- Polityka
Czy ze względu na sytuację potrzebujemy nowego otwarcia stosunków z Litwą?
- By krakauer
- |
- 06 października 2014
- |
- 2 minuty czytania
Nasze stosunki z Litwą niestety nie są takie, jakie mogłyby być. 24 lata niepodległości Litwy pokazały ile ksenofobii i nienawiści do Polski i Polaków jest w tym kraju, który stale czy to państwowo, czy to społecznie prześladuje autochtoniczną ludność polską, najczęściej nazywając ją spolonizowanymi Litwinami.
Sytuacja jest trudna, ponieważ państwo litewskie jest wyraźnie polonofobiczne i to bez względu na to, jaka ekipa tam rządzi. Dochodzi nawet do jakichś żałosnych antypolskich manifestacji tamtejszej elity, która potrafi wykluczyć z koalicji rządzącej Polaków, tylko dlatego bo są Polakami.
Litewska polityka jest dwuznaczna. Równolegle państwo litewskie – szanuje pozostałości polskiego dziedzictwa narodowego, pozwalając na zachowanie szkolnictwa, ale zarazem nie toleruje wpisania nazwisk do dokumentów w narodowych językach! Do tego dochodzi kwestia nazewnictwa ulic, prześladowanie polskiego biznesu na Litwie i inne sposoby szykanowania polskości oraz przejawy nieprzychylności dla Polaków i Polski.
Państwo litewskie uczciwie się nie rozliczyło ze swoją winą współsprawstwa z czasów wojny, mordy w Ponarach na Żydach i Polakach dalej są w historiografii tego kraju tematem tabu. O zwrocie własności należącej do przedwojennych właścicieli w ogóle nie ma, co mówić, ponieważ jest to najczęściej jakaś abstrakcyjna fikcja.
Pomimo tego wszystkiego i innych przykładów prześladowania Polaków i nienawiści do Polski i wszystkiego, co polskie – zdecydowaliśmy się przyjąć ten kraj do NATO, co z punktu widzenia strategicznego było błędem, ponieważ jego obrona bez silnej obecności w pełni rozwiniętych sił NATO jest niemożliwa. Polityka obronna Litwy jest po prostu pasożytnicza, ponieważ ten kraj ma pełną świadomość, że nie jest w stanie obronić swojego terytorium. W czym – w tej słabości konsekwentnie trwa, przykładowo unikając zakupu lotnictwa bojowego! Chociaż Wilno miało na to pieniądze, po sprzedaży polskiej spółce rafinerii w Możejkach.
Z doniesień z rosyjskiej prasy i rosyjskojęzycznej blogosfery wynika, że podróżowanie przez Litwę samochodem z Białorusi do Kaliningradu nie jest niczym przyjemnym. Oznacza zawsze stres i niepewność dla podróżujących, ponieważ litewska policja i pogranicznicy zachowują się często poniżej standardów. Litwa była przeciwna małemu ruchowi przygranicznemu pomiędzy Polską a Obwodem Kaliningradzkim.
Niestety w wielu aspektach nie da się wytłumaczyć polityki tego kraju inaczej niż nacjonalizmem, ksenofobią, polonofobią i rusofobią. O ile jeszcze można zrozumieć jakieś powody braku sympatii wobec Rosjan, to zupełnie nie jest zrozumiała dalsza nienawiść do Polaków i Polski. Litwini prawdopodobnie dalej żyją jakimiś prymitywnymi stereotypami sprzed lat i nie są zdolni do pragmatycznego i przyjaznego spojrzenia na nasze wzajemne relacje, – jako relacje pomiędzy krajami Unii Europejskiej i sojusznikami z NATO.
Pomimo tej przykrej dla nas i niezrozumiałej sytuacji, trzeba próbować się z Litwinami jakoś porozumieć, tak żeby przynajmniej na płaszczyźnie obronnej – na tyle, na ile jest to możliwe – mieć klarowną sytuację.
Przede wszystkim trzeba sobie udzielić odpowiedzi na pytanie, czy chcemy ryzykować życie i walczyć za Litwę, jeżeli ona swoją nieodpowiedzialną polityką sprowokuje do wojny potężniejszego sąsiada lub da się w taką sytuację wmanewrować? Jaki mamy interes w powyżej określonej rzeczywistości bronić Litwy i Litwinów? W imię, czego mielibyśmy się dla tych ludzi narażać? Przecież po tym, jaką politykę z konsekwencją prowadzą – nie możemy spodziewać się po nich pomocy, poza tym ze względu na nikłość ich potencjału będzie ona, co najwyżej symboliczna.
Trzeba pamiętać, że w Traktacie nie ma automatyzmu stosowania artykułu 5-tego. Nie mamy obowiązku walczyć za Litwę w pełnoskalowej wojnie, wystarczy, że udzielimy pomocy adekwatnej do sytuacji – np. dyplomatycznej, materiałowej, humanitarnej. Jednakże samo pójdzie na wojnę za Litwę w obecnej sytuacji politycznej, – za którą spowodowała polityka państwa litewskiego, które przez 24 lata swojej niepodległości robi z Polski i Polaków wrogów – trzeba rozważyć. Zaczynając ponownie od pytania, – jaki mamy interes w zajmowaniu się Litwą, źródłem nacjonalizmu i ksenofobii w tej części Europy – państwem, które nie rozliczyło się ze swoją trudną przeszłością i które prześladuje Polaków!
Reasumując – nowe otwarcie stosunków z Litwą jest potrzebne, ale nie może być wynikiem polskich ustępstw w tym niedomówień, nie może być budowane na krzywdzie Polski i Polaków. Oczywiście w tym wszystkim musimy być optymistami, ponieważ coraz więcej naszych litewskich przyjaciół – jest świadomymi polonofobicznej histerii nakręcanej przez tamtejszych nacjonalistów od lat. Być może to kwestia zmiany pokoleniowej? Trudno ocenić, ale na pewno wrócą jeszcze czasy, gdy Polacy i Litwini mogli być partnerami i przyjaciółmi.