• 16 marca 2023
    • Polityka

    Z jastrzębia gołąb a ostatnia rozmowa dwóch wielkich braci

    • By krakauer
    • |
    • 05 października 2011
    • |
    • 2 minuty czytania

    Autor pewnej książki, osoba bardzo znana został publicznie posądzony o „niemieckofobiczne” wypowiedzi. Wręcz niektórzy w tym, formalnie najważniejsza osoba w państwie, wzywali go do użycia słowa, niegodnego Polaka.

    W dniu dzisiejszym, tenże polityk, – polski jastrząb – mąż stanu w jednym z wywiadów zdystansował się od całej sprawy wskazując, że on nic z rzeczy mu przypisywanych nie powiedział i jest zdziwiony całym zamieszaniem.

    Jest to prawdopodobnie pierwszy przykład w nowożytnej historii III RP (po Kwaśniewskim), że polityk ten, może nie przyznał się do błędu, ale – wycofał się z pozycji atakującego, pokrzywdzonego lub umęczonego. TO NIESAMOWITE, ALE ON CHYBA NAPRAWDĘ ODPUŚCIŁ TEMAT.

    Co mogło spowodować, że ten wybitny jastrząb polskiej polityki nagle zamienił się w gołębia? Inteligencji mu nie można odmówić, więc z pewnością wie już coś więcej niż podają media. Prawdopodobnie refleksja wyniknęła ze zdania sobie sprawy, co do prostej okoliczności. Otóż „Merkelgate”, absolutnie ustawiła się w poprzez zamysłu kampanijnego jego partii, którego nadrzędnym celem było unikanie wszelkich spraw negatywnych i kontrowersyjnych. Ugładzony obliczem naprawdę pięknych paprotek polityk ten, przedstawiał swoją wizję rzeczywistości w sposób maksymalnie lukrowany. A tutaj z ukrycia metodą małych kroczków pojawiły się dwie sprawy: najpierw film pokazujący hańbiące zajścia pod Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu a dzień potem media rozkręciły „Merkelgate”.

    Dalsze rozdmuchiwanie tego scenariusza mogłoby idei jego partii jedynie zaszkodzić. To ma już przećwiczone po przegranej kampanii prezydenckiej, kiedy to wielu farbowanych lisów się od niego odwróciło. Albowiem w kraju celebracji i parcia na szkło, dobrze sprzedają się jedynie ładne uśmiechnięte buzie, forma a nie treść. Ludzie nie chcą słyszeć o kłopotach, wyrzeczeniach i problemach od smutnych panów, ten polityk to doskonale wie. Zbyt wielką już cenę zapłacił za kiepskiej, jakości przystawki, tym razem chce wziąć wszystko! Przyprawianie mu „gęby” się nie udało. Jedynie w części przywołano wmawiane mu przez łże media oblicze. Żelazny elektorat prawdopodobnie nie zawiedzie, stąd wściekłe ataki „, one będą się jedynie nasilać.

    Na pewno jeszcze coś fantastycznego zobaczymy w ostatnich chwilach kampanii, coś „wypłynie” lub po prostu podłożą mu „świnie”. Dotychczasowe zabiegi dały jedynie połowiczny efekt, jego ofensywna siła przekonywania, której dowodem jest kilka nowych neologizmów w naszym języku nie została złamana. Nie może się przebić kłamstwo i podła insynuacja przez mur prawdy, prawdy wspartej moralną racją, wizją i merytoryczną słusznością.

    On, nasz jastrząb już chyba wie, co to może być, chodzi o od dawna zapowiadaną treść rzekomej rozmowy pomiędzy nim a jego bratem, ostatniej rozmowy tych wielkich polskich patriotów…

    Jeżeli faktycznie dojdzie do sytuacji, w której obecna „elyta”, przedstawi nam w ostatnim momencie kampanii tego typu rewelację, to będzie to „s…………o”, bez względu na kontekst, treść i wymowę tejże rozmowy.

    Ze względu na szacunek do zmarłego i majestatu piastowanego przez niego najwyższego urzędu – jakiekolwiek granie tą kartą można jedynie potępić! Albowiem jest to szarganie narodowej świętości! I pamięci zmarłych! Zwłaszcza, gdy będzie wiadomo, że fakt ten kawiorowa „elyta” trzymała jak królika w kapeluszu na ostatnią chwilę, żeby śliniąc się i klejąc siać kłamstwa i podłość z ekranów telewizorów, licząc chytrze, że zniewolony naród podda się dyktatowi „jedynie słusznej opcji”. No może w przypadku, gdy rozmowa ta będzie prawdziwa, ale mimo wszystko, ze względu na rangę jego świętej pamięci brata, i co najmniej półprywatny charakter rozmowy powinna być utajniona, do póki on jej żyjący uczestnik nie wyrazi zgody na jej publikację. Z pewnością byłby to narodowy emblemat, wspaniały i chwalebny głos wielkiego człowieka, równoznaczny z ocalałymi nagraniami głosu Marszałka Piłsudskiego. Warto takie coś zaprezentować i przedstawić narodowi, ale nie w momencie, gdy NARÓD TEN STOI NAD URNĄ! A urna ta została ze smoleńskich urn wykuta!

    Znając spryt i bezwzględność kawiorowej „elyty”, możliwy jest także schemat puszczenia „bąka” czyli sfabrykowania ohydnego, kłamliwego i wrednego paszkwilu i proliferowanie go w sieci i mediach, które z pewnością temat w ostatniej chwili tuż przed ciszą wyborcza podchwycą. Zresztą po nastaniu ciszy, mogą go kontynuować, albowiem będą argumentować, że ludzie mają prawo znać ostatnią rozmowę…, która w swojej istocie nie ma związku z wyborami, jedynie odpuszczą w oficjalnych kanałach komentarzy. Ale różni usłużni pseudokrakauerzy wykraczą swoje na blogach i youtubach.

    Jak w takiej sytuacji może a jak powinien zachować się ów jastrząb? Przede wszystkim pamiętajmy, że pomimo marsowego oblicza, to tylko człowiek, jak każdy MA PEŁNE PRAWO DO EMOCJI. Bardzo wiele zniósł i wycierpiał, a jego życiorys świadczy JEDNOZNACZNIE i w pełni za nim. Dlatego podobnie jak Lechowi Wałęsie, temu jastrzębiowi należy wiele wybaczać, gdyż jest to jeden z ojców naszej demokracji. Nie dziwmy się wiec, jeżeli reakcja na paszkwil będzie dosadna, albowiem taka reakcja na tak niewyobrażalne nadużycie jest w pełni usprawiedliwiona i nawet potrzebna. Jastrząb ten, ma pełne prawo wbić szpony w oprawców pamięci, nieszanujących uczuć jego, jego rodziny i narodu, przynajmniej w części wiernemu swojemu tragicznie zmarłemu wodzowi!

    Jednakże, człowiek ten jest na tyle doświadczonym graczem, że ma szansę przekłuć ten z zamysłu śmiertelny cios złoczyńców w swój i Polski sukces. Wystarczy, że powie ludziom prawdę, a prawda ta zwycięży, przełamie kajdany „elitarnej” papki.

    Prawda nas wyzwoli!

    Ps. Krakauerzy w Krakowie głosują na pana Andrzeja Dudę!