• 17 marca 2023
    • Wojskowość

    Wypadki wojsk amerykańskich w Polsce – kilka pytań o politykę informacyjną?

    • By krakauer
    • |
    • 23 stycznia 2017
    • |
    • 2 minuty czytania

    Tydzień obecności wojsk amerykańskich w Polsce – już mamy dwa wypadki, w których powtarza się ten sam problem. Wypadki komunikacyjne się zdarzają, polskie drogi są inne, niż amerykańskie – oznaczenia, pewno jakość, inna szata roślinna, śnieg i w ogóle.

    Polskie piwo również jest przeciętnie o wiele mocniejsze od przeciętnego piwa w USA. Oczywiście nie wiemy, czy tutaj jest jakiś związek pomiędzy stanem psycho-fizycznym kierowców, a skutkiem zdarzenia drogowego, jednak tak ogólnie to po prostu wiadomo, że wypadki się zdarzają i nie powinno się robić z tego powodu jakiegoś wielkiego wydarzenia.

    Z komunikatu na stronie Ministerstwa Obrony Narodowej, dowiadujemy się, że: „Kierowca ciężarówki przewożącej amunicję treningową do czołgów M-1 Abrams nie dostosował prędkości do panujących warunków drogowych. Kierowane przez niego auto wpadło w poślizg i wypadło z drogi. Część przewożonej amunicji wypadła na drogę. Dwóch amerykańskich żołnierzy (kierowca i pasażer) odniosło lekkie obrażenia. Udzielono im niezbędnej pomocy medycznej.” Źródło: MON [tutaj]. To prawdziwe nieszczęście, dobrze że nie stało się nic poważnego, trzeba mieć nadzieję, że ci ludzie szybko wrócą do zdrowia.

    Powstaje pytanie o to w świetle jakich procedur nasi goście wykonują czynności logistyczne? Jakoś nie zdarza się, żeby Wojsko Polskie zderzało się ze sobą – gubiąc amunicję, nawet ćwiczebną! Powstaje drugie pytanie – po co w ogóle taką informację upubliczniono? Czy stało się tam coś groźniejszego i oto mamy komunikat w wersji soft? Ewentualnie, czy nie ma procedur, dzięki którym takie zdarzenia można byłoby traktować po prostu jako „ćwiczenia”?

    Generalnie nagłaśnianie kwestii, że nasi sojusznicy mają wypadek za wypadkiem, a do tego gubią amunicję, czyli materiały wybuchowe (zawsze są, także w ćwiczebnych), nie są informacjami, które pomagają w kształtowaniu ich wizerunku. Żołnierze to tylko ludzie, raczej nie tryskali radością na perspektywę spędzenia kilku miesięcy w polskim lesie, każdy może popełniać błędy. Czy w naszym interesie jest informowanie całego świata?

    Amerykanie nie mają dobrej prasy na świecie, zwłaszcza w kontekście różnych zdarzeń i przypadków, które towarzyszą ich bytowaniu w krajach, gdzie mają bazy. Praktycznie wszędzie są jakieś kłopoty, a to przeważnie nie są przypadki, to poważne wydarzenia w życiu społeczności lokalnych. Powstaje pytanie – czy jeżeli dojdzie do jakiegoś dramatycznego zdarzenia z udziałem Amerykanów, czy media będą również o tym trąbić?

    Uwaga, nie mówimy krytycznie o polityce informacyjnej Ministerstwa. To jest oczywiste, że ta jest potrzebna i sam fakt informowania o wypadku ma znaczenie generalne, jeżeli jednak nic się nie stało cywilom, można o nim poinformować np. po tygodniu lub dwóch. Po co o tym informować w czasie rzeczywistym? Przecież to sprawa wojskowa. Ktoś nie zahamował, albo był poślizg, co jest normalne na naszych drogach o tej porze roku – w konsekwencji jest zdarzenie, coś się rozsypało. Konstrukcja nabojów scalonych do dział 120 mm jest tak pomyślana, że generalnie nawet uzbrojone jak upadną, to nie mają prawa wybuchnąć. Prochy wieloskładnikowe są zbiorem wielu groźnych substancji, jednak prawdopodobieństwo rozszczelnienia się łuski jest minimalne. Przecież pocisków nie przewozi się na ręcznikach, tylko w skrzyniach. Swego czasu był dobry zwyczaj obsypywania skrzyń piaskiem, który amortyzował i izolował od ognia. Tam nic złego się nie stało, coś się rozsypało, co zostało pozbierane. Wojska obu krajów prawidłowo zareagowały i nie ma sprawy.

    Chodzi o to, że odpowiedni czas podania odpowiedniej informacji to również jest ważna informacja. Informowanie natychmiast o zdarzeniach, które w istocie nie służą sprawie, której służyć powinny – z punktu widzenia interesu Państwa nie ma sensu. Jest wręcz istotnie przeciw skuteczne. Uwaga proszę nie zrozumieć źle – nie chodzi o to, żeby ukrywać zdarzenia, przestępstwa i inne kłopoty. Chodzi o to, żeby prowadzić politykę informacyjną w taki sposób, żeby przekazywana informacja służyła sprawie.

    Jednakże żyjemy w kraju, w którym Żołnierzy – nawet własnych, od razu się osądza i robi się z nich winnych i kozłów ofiarnych. Nie dawno mieliśmy przypadek na Mazurach, gdzie zanim w ogóle doszło do przesłuchania podejrzanych o niezgodne z prawem zachowanie – już słyszeliśmy w mediach o winie – OFICERÓW WOJSKA POLSKIEGO! Każdy wie, że to mogło być motywowane czynnikami wewnętrznymi, bo gdy i podchody są wszędzie.

    W przypadku obecności naszych sojuszników, jeżeli ich misja ma mieć sens, to informacja powinna być poddana stosownej polityce, której cele będą służyły tym procesom. Nie może być inaczej, ponieważ nasz interes nakazuje nam pewne sprawy traktować w sposób rozsądny. Wojsko to nie jest zabawa. Wizerunek Wojska jest podstawą jego relacji ze społeczeństwem. Jeżeli obca armia w kraju ma dwa wypadku od razu jak przyjechała – to jaki to tworzy jej obraz w zakresie kompetencji? Jak „nie umieją jeździć”, to jak strzelają? Drążyć dalej? To można pięknie pociągnąć jeżeli miałoby się złe intencje. Nic tak się nie rozchodzi jak nieprawdziwe, negatywne informacje.

    Odpowiednia polityka informacyjna może większość tych problemów antycypować. Jak zgubią bombę termojądrową nad Polską – to, też od razu będzie to na paskach w mediach? Proszę pamiętać, że taki przypadek kiedyś się Amerykanom zdarzył (w Hiszpanii). Proszę zwrócić uwagę jak Wielka Brytania inteligentnie podała informacje o niepowodzeniu (kuriozalnym) z pociskiem rakietowym. Klasycznym sposobem reakcji jest oddzielenie informacji od zdarzenia. Myślenie ma kolosalną przyszłość, nawet w wojskowości, a na pewno na styku wojska, polityki i społeczeństwa.