- Społeczeństwo
Wyjechać z kraju czy zostać? Wyzwanie dla wielu młodych ludzi
- By krakauer
- |
- 16 kwietnia 2012
- |
- 2 minuty czytania
Wielu młodych Polaków zastanawia się, czy funkcjonowanie w naszym kraju ma jakikolwiek sens? W kraju czeka ich praca do 67 roku życia na umowie śmieciowej, bez gwarancji zatrudnienia, przy marnym poziomie opieki zdrowotnej, systemie prawnym chroniącym bandytów i pijanych kierowców i politykach marnujących coraz większe sumy z pieniędzy publicznych. Założenie rodziny to koszmar materialno-społeczny, albowiem z jednej przeciętnej pensji nie da się utrzymać przeciętnej rodziny – to niemożliwe – zwłaszcza w przypadku potrzeb i aspiracji. Emancypacja kobiet poszła tak daleko, że średnio po 5-7 latach żądają one rozwodu – i rozpoczynają życie od nowa z naszymi pieniędzmi… Kościół i jego przesłanie nie interesuje już prawie nikogo. Nie ma nawet obowiązkowej służby wojskowej, która powodowała, że życie w kraju było nieco ciekawsze – dla chętnych. Funkcjonowanie za 1500 zł miesięcznie samemu to też koszmar, bo albo trzeba wynajmować mieszkanie po znajomości i na czarno – albo mieszkać z obcymi ludźmi.
Generalnie ścieżki robienia w Polsce kariery są możliwe tylko i wyłącznie dla promila osób autentycznie zdolnych i dla tych z koneksjami lub zdecydowanych na prostytuowanie się dla kariery. Dobre studia, na których żeby się utrzymać czasami trzeba się uniwersytutować lub pracować nocami i weekendami w jakichś upokarzających pracach – nie dają gwarancji sukcesu, – jeżeli nie ma się „tatusia”, „mamusi” lub innego miłego protektora, – który w zamian za zdjęcie majtek i wypięcie tego, co trzeba nie pomoże gdzie trzeba i kiedy trzeba. Nepotyzm zjada nasz kraj, najbardziej dotyka młodego pokolenia, które nie wierzy w robione dla picu castingi na pracownika, nawet te organizowane przez urzędy i podmioty państwowe – często wyglądają na ustawione i prawdopodobnie nimi są, zwłaszcza jak się wie odrobinę o realiach panujących w danej instytucji, do której się aplikuje. Oczywiście najgorsza jest złość i bezsilność, że goguś z roku, którego tatuś jest tym a tamtym, ma właśnie fajne biuro u jakiegoś starego pajaca w kancelarii, pół etatu w instytucji wymiaru sprawiedliwości i jeszcze robi doktorat – a ty przeciętny studencie nie masz szans na wymarzoną aplikację no, bo wiadomo nie da się, a nawet jak się dostaniesz to, kto cię weźmie na praktyki?
Deregulacja zawodów powoli się rozmywa, korporacje chronią swoich interesów, – których naruszanie nikomu się nie opłaca. Młodzi nie mogą podjąć się wielu banalnych prac z ulicy, – ponieważ nie stać ich na drogie kursy i praktyki – w trakcie, których muszą przeżyć przez rok lub dwa znosząc niewygody i upokorzenia. Oczywiście model odejścia od rodziców i dawania sobie samemu rady na wolnym rynku to dla wielu młodych Polaków czysta fikcja.
Brakuje wzorców, brakuje czynników skłaniających do planowania ułożenia swojego życia w sposób rozsądny w kraju. Nie ma ścieżek kariery – pokazujących – ucz się, pracuj, oszczędzaj – bierz kredyt hipoteczny – miej dzieci, dostaniesz emeryturę – da się. Niestety z perspektywy 20 latka Polska to nadal dziki kapitalizm, gdzie wyzysk pracownika przez człowieka to norma i jak się idzie do pierwszej pracy lub ma się szalony plan odbyć bezpłatną służbę zwaną praktyką – to należy liczyć się z odpracowaniem wielu godzin za bardzo niewiele.
Rolnicy mają stosunkowo łatwiej, albowiem pracują dalej na gospodarce, którą dziedziczą – natomiast młodzi z miast, jeżeli chcieliby zasmakować pracy na plantacji to poczują na sobie całą wściekłą wyższość mieszkańców prowincji. Nie da się łatwo dorobić w tym kraju. Rozdawanie ulotek, praca w sieciówkach i inne współczesne formy efektywnego niewolnictwa – gdzie człowiek jest procesem – nie wymagają żadnej wiedzy, – dlatego edukacja zwłaszcza na poziomie wyższym przestaje mieć jakikolwiek sens. Nie widzą perspektyw.
Stąd ciągle w wielu głowach odradza się pomysł na emigrację, najczęściej taką pierwsza wakacyjną, – której celem jest zarobienie paru euro, funtów tylko po to, żeby zarobić na pierwszy samochód, lub rok studiów w kraju. Po pierwszym kontakcie z zachodem, z zachodnim dobrobytem, stylem życia, swobodą, szacunkiem do człowieka – tamtejszym poziomem dochodów do kosztów – każdy młody człowiek, bez względu na wrodzoną lub wyuczoną tępotę intelektualną doznaje szoku, albowiem dostrzega retrospektywnego kontrastu pomiędzy tym, czego właśnie doświadcza a tym, co pamięta z kraju. Owszem zdarzają się oszustwa, niedoliczenie nadgodzin, ba nawet przypadki pracy pół niewolniczej itp. jednakże przeciętnie jest tak, że na zachodzie – już po pierwszym miesiącu życia można się odkuć tzn. zapłacić za mieszkanie, wyżywienie i zostawić parę euro w kieszeni. W Polsce jest to prawie niemożliwe, albowiem poziom cen jest zbliżony do zachodnich, zarobki są niższe o 2/3 a przykładowe koszty najmu mieszkania jedynie przeciętnie o połowę tańsze. Zresztą nie ma niewygody, jakiej Polak nie byłby w stanie znieść za granicą dla paru Euro więcej. Do legendy przechodzą mieszkania wynajmowane dla 12 studentów – pracowników z Polski. Tak się żyje za granicą, nie jest łatwo – wszystko wymaga poświęceń.
Koszta społeczne i jednostkowe migracji są dramatyczne, masa młodych Polek się prostytuuje na zachodzie – w znacznej mierze zapełniając nisze dla amatorów „białego mięska” na tamtejszych rynkach usług seksualnych. Mężczyźni piją, bo co tu robić żeby się dobrze wyspać, skoro rano trzeba znowu stanąć do tyrania? Niestety straciliśmy pokolenie, jednakże ludzie ci i tak – pomimo zagrożeń ze strony niebezpieczeństw życia na emigracji i tak przy odrobinie zdrowego rozsądku są wygrani, albowiem można albo odłożyć, albo żyć w Polsce 9 miesięcy za 3 miesiące solidnej pracy na zachodzie.
Rządzący muszą pamiętać, że przez nieelastyczność krajowego rynku pracy straciliśmy w wyniku stałej i fluktuacyjnej emigracji miasto wielkości Warszawy a dodatkowo jeszcze z czasem stracimy coś na podobieństwo Łodzi, czyli 2-3 mln ludzi okresowo lub stale mieszka i pracuje za granicą kraju. Bez względu na to rząd jeszcze nic nie zrobił, co mogłoby spowodować, że młodzi ludzie przestaną rozważać emigrację, jako sposób na wejście w dorosłe życie. No, bo co miałby im zaproponować? Skoro prawie wszystkie posady w tym kraju rozdaje się rodzinie i znajomym… Powtórzmy to, nepotyzm w życiu publicznym to prawdopodobnie największy problem naszego kraju.