzedawalnego uzbrojenia! Dzisiaj – głównie bazujemy na licencjach i ich przeróbkach, z których sprzedażą są problemy licencyjne – po prostu właściciele praw autorskich (przeważnie Rosjanie) – zawsze mogą poinformować nabywców polskich produktów, – że są one sprzedawane z naruszeniem ich praw, – co będzie skutkować np. dochodzeniem arbitrażowym lub embargiem na dostawy rosyjskiej broni do danego odbiorcy – lub co jest o wiele bardziej skuteczne – obniżką dla konkurenta (przeciwnika) polskiego nabywcy. Co jest szczególnie ciekawe – przez 23 lata wolnej Polski nie zrobiliśmy z tym stanem nic – stopniowo eliminując swój własny przemysł zbrojeniowy – zdolny do produkowania czegokolwiek, co jeździ, pływa i strzela – nie wspominając o tym, co powinno latać i strzelać, albowiem nie można o tym mówić bez emocji.
Postulat produkcji broni prostej i taniej – nie oznacza produkcji broni prymitywnej, chociaż taka akurat zawsze się sprawdza! Chodzi bardziej o produkcję broni, – którą możemy sami zaprojektować, jako odpowiedź na nasze potrzeby, wdrożyć i masowo produkować po kosztach – zapełniając swoje arsenały. Warto mieć świadomość, że w trakcie niedawnej wojny w Jugosławii – nawet stary T-34 – był groźną bronią, jeżeli był jedynym czołgiem w okolicy. Nawet, jeżeli nieprzyjaciel miał broń przeciwpancerną – to i tak zawsze można się schować za jeżdżącym stalowym pudłem! Myślmy z wyprzedzeniem! Naprawdę przy odrobinie wysiłku – można wykorzystać technologie cywilne – np. z zakresu telekomunikacji i dzięki nim – zapewnić podwyższoną użyteczność nawet najprostszemu sprzętowi wojskowemu! Wszystko zależy od naszej pomysłowości i umiejętności – a przede wszystkim kreatywności i innowacyjności. W momencie krytycznym może się okazać, że odpowiednio wcześniej wyprodukowany sprzęt wojskowy lub jedynie możliwy do wojskowego zastosowania – po np. obłożeniu tymczasowym opancerzeniem. Wszystko się liczy! Każda – najmniejsza drobnostka – odpowiednio przemyślana może uratować w momencie krytycznym komuś życie, w odpowiedniej konfiguracji – i przy masowym użyciu – może spowodować o przewadze taktycznej. Wielkie sukcesy na wojnie składają się z małych – często przypadkowych działań – często przypadkowych i nieskoordynowanych ludzi.
Jeżeli zawczasu – przygotujemy i zabezpieczymy określoną ilość jednostek uzbrojenia – np. pojazdów opancerzonych, robotów zdolnych do walki w trybie półautomatycznym i innych typów – wszelkiego typu uzbrojenia, to w godzinie „W”, będzie nam o wiele łatwiej – przynajmniej będziemy mieli coś więcej niż butelki z benzyną, proce, ewentualnie kusze, noże i siekiery!