• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Zaczęło się prześladowanie polityczne? Co z wolnością słowa i swobodą wypowiedzi?

    • By krakauer
    • |
    • 01 maja 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Coś niesamowitego – wyroki na działaczy Komunistycznej Partii Polski za propagowanie totalitaryzmu? Ktoś słyszał w tym kraju jeszcze o wolności słowa i swobody wypowiedzi? W kodeksie karnym jest wpisany faszyzm, a Komunizm wynika z dorozumień wynikających z orzecznictwa sądów. Wszystko można zrozumieć nawet nakaz noszenia smoczków, tylko powtórzmy – co z wolnością słowa i swobodą wypowiedzi?

    Jeżeli żyjemy w wolnym kraju, to nie można karać nikogo za poglądy i za ich głoszenie – jakiekolwiek. Art. 256 par. 1 Kodeksu karnego stanowi: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.” Oznacza to, że karze podlega ten, kto propaguje faszyzm lub inny system totalitarny. Jeżeli zatem ktoś propaguje inny system polityczny – np. komunizm, ale w odniesieniu do nowego, przyszłego modelu zakładającego demokrację przedstawicielską, nie promuje systemu totalitarnego. W ogóle nie można przesądzać, czy przyszły system polityczny, który ktoś propaguje jest „innym totalitarnym”, jeżeli się nie zbada założeń proponowanych rozwiązań. Paragraf 2 dalej penalizuje rozpowszechnianie symboliki – także komunistycznej. Jest to prawdopodobnie najgłupszy przepis w naszym systemie prawa, ponieważ czy mamy aresztować ludzi mających chińskie pieniądze? Co zrobić w momencie jak przylatuje delegacja chińska? Wciągać flagę czy nie? Co jest na fladze – proszę sobie popatrzeć, przecież sam kolor jest jednoznaczną symboliką odwołującą się!

    Jednak ten przepis jest po prostu głupi, a w świetle systematyki źródeł prawa – nie powinien być stosowany w ogóle, ponieważ łamie Art. 54. Konstytucji, który stanowi w paragrafie 1 „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.” Nawet art. 31 par. 3 zawiera systemowe zabezpieczenie: „Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.” Czyli nawet, jeżeli ustawą ograniczymy prawo do wyrażania poglądów i rozpowszechniania informacji, to jest to bezprawne, ponieważ istotą prawa do wolności wyrażania swoich poglądów jest ich wyrażanie. Analogicznie z rozpowszechnianiem informacji. Można zrozumieć w stanie nadzwyczajnym, jest wojna – żeby nie siać paniki. Jednakże w normalnych warunkach, nie ma mowy, żeby ograniczać komukolwiek prawo do wolności słowa (wyrażanie poglądów) i swobody wypowiedzi (rozpowszechnianie informacji o tych poglądach). Jest to prosta egzegeza jak mechanika prostego pręta stalowego. Czego jednak wymagać od ludzi, którzy uzurpują sobie prawo do kwalifikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego, jako spotkań kawowych – czy jakoś tak?

    Jeżeli już jesteśmy tacy dokładni, to proszę się wczytać w ten art. 256 od słów – „nawołuje do” nienawiści. Czy aby przypadkiem, pewna religia nie nawoływała do nienawiści w swojej świętej księdze? Zarówno na tle wyznaniowym i etnicznym? Śmiało doszukujcie się państwo, a jak ktoś stwierdzi naruszenie prawa – proszę do prokuratury! Czy przypadkiem niedawno pewna osoba nie nawoływała do nienawiści – sortując Polaków?

    No, a tak na marginesie, czy przypadkiem innym totalitarnym systemem politycznym, nie była w Polsce Sanacja? Przecież mieliśmy nawet obóz odosobnienia (Bereza), a Policja po prostu strzelała do robotników, jak upominali się do właścicieli fabryk i kopalń o podwyżkę. Nie ma jednak, co porównywać naszej Sanacji, do ówczesnych standardów totalitaryzmu.

    Podobno partie polityczne mają w Polsce zagwarantowaną wolność działania? W ogóle podobno panuje wolność słowa, ale już się tego nie czepiajmy, bo to zdaje się już nie jest modne. Jeżeli więc partia polityczna w ogóle została zarejestrowana, to powinna móc w ogóle działać! Podobnie stowarzyszenie, czy też inny ruch społeczny!

    Nawet, jeżeli mielibyśmy kogoś ścigać, to przecież istnienie skrajności jest dowodem i testem na naszą wolność, swoistym papierkiem lakmusowym wolności w państwie w ogóle! Jeżeli bowiem państwo zaczyna prześladować tych, którzy są na marginesie, to znaczy, że generalny poziom wolności się zmniejsza – następuje jego ociosanie po bokach, które może trwać tak długo, aż rządzący nie wyciosają sobie takiego kształtu, jaki zechcą. Ponieważ jak zacznie się moderowanie sceny politycznej, to już się go nie powstrzyma – kolejni będą dziennikarze z niepokornych portali i pism.

    Jaki to działanie ma sens? Przecież jest kwestią naturalną, że nie da się wpłynąć ani na ludzkie emocje, ani na przekonania, a jak wiemy z doświadczeń historycznych – prześladowanie polityczne, umacnia przekonania prześladowanych! Czy nie lepiej jest dla demokracji traktować skrajności – wszelkie, czyli prawicowe także, w sposób miękki? Jeżeli ktoś chce sobie wyznawać dowolne poglądy i np. paradować w konfederatce przez centrum miasta – to, co nam do tego? Ochrona demokracji nie polega na wsadzaniu ludzi do więzienia, dlatego bo zamawiają na raz po pięć piw gestem prawej ręki, ale na naświetlaniu takich faktów lub przeciwnie – przemilczaniu ich. Przykładowo, większość krajowych mediów z mainstreamu przez lata nie pokazywało w ogóle wydarzeń związanych z aktywnością radykalnej prawicy. Formalnie nie ma obowiązku pokazywania kogoś w telewizji, ale żeby od razu karę grzywny, czy też ograniczenia wolności?

    Nie bójmy się tego powiedzieć, bo potem możemy już nie mieć okazji – to prawdopodobnie – podkreślmy – prawdopodobnie, ponieważ nie znamy szczegółów sprawy – może spełniać przesłanki prześladowania politycznego. Zwłaszcza, że głównym zawiadamiającym był jeden z czynnych polityków prawicy, zdaje się obecnie w randze wiceministra. Zobaczymy, czy Komuniści zdecydują się zostać męczennikami za sprawę, czy też będą się radykalizować. Akcja zawsze powoduje reakcję.