• 17 marca 2023
    • Polityka

    Willkommenskultur tötet!

    • By krakauer
    • |
    • 26 lipca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Kultura powitań, kultura gościnności – zabija! Takie wpisy można znaleźć w niemieckich mediach społecznościowych, przedrukowują je również wydania internetowe największych niemieckich gazet. Horror trwa – społeczeństwa zachodniej Europy się budzą z jakieś niezrozumiałej nieświadomości.

    Najnowsza seria morderstw i aktów terroru dokonywanych przez osoby inno-kulturowe, w tym przez nielegalnych imigrantów, to dokładnie to, czego się można było spodziewać i przed czym rozsądni ludzie przestrzegali. Przykład Izraela jest jednoznaczny, tam śrubokręt może być narzędziem zbrodni, a w inno-kulturowej rodzinie, jeden z 12 synów i 5 córek – jak zostanie męczennikiem, to tylko dla chwały rodziny. Powszechnie wiadomo, że rodziny morderców są wynagradzane przez organizacje terrorystyczne – dużymi pieniędzmi, sąd one pochodzą łatwo można się domyślić, nie trzeba być analitykiem wywiadu. Źródła są te same, tak jak pieniądze i broń dla wojny domowej w Syrii, bogate kraje Zatoki Perskiej realizują własne cele polityczne, militarne i cywilizacyjne. Czy nikt nie odważy się zapytać, dlaczego o wiele bogatsze kraje od nas, tożsame kulturowo z tymi ludźmi – NIE PRZYJMUJĄ UCHODŹCÓW? Wręcz przeciwnie, nawet uchodźcy nie chcą się do nich udawać, ponieważ boją się przymusu i przemocy? Natomiast przynoszą ze sobą tą przemoc do Europy. Czy to nikogo już nie dziwi?

    To, co stało się w małym miasteczku we Francji, gdzie bestialscy mordercy z zimną krwią zarżnęli – nazywajmy rzeczy po imieniu – Księdza w podeszłym wieku i Zakonnice – to już jest naprawdę wojna cywilizacji. Takie cele się wybiera, to nie są przypadki, zaatakowano tak, żeby dać przesłanie – póki, co kulturowej większości – proszę bardzo, jesteśmy tak silni, że możemy poświęcić dwóch naszych, żeby zasiać w was strach, przerażenie i zwątpienie. Inne podejście do dogmatu życia, brak miłosierdzia, traktowanie Chrześcijan i ludzi Zachodu, jako podludzi, (co wynika z interpretacji tekstów religijnych i religijno-prawnych tej innej-kultury), którzy mają przyjąć narzucony kod kulturowy albo pogodzić się ze śmiercią, to są fundamenty innej kultury w praktyce. Uwaga – nie ma znaczenia, co jest deklarowane, liczy się to, co się dzieje, – co widzimy, czego możemy doświadczyć. W ciągu dwóch tygodni dochodzi w jednym kraju do trzech ujawnionych masowych mordów – najpierw ciężarówką w tłum, potem nożem na kobiety, w tym 8-latkę, bo były niewłaściwie ubrane, a teraz zarzyna się ludzi w Kościele. TO JEST WOJNA – PROSZĘ NIE MIEĆ WĄTPLIWOŚCI.

    Dla dobra ogółu nie ma innego sposobu na zapewnienie bezpieczeństwa niż okresowe izolowanie inno-kulturowej mniejszości. Można i należy to zrobić, zanim nie będzie za późno, albowiem jakoś nie słychać, żeby ludzie innej-kultury potępiali mordercę Księdza, albo 8-latki, czy też człowieka z ciężarówki. Owszem odcinają się, jako wspólnoty, natomiast media społecznościowe kipią z radości, że oto właśnie dokonały się kolejne akty sprawiedliwości czy czegoś tam, dowolnie określanego. Oczywiście nie wszyscy inno-kulturowi tak się zachowują, jednakże znaczna ich część zachowuje się w sposób przyzwalający na tego typu mordowanie. Tylko przymus państwowy może przywrócić normalność. Inno-kulturowa mniejszość stanowi zaplecze i źródło rekrutacji dla terrorystów i morderców, dlaczego państwa to tolerują? Przecież kolejnym aktem odsłony tego dramatu będzie odpowiedź radykałów ze strony większości, później pogromy, podpalenia, przepędzenia. Zawsze tak było w historii i teraz, też tak będzie. To tylko kwestia narastania gniewu. Izolowanie inno-kulturowej społeczności jest sposobem na to, żeby uchronić ją przed odpowiedzią większości społeczeństwa, a zarazem sposobem na ochronę społeczeństwa przed złem, jakie rodzi się wśród tych ludzi. Natomiast wszystkich inno-kulturowych imigrantów, bez względu na pokrewieństwo i inne powody dotychczas humanitarne powinno się po prostu wydalić do kraju pochodzenia, albo także izolować w miejscach odosobnienia. Wystarczy już dowodów na to, że stanowią zagrożenie. Oczywiście jak uda się ograniczyć skalę radykalizacji, sytuacja powinna wrócić do normalności, dlatego właśnie trzeba liczyć na współpracę inno-kulturowych wspólnot. Jakieś metody nadzoru być muszą, żyjemy w XXI wieku, są elektroniczne metody nadzoru i inwigilacji, na które każdy, kto będzie zakwalifikowany do źródeł ryzyka w ramach populacji powinien się zgodzić, jeżeli nie powinien być na poważnie izolowany lub relegowany. Ponieważ to jest wojna, jesteśmy na niej zabijani, w imię innej kultury i jej religii. Tylko proszę nie próbować wciskać nikomu kitu, że to, co się dzieje nie ma nic wspólnego z religią, a sprawcy nie są jej wyznawcami. Na to inno-kulturowi intelektualiści i liderzy społeczności mieli czas przez ostatnie dwa lub trzy lata, żeby przygotować swoje wspólnoty do ostracyzmu wobec sprawców. Czegoś takiego nie ma, pokazały to nastroje dzieci z inno-kulturowych rodzin w belgijskich szkołach i w mediach społecznościowych po zamachach w Brukseli, potem w Paryżu. Czym innym jest marsz, a czym innym jest codzienność, tutaj się o tą codzienność rozchodzi.

    Państwo nie może pozwolić na to, żeby doszło do rzezi. Zabijania już wystarczy – jedynym sposobem jest tak jak na wojnie, kontrola nad populacją podejrzewaną o sympatyzowanie z wrogiem, czy też wspieranie jego działań. Jutro mordercą może być każdy, kto przełoży sobie swój inno-kulturowy kod na język zabijania. Ofiarą może być każdy inny, w tym także osoby inne-kulturowo, albowiem nie jest tajemnicą, że wśród tych ludzi są podziały i się masowo zabijają i szczerze nienawidzą wedle podziałów religijnych.

    Planując działanie humanitarnie, można je przeprowadzić zgodnie z prawem i ze wsparciem ze strony inno-kulturowej społeczności. Później, jak zmienią się nastroje polityczne i dojdzie do radykalizacji większości, – to inna kulturowa mniejszość będzie systemowo prześladowana, a państwa i społeczeństwa będą głuche. Nie można dać pożywki radykałom z żadnej ze stron. Okresowa izolacja za pomocą środków elektronicznego dozoru – na pewno ułatwiłaby zapewnienie bezpieczeństwa.

    W Niemczech zaczęło się to, czego się bano od dawna. Ludzie wychodzą ze środków komunikacji zbiorowej lub odsuwają się od osób innych-kulturowo. To już wyraźnie widać, wystarczy poczytać w niemieckich mediach społecznościowych, są setki filmów, mówimy o stygmatyzacji, ponieważ ludzie się boją. Naprawdę nie trzeba być analitykiem wywiadu, żeby wiedzieć, jakie będą kolejne akty tego dramatu.

    Czasami opłaca się przeprowadzić działania być może bolesne i dokuczliwe, ale po to, żeby zminimalizować prawdopodobieństwo jeszcze większego zagrożenia. Wszystko w interesie obywateli i w zgodzie z prawem. Inną drogę tj. śmierć za śmierć pokazała nam już nie raz historia. To nie może się powtórzyć, jednak społeczeństwa miejskie – muszą się chronić przed zagrożeniami, które są w stanie rozbić ich struktury od wewnątrz. Naprawdę nie trzeba wiele, żeby się zmieniły zachowania konsumpcyjne milionów ludzi, co będzie wówczas?