• 16 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Za późno na miłość

    • By Leila
    • |
    • 06 października 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Jestem zwykłym facetem. Wstaję rano, jak każdy normalny człowiek i zmagam się z milionami codziennych, przyziemnych spraw. Przelewami, płatnościami, zamówieniami, fakturami, kontrahentami, ta lista zdaje się nie mieć końca… Zgadza się, prowadzę własną firmę, z której jestem niezmiernie dumny, ale ciąży nade mną zarazem wielka odpowiedzialność. W tygodniu pracuję średnio 100 godzin a mój telefon, mam wrażenie nieustannie dzwoni. Ciągle jest jeszcze coś do zrobienia, lub rozwiązania. Aczkolwiek lubię ten wszechogarniający mnie zamęt i chaos. Nauczyłem się w nim odnajdywać a nawet czerpać rozkosz z nieprzerwanego bycia na pełnych obrotach. Uwielbiam swoje zajęcie oraz trudy z nim związane, jak niewiele rzeczy na tym świecie.

    Mam 51 lat, trójkę cudownych dzieci, dwie eksmałżonki i obecną lepszą połowę na karku. Czy byłem kiedyś, tak naprawdę szczęśliwy? Czy kochałem szczerze i bezwarunkowo…? Raz, ale właśnie tak naprawdę. Jednak nic, absolutnie nic nie trwa wiecznie. Nieme porozumienie szybko wygasło a cienka nić więzi i bliskości bezpowrotnie została zerwana. Za to wyrósł ogromny mur, nie do przeskoczenia, ani obejścia przez żadne z nas, bo nie potrafiliśmy wygrać z przytłaczającą nas rzeczywistością.

    Aktualnie tkwię w marazmie, między jawą a ciepłymi łóżkami moich kochanek. Ich rozgrzane ciała, oraz przyspieszone oddechy, dają mi cenne chwile wytchnienia, zapomnienia, zatracenia. Latami były dla mnie przystaniami. Opokami, które zawsze gotowe były mnie wysłuchać i wesprzeć. Obnażały przede mną swoje wrażliwe serca i delikatne dusze, nigdy nie dostając nic w zamian. Nigdy nawet o to nie prosząc. Obopólnie zaakceptowaliśmy zaistniały stan rzeczy, nie obrzucając się zbędnymi pretensjami. Mamy świadomość, że jesteśmy dla siebie tylko tu i teraz. O żadnym później nie ma i było nigdy mowy.

    Wszystko się zmieniło, gdy poznałem Bellę. Ta krucha istota, od samego początku mnie zauroczyła. Jej uroda była wprost nie do opisania: smukłe nogi, kobiece zaokrąglenia i te oczy… pełne spokoju, siły i ufności. Spojrzałem w nie raz i utonąłem. Najpierw była dla mnie niczym myśliwskie trofeum. Lecz dopiero, gdy zacząłem Ją poznawać, ukazała swoje prawdziwe oblicze, niesamowity intelekt, ale również bezwarunkowa dobroć, jakiej nigdy nie zaznałem. Znaliśmy się krótko, ale mogłem z Nią rozmawiać na każdy temat. Od wojny, przez religię i kościół, po trywialną codzienność. Zaskakiwało mnie i coraz bardziej intrygowało Jej postrzeganie świata, ludzi i relacji pomiędzy nimi. Stopniowo stawała się dla mnie kimś bardzo ważnym, wprost niezbędnym. Liczyłem się z Jej zdaniem i opinią pomimo tego, iż była młodziutką kobietą. Darzyłem Ją wielkim szacunkiem oraz wciąż narastającą admiracją. Gdy byliśmy razem czułem, że żyję!

    Bella doskonale znała mój stan cywilny i sytuację, w jakiej się znajduję, a co najważniejsze rozumiała, że nas nigdy nie będzie. Oboje pragniemy tego, co niemożliwe. Pewnych rzeczy nie da się ani zatrzymać, ani odwrócić. Ja zbliżam się do kresu swojej drogi, za to Ona dopiero na nią wkracza. Wiem jedno – to nie koniec naszego przeznaczenia…

    My spóźnieni kochankowie, z których los tak okrutnie sobie zakpił…