- Polityka
Wujek François przyjeżdża zarobić pieniądze, które dostaniemy od cioci Angie!
- By krakauer
- |
- 15 listopada 2012
- |
- 2 minuty czytania
W piątek 16 listopada 2012 roku Prezydent Republiki Francuskiej pan François Hollande przyjeżdża z oficjalną wizytą do Polski, gdzie spotka się z panem Bronisławem Komorowskim Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej oraz z panem Donaldem Tuskiem Prezesem Rady Ministrów. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie na stronie ambasady Republiki Francuskiej – w trakcie wizyty Prezydent Francji wygłosi przemówienie przed połączonymi izbami Sejmu i Senatu RP w obecności Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i odbędzie spotkania z Marszałkiem Sejmu oraz z Marszałkiem Senatu. Wystąpi także podczas forum ekonomicznego przed francuskimi i polskimi przedsiębiorcami, a także spotka się z francuską społecznością mieszkającą w Polsce.
To bardzo ważne wydarzenie, w swojej istocie potencjalnie o wiele ważniejsze nawet niż spotkanie z panią Angelą Merkel, albowiem z Niemcami mamy naprawdę doskonałe stosunki, natomiast z Francją nie będzie nadużyciem, – jeżeli określimy je, jako przygasłe, w każdym bądź razie zdecydowanie poniżej potencjału, na jaki stać obie strony.
Ta wizyta to coś więcej niż negocjacje w sprawie zachowania się podczas głosowania przy brukselskim stole, wraz z prezydentem przyjeżdża szereg bardzo ważnych przedstawicieli kluczowych francuskich firm, a wśród nich Luc Oursel – szef Grupy Areva – jednej z najważniejszych światowych firm, dysponujących najnowocześniejszą technologią w zakresie budowy urządzeń energetyki jądrowej. To gigant technologiczno-przemysłowy, który może nas wyposażyć w technologię, paliwo i wszystko, czego potrzebujemy do budowy elektrowni jądrowych w Polsce.
Przy odrobinie sprytu moglibyśmy wskazać na okoliczność, że „wujek François” przyjeżdża zarobić u nas pieniądze, które dostaniemy od „cioci Angie”! Inaczej nie można wytłumaczyć przyjazdu tak licznej delegacji gospodarczej, chociaż Francja mogłaby w zakresie sztuki uprawiania dyplomacji kontraktowej służyć za wzór dla całego świata. Zupełnie na poważnie mówiąc, jeżeli się w końcu zdecydujemy na technologie jądrowe w energetyce, to będzie zasadniczy powód dla którego Francja nie sprzeciwi się znacznym cięciom w funduszach strukturalnych, albowiem w ostateczności za ich elektrownie atomowe budowane u nas zapłacą Niemcy, Holendrzy, Austriacy, Brytyjczycy, Finowie i Szwedzi! To by było wspaniałe, gdyby było takie proste, że w środę załatwiamy w Berlinie u mającej wobec Polski sarnie serduszko dobrej pani kanclerz górę kasy a w piątek ładujemy ją do samolotu francuskiego prezydenta, który da nam za te fajne kolorowe papierki reaktory atomowe, okręty podwodne i wszystko, co tylko zdołamy sobie wymyśleć.
Niestety nie będzie tak łatwo, albowiem o ile faktycznie można szachować Francuzów wizją wydania pieniędzy od „prawie naszej” bardzo sympatycznej pani kanclerz n ich reaktory i okręty podwodne, to prawdopodobnie zażądają jednej rzeczy wprost – będziemy musieli się zgodzić na stosowne regulacje na forum unijnym zamrażające, znacznie ograniczające lub wręcz wykluczające masową eksploatację gazu niekonwencjonalnego. W zamian za to otrzymamy odpowiednią bonifikatę, poza tym dostęp do najnowocześniejszej technologii także się liczy no i będziemy dalej przyjaciółmi zacieśniającymi przyjaźń. Coś jest na rzeczy, albowiem z naszego kraju wycofuje się właśnie kolejny globalny gigant wyspecjalizowany w eksploatacji surowców. Za jakiś czas te karty zobaczymy na stole, tymczasem można tylko apelować do pana premiera, żeby nie sprzedał tanio skóry!
Poza tymi sprawami omawiany ma być cały szereg innych zagadnień jak ożywienie Trójkąta Weimarskiego, w ramach, którego nasze kraje mają stworzyć na początku 2013 roku wspólną inicjatywę wojskową (grupę bojową), zdolną do użycia na potrzeby misji wojskowych. To bardzo ważne, naprawdę politycznie i gospodarczo totalne wręcz spotkanie, którego efekty mogą być dla nas kluczowe w następnych latach, albowiem prąd z reaktorów Arevy może umożliwić nam reindustrializację Polski, a okręty podwodne “Scorpene” z DCNS, – jeżeli byłyby, chociaż składane w Polsce to i tak spowodowałyby kosmiczno-epokowe zmiany w naszym przemyśle stoczniowym, powodując, że jako (miejmy nadzieję) kooperanci francuskiego partnera – mielibyśmy stały dostęp do technologii i jakiś (nawet pośredni) udział w rosnącym rynku, – na który sami nie mamy jak wejść, nawet jakbyśmy wyszli z siebie i stanęli obok.
Bardzo ciekawi to, co pan prezydent powie w polskim Sejmie. W szczególności ewentualne fragmenty o postrzeganiu przez Francję – Polski, jako trzeciego wierzchołka tego nieszczęsnego Trójkąta Weimarskiego, który do tej pory nie był należycie wykorzystywany. Jest to bardzo ważne, dlatego, ponieważ zarówno Berlin jak i Paryż nagle zorientowały się, że już w średniookresowej perspektywie obecność Polski w Unii – da im więcej korzyści niż wszystkie koszty, które globalnie ponieśli. Możemy na tym tylko skorzystać, zwłaszcza w przypadku, gdyby z Unii na serio chciała wystąpić Wielka Brytania, wówczas dzięki kilku mądrym i szybkim decyzjom możemy zdecydowanie skorzystać na arenie międzynarodowej.
Zatem, no dobrze… „Vive la France!” No i trzeba mieć tą skromną nadzieję, że tym razem służby pana prezydenta Komorowskiego staną na odpowiednim poziomie złożoności organizacyjnej i nie zabraknie parasola dla dostojnego gościa.