- Społeczeństwo
Zabić Emeryta?
- By krakauer
- |
- 27 lutego 2016
- |
- 2 minuty czytania
Systemowi emerytalnemu brakuje poduszki
Emerytury pochłaniają lwią część wydatków sektora finansów publicznych. Są to zobowiązania Państwa, które je zaciągnęło wobec poszczególnych osób – dając im wcześniej odpowiednie uprawnienia i pobierając z tego tytułu stosowne składki. System emerytalny jest podporą umowy społecznej, której istotą jest zastępowalność pokoleń w rytmie życia. Wypłacanie emerytur przez system państwowy zastąpiło od czasów Kanclerza Bismarcka, system feudalnego dożywocia lub wystawiania starszych ludzi do obory – co powszechnie praktykowano w Europie Środkowej. System emerytalny był odpowiedzą państwa burżuazyjnego, na pojawienie się klasy robotniczej, która pracując w fabrykach nie miała możliwości przeprowadzać akumulacji kapitału. Socjalizm wzmocnił prawa obywatelskie w zakresie emerytur i rent. Jednak te systemy były oparte na mechanizmie piramidy, gdzie wstępujący finansowali zstępujących. Do póki pierwszych było więcej niż drugich i ci pierwsi płacili więcej, niż wypłacano drugim – system się domykał. Każdy obecnie oczekujący emerytury w latach, kiedy był wstępującym – płacił relatywnie tyle samo, a może nawet i więcej, niż obecni składkowicze, bo to są procesy długości życia – 30-40 lat trwania cyklu (przeciętnie). To procent składany powodował, że system był bezpieczny, tylko nikt go tak nie traktował. To co wpływało, było wydawane – nikt niczego nigdy nie gromadził. Gdyby pierwsze składki wpłacano do banku na procent i do dzisiaj, system miałby taką „górkę”, to wszystko wyglądałoby inaczej.
Obecnie żyjemy w czasach zmiany paradygmatu ładu społeczno-gospodarczego. Państwo pobiera składki na świadczenia społeczne i dopłaca do nich, z innych obciążeń czysto podatkowych. Co powoduje, że składka w istocie również jest podatkiem, tylko naliczanym co do zasady pogłównie i progresywnie (do wyznaczonego poziomu), dzięki czemu ci naprawdę bogaci nie partycypują solidarnie (modne słowo) w ważnych procesach społecznych.
Skoro system się programowo nie domyka – w tym z powodów demograficznych, to emerytury nie odzwierciedlają poziomu wniesionych przez świadczeniobiorców składek w ciągu ich życia. System jest patologiczny – nie ma czegoś takiego, jak „odkładanie sobie na starość”. Wszystko jest przejadane i jeszcze system jako całość generuje dług.
Jak jesteśmy w stanie zmienić system?
Model jest prosty – albo trzeba zwiększyć objętość systemu, poprzez doprowadzenie jakimś sposobem do zwiększenia ilości środków w jego dyspozycji, albo trzeba zmniejszyć objętość systemu poprzez zmniejszenie ilości wypłacanych świadczeń i/lub świadczeniobiorców. Można przeprowadzić „ukrainizację” systemu, do której powoli zmierzamy, a polega to na tym że inflacja winduje Euro na np. 9 zł i nikt już nie pyta ile ma emerytury, bo to nie ma znaczenia. Można też, pójść drogą naszych przyjaciół z Grecji, którzy ze względu na posiadanie prawdziwego pieniądza, nie mogą go drukować – tylko muszą fizycznie obniżać świadczenia emerytalne. Oba modele to klasyczne zmniejszenie ilości wypłacanych świadczeń, poprzez inflację lub małpę z brzytwą.
Prawdopodobnie nasz kraj w walce ze znienawidzoną spuścizną Bismarcka, który jak wiadomo był Prusakiem (czyli Niemcem najgorszego sortu i Polakożercą) i państwa socjalistycznego, które jak wiadomo nie było naszym państwem – wypracowuje nowatorską koncepcję doprowadzenia systemu emerytalnego do stanu równowagi, a być może nawet neoliberalnej nadwyżki. Najpierw przez kilkanaście lat nasze państwo po słynnych reformach Akcji Wyborczej Solidarność, premiera którego nazwisko nie padnie na naszym portalu z powodów estetycznych – umożliwiło finansjerze wzbogacenie się na systemie emerytalnym, którego uczestnicy zostali zobowiązani do dokonywania wpłat do prywatnych funduszy pobierających horrendalne opłaty za tzw. zarządzanie i inne. Ponieważ było to tak ewidentnie niesprawiedliwe i kosztowne, że nawet krajowi neoliberałowie zorientowali się, że głównie zagraniczni neoliberałowie za bardzo strzygą ich niewolników, więc postanowili to zlikwidować w znacznej części. Równolegle cały system otoczenia socjalno-bytowego emeryta/osoby starszej stał się w naszym kraju odległym wspomnieniem czasów, kiedy chodziło się niechętnie na 1 maja na główne place miast lub ulice miasteczek. Coś takiego jak opieka medyczna w zakresie tzw. publicznej służby zdrowia, zostało przekształcone w opiekę zdrowotną, czyli już nie ma służby! Jest opieka! Różnice widać gołym okiem, chyba że ktoś ma jaskrę i termin jej leczenia na kilka lat do przodu. Co może być dyskomfortowe w wieku 70-ciu kilku lat. Jeżeli do tego dodamy przeciętną wysokość świadczenia emerytalnego, w zderzeniu z przeciętnymi kosztami życia w naszym państwie. Można łatwo ulec przekonaniu, że rzeczywiście wypracowujemy model oparty na zmniejszaniu ilości świadczeniobiorców. No bo jak inaczej interpretować sytuację, w której ludziom starszym nie zleca się powszechnie pewnego rodzaju badań – procedur medycznych? Czy też na niektóre zabiegi wymagające np. zastosowania protezy stawu lub innego skomplikowanego urządzenia – czeka się kilka lat. W praktyce ludzie starsi prawie w ogóle nie są uwzględniani w pewnego rodzaju procedurach i świadczeniach medycznych. Czy to jest sprawiedliwe w obliczu pobierania składek?
Skoro eutanazja jest nielegalna, to jaka jest alternatywa?
Eutanazja w naszym kraju jest zabroniona. Starzy chorzy i biedni ludzie, są skazani często na cierpienie w systemie, który staje się coraz bardziej skomplikowany w podejściu. Wiele świadczeń jest niedostępnych, jeżeli nie ma się specjalistycznej wiedzy w odpowiednim czasie, ponieważ nie ma równego dostępu do informacji o zasadach funkcjonowania jednostki w systemie, a z automatu nic już prawie nie przysługuje. Uprawniony musi się upomnieć o swoje prawa, ale żeby to zrobić, trzeba znać się np. na procedurach i przepisach, z czym problem mają sami lekarze, – bo to skomplikowane sprawy. Poza tym, świat usług medycznych rządzi się swoimi prawami, gdzie rządzą wielomilionowe interesy i ambicje ludzi, którzy z pokolenia na pokolenie dbają o własne interesy, a nie pacjentów. Osoby starsze, niezaradne, wykluczone (np. z Internetu) – nie mają szans, są skazane albo na litość, albo na bezwzględność systemu. Chociaż pobierano od nich przez całe życie opłaty w postaci składek (i nadal się je pobiera nawet z głodowych emerytur!!!). W ten sposób państwo, jako główny płatnik, korzysta na niewiedzy słabszych uczestników systemu, którzy – co się zdarza – nawet nie wiedzą, że nie wiedzą o przysługujących im uprawnieniach.
Wnioski
Takie traktowanie starszych i chorych ludzi przez system, w tym drożejące leki i świadczenia medyczne – generalnie rosnące koszty poza systemowe, powodują po pierwsze stres, a po drugie skracanie życia setek tysięcy emerytów. Co się przekłada na zmniejszenie obciążeń finansowych dla państwa.
Drugim beneficjentem takiej sytuacji są firmy pogrzebowe… Poza tym nikt na tym nie zyskuje, a świadomość że tak będziemy potraktowani już za 10-15-20 lat musi powodować już dzisiaj bunt i krzyk, bo tylko buntem i krzykiem dbając o dzisiejszych emerytów, możemy sami zapewnić sobie godniejsze prawa jutro, ponieważ wszyscy będziemy potrzebowali emerytur, ale nie wszyscy je otrzymamy. Dlatego pytanie czy zabić emeryta? Nie jest pozbawione sensu w rozumieniu systemowym, gdyż istniejący system raczej nie sprzyja przedłużaniu życia.