• 17 marca 2023
    • Soft Power

    W społeczeństwach zachodnich widać już pewne znudzenie sprawami Ukrainy

    • By krakauer
    • |
    • 22 listopada 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wydarzenia na Ukrainie mają wspaniały PR, propaganda ukraińska zrobiła sobie z własnej wojny markę, wystarczy zapoznać się ze starannie dopracowanymi logotypami w centrum informacyjnym, jako otworzono specjalnie na rzecz działań wojennych! Działaniami Ukraińców rządzi współczesny marketing, można tylko pogratulować względnie profesjonalnego podejścia, które jest bardzo skuteczne, gdyż wielu na Zachodzie uwierzyło w ukraiński przekaz propagandowy prawie w 100%.

    Momentem kulminacyjnym był dramat malezyjskiego samolotu, nie ma w mediach oczywiście ani słowa o odpowiedzialności rządu ukraińskiego inicjującego operacje wojskowe na własnym terytorium w zakresie zamknięcia przestrzeni powietrznej! Już chyba nawet Rosjanie się pogodzili z faktem, że to im zarzuca się, – co prawda bez jednoznacznych dowodów – sprawstwo i uwaga to jest najciekawsze – zainicjowanie tego dramatu!

    Oczywiście nie mówi się także o innych dramatycznych wydarzeniach jak jedna z najokrutniejszych zbrodni ludobójstwa, która wydarzyła się w Odessie 2 maja – palono ludzi żywcem, ukraińska młodzież przygotowywała butelki z benzyną, którymi podpaliła budynek i ludzie w nim obecni albo dosłownie upiekli się żywcem lub udusili, albo byli zabijani przez tłum próbując skakać z okien – ich jedyną winą było to, że mówili po rosyjsku.

    Takich incydentów było więcej, ale akurat w Odessie nie było jak „zwalić na Putina”, jednakże informacje o ukraińskich zbrodniach nie przedostają się do mediów. Jedynie nieliczne komunikaty OBWE i Human Rights Watch przebiły się do zachodnich mediów. Wszelkie obiektywne i doskonale realizowane działania informacyjne mediów rosyjskich – są traktowane, jako „kłamliwa propaganda Kremla”, chociaż zdjęcia wielkich otworów w ścianach blokowisk Doniecka i Ługańska są jednoznaczne, ale wiadomo – to zawsze strzelają separatyści lub – SAMI ROSJANIE, bo jak wiadomo walczą tam całe urlopowane dywizje armii Federacji Rosyjskiej i nie można tego dogmatu podważać, chyba że chce się mieć łatkę „oszołoma” lub „kremlowskiego łgarza” itp.

    Jednak życie zrobiło swoje i rosyjskie embargo na towary zachodnie spowodowało, że w kilku zakładach na zachodzie, czy też w całych branżach np. w Polsce lub na Litwie (rolnictwo i przetwórstwo) – pojawił się problem nadprodukcji. Wraz z nim, wraz z brakiem sprzedaży – firmy zaczęły mówić po cichu o problemach i związanej z tym koniecznością „optymalizacji zatrudnienia”. Do tego jeszcze dochodzi pojawienie się towarów z Ukrainy (bez cła), co dodatkowo komplikuje sytuację na niesłychanie wrażliwym rynku żywności w Europie. W związku z tymi wydarzeniami, które mają bardziej charakter sygnalny niż istotny w generalnej masie unijnej produkcji – pojawiły się protesty, w Brukseli i niektórych miastach Francji zaprotestowali rolnicy, podobnie w Polsce, w Niemczech przedsiębiorcy z rosnącym zdziwieniem przyjmują retorykę Angeli Merkel. Wygląda na to, że pogorszenie relacji z Rosją będzie miało bardziej trwały charakter i będzie o wiele bardziej długotrwałe niż ktokolwiek mógł się spodziewać.

    Problem polega jednak na tym, że społeczeństwa państw europejskich mają dość własnych problemów, żeby jeszcze brać sobie na głowę problemy – wywołane przez samych Ukraińców, albowiem jest faktem niezaprzeczalnym, że tzw. operację antyterrorystyczną, – czyli wojnę na wschodzie Ukrainy rozpoczął Kijów – dążąc do zdławienia konkurencyjnej rewolucji na Ukrainie. Na szczęście, bowiem jest RT.com i nie wszyscy dali się ogłupić, wystarczy poszperać i można znaleźć informacje, które są bez względnie obiektywne jak np. przemówienia prezydenta Ukrainy, w których mówi on o tym jak wydał rozkaz do rozpoczęcia operacji zbrojnej itd. Ludzie doskonale pamiętają kłamstwa zachodniej propagandy związane z gruzińską inwazją na Osetię Południową, gdzie bezczelnie oskarżano Rosję o wywołanie wojny! Podobnie dzisiaj, chociaż nie ma dostępnych żadnych zdjęć lotniczych lub satelitarnych mówi się o całych jednostkach bojowych wojsk rosyjskich koło Doniecka, albo podaje się dokładnie ilu rosyjskich żołnierzy przekroczyło granicę (podobno 7500). Fascynujące – skąd takie dane? Jeżeli rzeczywiście ukraińskie służby specjalne potrafiłyby tak dokładnie podać ilość rosyjskich żołnierzy celowo przebywających na Ukrainie – to strach się bać! Taki kraj, jest nie do pokonania. Oczywiście jednak, te wszystkie insynuacje – nie mają pokrycia w faktach. Ludzie to widzą, co więcej ludzie woleliby, żeby to całe nieszczęście się nie wydarzyło, a jeszcze nie mają świadomości, jaki dramat humanitarny jest na wschodzie w odciętych od świata i obleganych przez Ukraińców republikach.

    Jednakże z punktu widzenia przeciętnego zjadacza chleba w świecie zachodnim, właśnie zbliżają się święta, a święta oznaczają zawsze jedno – ZAKUPY, to już rządzi percepcją gospodyń domowych od Białegostoku po Lizbonę, bez względu na to, czy ludzie są Katolikami, Luteranami, czy już w ogóle porzucili wiarę w Boga. Nasze supermarkety zaczynają wykładać „świąteczne promocje”, które już zdążyły przypłynąć z Chin i wszędzie zaczyna się robić przyjemna atmosfera świąt. Nikt nie chce w tym czasie słyszeć o żadnej krzywdzie i wojnie, nastroje się radykalizują, – bo jak orzekli politycy i publicyści prawdziwym problemem jest Państwo Islamskie, czyli jak głoszą plotki stworzona przez zachodnie i bliskowschodnie służby specjalne organizacja do walki z legalnym rządem w Syrii, tylko się trochę zbuntowała.

    Zainteresowanie Ukrainą wygasa, będzie się wytłumiać, chyba że znowu w dziwnych okolicznościach będzie strącony jakiś samolot lub wydarzy się inny dramat, jednakże przy uspokojeniu sytuacji – jest możliwe, że zimą uda się zamrozić ten konflikt, a jeżeli wiosną dojdzie do ponownego odnowienia walk, łatwo będzie wykazać agresora. Liczy się po prostu tylko pokój, którego sobie i wszystkim życzymy!