- Soft Power
Zachód konsekwentnie dorabia gębę nowej władzy w Polsce
- By krakauer
- |
- 19 listopada 2015
- |
- 2 minuty czytania
Reasumując wystąpienia kilku zachodnich polityków w ostatnich dniach, bije z nich polonofobia, które jest bardzo intensywnie podsycana przez niektóre media na Zachodzie. W tytułach prasowych możemy przeczytać o tym, że Polska sprowadziła się do średniowiecza, że mamy skrajnie prawicowy rząd, idziemy drogą Węgier, wycofujemy się z Europy i w ogóle prawie wszystko co najgorsze. Wyraźnie nie podoba się na zachodzie to, że Polacy dokonali określonego wyboru politycznego, szczególnie to się nie podoba w Niemczech, które straciły wiernego klakiera i spolegliwego sąsiada, który zgadzał się praktycznie na wszystko, chyba tylko dlatego żeby dostać stołki dla swoich liderów. Innych nagród nie widać, nie były przewidziane, zaiste wąska to pula.
Problem nielegalnych imigrantów jest problemem sztucznym, z którym Unia Europejska sobie nie poradziła, wręcz zawiodła na całej linii. Niemcy ponoszą w tym zakresie jednoznaczną odpowiedzialność, jeszcze zapraszając wszystkich chętnych, niestety jak się okazało najchętniej na rachunek sąsiadów. Mówimy o rachunku społeczno-gospodarczym, niech nikt nie chce sprowadzać problemu tylko do kwestii czysto finansowych. Bo gdyby można było ten problem rozwiązać pieniędzmi, to już by to się dawno stało. Tymczasem Europa padła ofiarą własnej naiwności i została wykorzystana przez brutalniejszych graczy.
Jak pojawiają się interesujące pomysły np. żeby stworzyć z Syryjczyków oddziały zdolne do walki o przyszłość swojego kraju, to również jesteśmy wyśmiewani. Niestety percepcja społeczeństw i rządów krajów Zachodu wystarcza na płacenie nielegalnym imigrantom czynszu i oferowanie popularnych konsol do gier, żeby po seksie się nie nudzili. Przecież do pracy się nie nadają, bo nie znają języka, a przynajmniej tak twierdzą dla celów rejestracji w pomocy społecznej. Tymczasem przecież to zupełnie racjonalny pomysł – oczywiście dla ochotników, w czym problem – dlaczego Unia Europejska nie chce stworzyć dla tych ludzi obozów szkoleniowych i nadać ich życiu sens? Może chodzi o to, żeby nie chcieli wracać do siebie do Syrii – tylko na stałe pozostali w Europie? Nie da się tego fenomenu podejścia państw zachodnich wyjaśnić inaczej, niż właśnie działaniem na rzecz pozyskania siły roboczej? Europa tworząc oddziały wojskowe z syryjskiej diaspory – miałaby bardzo istotny argument w przyszłej odbudowie Syrii, a co najważniejsze – dając tym ludziom broń do ręki, dalibyśmy im godność!
Niestety prawdopodobnie w ten sposób jak w przypadku kwestii migracji będzie wyglądać odniesienie się do prawie każdej kwestii związanej z Polską. Będziemy przedstawiani w najgorszym świetle – „bełkot z Warszawy”, nikogo nie będzie interesowała nasza argumentacja, ponieważ będziemy mieli dorobioną gębę i zostaniemy zaszufladkowani. To jednak nie jest przypadek zważywszy na fakt, że dzieją się tak ważne procesy jak zamiar budowy kolejnej nitki gazociągu północnego, gdzie wiadomo że nowy rząd w Warszawie będzie protestował, więc naprawdę nic nie zaszkodzi zrobić z Polaków „oszołomów”. Jest to przecież o tyle łatwe, że argumentów dostarczają przede wszystkim polskojęzyczne media z Polski, przeważnie będące własnością zagranicznych podmiotów. Tutaj nie brakuje materiału, który można bardzo prosto w twórczy sposób wykorzystać, wystarczy jedynie powołać się na niektóre z wiodących tytułów i sprawa załatwiona. Mamy argumenty dostarczane przez przeważnie polskojęzycznych autorów, woda na młyn zachodniej propagandy, mającej jeden prosty cel – pozbawienie Polski jakiejkolwiek wiarygodności w oczach opinii publicznej na Zachodzie. Może szerzej, może i na świecie? Kto wie? Zobaczymy, jak to się mówi – po czynach ich poznamy, a w zasadzie to po skutkach ich działań.
Czy można się przed tym obronić? Czy w ogóle jest sens podejmować jakiekolwiek działania, jeżeli wiadomo, że wajcha tam w centrach decyzyjnych została przestawiona i generalnie nie mamy co szukać na salonach, poza podejmowaniem prób obrony własnych interesów? Papierkiem lakmusowym tych procesów, mogliby być polscy decydenci umocowani w strukturach zachodnich. Jednakże pod dwoma koniecznymi warunkami. Po pierwsze – jeżeli chcieliby współpracować z rządem w Warszawie, a po drugie – jeżeli w ogóle mieliby cokolwiek do powiedzenia w sferze realnej i np. mogli inicjować procesy, zdarzenia i fakty. Przy odpowiednim podejściu i nastawieniu można bardzo wiele osiągnąć, albowiem ludzie przyjmują informacje przez nagłówki, a na nagłówki jeżeli już trafiają, to najważniejsze nazwiska.
Jednak – trudno – będzie jak będzie, oczywiście nie szkodziłoby wynająć kilku dobrych i dyskretnych agencji PR-u, chociażby do robienia dobrego publicity w mediach społecznościowych i w ogóle w internetowych kanałach informacyjnych. Tyle chociaż możemy zrobić, więcej naprawdę niewiele, a tłumaczą się… tylko winni.