• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Wojna propagandowa trwa w najlepsze, a realia

    • By krakauer
    • |
    • 27 sierpnia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wojna propagandowa na Ukrainie trwa w najlepsze, a w niej festiwal plucia na Rosję ma swój ciąg dalszy. Dochodzi już nawet do tego, że rzekomo ukraińskie służby specjalne czatują przy granicy na rosyjskich pograniczników, żeby ich osaczyć a potem pokazywać w telewizji. To jest po prostu coś niesamowitego, albowiem strona rosyjska niczego takiego nie robi. Wręcz przeciwnie – udziela ukraińskim żołnierzom pomocy medycznej, a następnie transportuje ich do bezpiecznego przejścia granicznego! Tymczasem ukraińska służba bezpieczeństwa – emituje filmy z wyraźnie przerażonymi ludźmi. Nikt nie odmawia męstwa i dzielności rosyjskim rekrutom, ale będąc samemu w obliczu katowni wroga – trudno jest być bohaterem. Nie wiadomo, czy tam doszło do tortur i zastraszania, ci ludzie wyglądali na przerażonych, a pod pewnymi względami na czymś otumanionych farmakologicznie (oczy). Oczywiście dowodów nie ma, ale jeszcze wczoraj ktoś krytykował pochód “gierojów” – oczywiście naganny z punktu widzenia konwencji, jednakże dzisiaj nikt się nie oburza na jeszcze większą perfidię wobec żołnierzy Federacji Rosyjskiej – jak się wyjaśniło po prostu zabłąkanych w strefie przygranicznej. Z punktu widzenia stosunków dobrosąsiedzkich jest to zbydlęcenie – strona, która sięga do takich chwytów jest po prostu stroną bandycką! Proszę sobie wyobrazić sytuację, że sąsiedni kraj złapał naszych żołnierzy (czy funkcjonariuszy Straży Granicznej), którzy nieświadomie przekroczyli granicę np. w górach – co często się zdarza, bo chodzi się szlakami – a potem zmusza ich do opowiadania przed kamerami jaka to Polska jest zła i do jakich do okrucieństw nie byli zmuszani przez dowództwo.

    Poza tą istotną nowością jaką jest medialne znęcanie się nad jeńcami rosyjskimi przez Ukrainę – mamy klasyczny festiwal kłamstw i fantastyki w rodzaju rosyjskich śmigłowców strzelających do ukraińskich przejść granicznych, wywożenie przez „białe Kamazy” maszyn z fabryki radarów z Doniecka i inne kosmologiczne bzdury, w rodzaju otwarcie „południowego frontu” pod Mariupolem – zaatakowanym rzekomo przez regularną rosyjską armię. Szkoda tylko, że telewizje nie pokazały tych desantów morskich, tych łodzi podwodnych, tych pancerników ostrzeliwujących dzielnych ukraińskich pograniczników. Jednakże do braku dokumentacji rzekomych rosyjskich zbrodni już się przyzwyczailiśmy, wiadomo – satelity nie latają, samoloty szpiegowskie oszczędzają paliwo, obserwatorów OWBE w regionie nie ma, a dziennikarze – nawet z Polski – po prostu stoją przy drogach i filmują niekończące się kolumny z rosyjskim sprzętem wojskowym jadącym w stronę granicy. Wszystko więc jest, tylko dowodów brakuje.

    Co ciekawe niestety nie brakuje już głosów z samej Rosji, przemawiających w sposób co najmniej dziwny i dwuznaczny, albowiem oskarżających państwo rosyjskie o agresję na Ukrainie i rzeczywiste wspieranie walczących tam powstańców. Nie brakuje informacji o pogrzebach młodych żołnierzy w Rosji, jak również o dużej ilości rannych dowożonych do szpitali w Rosji. Tych głosów jest coraz więcej, wielu obywateli Federacji zaczyna zadawać niewygodne pytania o to co się dzieje na Ukrainie. Propaganda to potężna broń.

    Tymczasem w realnym świecie – w znajdujących się pod ukraińskim ogniem separatystycznych republikach, których powierzchnia drastycznie się skurczyła w wyniku ofensywy wojsk z Kijowa – mamy do czynienia z klęską humanitarną, mieszkańcy dużych miast wschodu nie mieliby czego jeść gdyby nie rosyjska pomoc, nie mają prądu, ograniczony dostęp do wody. Nie są wypłacane emerytury! Mówimy o społeczeństwie industrialnym, gdzie ludzie przez całe życie ciężko pracowali na wspólny majątek całego ZSRR, a dorobkiem ich życia jest małe mieszkanie, stara Łada i działka. Jak w tych warunkach się odnaleźć – jeżeli nagle system się rozpadł?

    Zaraz zacznie się wrzesień i tysiące rosyjskojęzycznych dzieci z Doniecka i Ługańska nie pójdzie do szkoły, ponieważ rząd, który twierdzi że ma nad nimi władzę – te szkoły najczęściej zburzył, a ogień snajperów i odłamki pocisków – wykluczają wypuszczenie dziecka z domu! Co to za horror! Nie było tak źle od czasów faszystowskiej inwazji! Całe zdobycze socjalne państwa socjalistycznego zostały zaprzepaszczone, społeczeństwo – dziczeje – szkoła jest podstawą cywilizacyjną! Jednakże co kogo interesuje szkoła, jeżeli nie ma co zjeść, nie ma na czym ugotować wody! Nie ma w czym się umyć! Dramat, prawdziwy dramat setek tysięcy dzieci na wschodzie przestrzeni post-ukraińskiej! Nie miejmy złudzeń – w planach zdobywców nie ma tam miejsca dla szkół rosyjskich i dzieci rosyjskojęzycznych – na naszych oczach dokonuje się ludobójstwo i czystki etniczne, a wszyscy milczą. To przerażające!

    Proszę popatrzeć za okno – mamy wrzesień! Proszę państwa idzie zima! Tam na wschodzie – klimat jest jeszcze bardziej „kontynentalny” a co to oznacza, możecie sobie państwo bez najmniejszego wysiłku wyobrazić.

    Realia na wschodzie Ukrainy są od dawna brutalne, wcześniej też tam nie było łatwo, jednakże obecnie ten rejon Europy czeka bardzo, naprawdę bardzo trudny okres. Powinniśmy wspólnie zastanowić się jak tym ludziom najbardziej pomóc – realnie pomóc – odbudować im domy i wesprzeć jak się tylko da. Może nawet przyjąć dzieci na rok do Polski do póki sytuacja się tam nie poprawi? Coś trzeba zrobić – nie można pozwolić na to, żeby ci biedni ludzie zamarzali zimą. Z pewnością Unia Europejska wspólnie z Federacją Rosyjską – przy akceptacji rządu ukraińskiego i rządów republik separatystycznych – byliby w stanie wypracować jakiś model pomocy. Oczywiście najpierw niezbędne jest wstrzymanie ognia, ponieważ to bestialstwo musi się skończyć!