- Wojskowość
Wszelkie pomysły wysłania wojska na Ukrainę to niebezpieczne podżeganie do wojny
- By krakauer
- |
- 21 lipca 2014
- |
- 2 minuty czytania
Wszelkie pomysły wysłania wojska na Ukrainę to niebezpieczne podżeganie do wojny. Osoby, które wypowiadają tego typu poglądy, czy też wygłaszają tego typu apele – nie mają najmniejszego pojęcia o zasadach prowadzenia współczesnej wojny, nie mówiąc już o specyfice tamtego konfliktu.
W ogóle żeby gdziekolwiek wysłać regularne wojsko należy zabezpieczyć mu dwie kluczowe sprawy: po pierwsze logistykę, a po drugie drogę wyjścia. Chodzi o to, żeby żołnierze byli niezależni od kogokolwiek i czegokolwiek w zakresie otrzymywanego zaopatrzenia oraz mieli taktyczną i polityczną swobodę wyjścia. Być może trudno jest to zrozumieć, ale można to banalnie opisać na przykładzie naszej misji w Afganistanie, gdzie w pełni zależymy od logistyki alianckiej, a o swobodzie wyjścia nie może być mowy, albowiem zależymy od logistyki alianckiej. Poza tym są jeszcze kwestie polityczne, dopiero niedawno społeczność międzynarodowa przyznała, że strona holenderska jest współodpowiedzialna za dramat w Srebrnicy. Użycie wojska poprzez wprowadzenie go w trwający konflikt, to największy błąd polityczny jaki można zrobić.
Problem zasadniczy – jakie interesy strategiczne, może prościej – co nas zmusza do tego, żeby ewentualnie zgodzić się na wysłanie wojska na Ukrainę, w celu wsparcia wojsk ukraińskich w ich wojnie domowej, czy jak coraz śmielej twierdzą ich polityczni przywódcy w wojnie z potężnym sąsiadem? Proszę wskazać chociaż jeden powód, dla którego mielibyśmy ryzykować doprowadzenie do eskalacji konfliktu? Przecież także graniczymy z tym samym Imperium, które rząd Ukrainy oskarża o wszystko co najgorsze! W jaki sposób zabezpieczymy swoje bezpieczeństwo, jeżeli pójdziemy na wojnę daleko na wschodzie? Proszę pamiętać o tym, że Traktat zobowiązuje sojuszników do pomocy w przypadku agresji, a w tamtych realiach – to my moglibyśmy być ogłoszeni agresorem i za takowego uznani przez światową opinię publiczną, ponieważ sąsiednie Imperium posiada nad nami totalną przewagę w prowadzeniu kampanii medialnych. Natomiast na sojuszników możemy liczyć tylko na tyle, na ile będą w stanie zrozumieć, o co w ogóle chodzi i dlaczego powinni reagować. Jednakże proszę się nie spodziewać natychmiastowego wsparcia. Nikt nie chce umierać ani za Ługańsk, ani za Braniewo.
W końcu problemem jest w ogóle sam pomysł od strony organizacyjnej. Niestety bowiem naturalną bazą dla wszelkich działań militarnych na Ukrainie byłyby: Polska i Rumunia. Z powodów geostrategicznych lepiej byłoby nam nie mieszać się do tego w ogóle, jednakże nie da się przekłamać infrastruktury – od naszej strony – autostradą i linią kolejową (nawet szerokotorową) można najłatwiej zaopatrywać ewentualną misję oraz zapewnić jej ewakuację. Jednakże jak to wszystko spiąć, w taki sposób żeby nie wyglądało i przede wszystkim nie zostało odebrane jako próba inwazji wojsk zachodnich?
Z ukraińskiego punktu widzenia, rzeczywiście wprowadzenie na Ukrainę wojsk zachodnich byłoby najlepszym z możliwych rozwiązań, ponieważ spowodowałoby nową sytuację strategiczną. Jednakże z punktu widzenia zachodu, byłaby to eskalacja konfliktu, powodująca przesunięcie ciężkości z czegoś, co jest przedstawiane jako wojna z partyzantami na konflikt pełnoskalowy. Konsekwencje zderzenia wojsk zachodnich z wojskami Federacji Rosyjskiej – w wymiarze oczywiście przypadkowej utarczki (być może sprowokowanej przez stronę trzecią) byłyby dramatyczne. Przede wszystkim powstaje pytanie, czy wojsko pojechałoby tam w ramach NATO? Żadne państwo narodowe w Europie nie posiada możliwości prowadzenia rozpoznania tam w pełnym zakresie, dlatego jest oczywistym że oddziały musiałyby korzystać ze wsparcia informacyjnego NATO, a zwłaszcza USA. Nie obyłoby się także i bez logistyki natowskiej. Jak mielibyśmy się zachowywać my, w realiach wypełniania swojego przeznaczenia jako bufor na natowskiej granicy? Baza logistyczna w Polsce? Lotnisko i co? Zarówno w przypadku uczestnictwa jak i wspomagania nie obyłoby się bez ewentualnej odpowiedzi. Witajcie wyższe rachunki za gaz, ropa naftowa też nie za darmo.