• 17 marca 2023
    • Polityka

    W poszukiwaniu dziedzictwa prezydentury pana Bronisława Komorowskiego

    • By krakauer
    • |
    • 19 lutego 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    W poszukiwaniu dziedzictwa prezydentury pana Bronisława Komorowskiego trzeba być wytrwałym, żeby nie pisać o samych negatywach. Czy jest bowiem w tej kadencji coś jednoznacznie pozytywnego, co byłoby w stanie zapisać nazwisko pana prezydenta na kartach historii Polski, wśród innych zasłużonych ludzi władzy?

    W ogóle czy pan Komorowski wyszedł z cienia duetu jaki tworzył lider partii rządzącej i lider największej partii opozycyjnej?

    Problem z oceną dokonań i osiągnięć tej prezydentury polega na tym, że ich w sensie pozytywnym nie ma, prezydent albo prawie w ogóle nie wykazywał aktywności kreatywnej, albo robił to co musiał i przeważnie w taki sposób w jaki mu to sugerowano. Nie był to okres jakichś „wodotrysków”, co więcej nie był to okres uporządkowanej i zaplanowanej polityki. Prezydent zasadniczo ograniczał się do reagowania na sytuację i to nie zawsze.

    Dobrze, że pan Komorowski od początku prezydentury kładł duży nacisk na wojsko i generalnie rozumiane kwestie obronne. W tym zakresie udało się wiele osiągnąć dzięki jego osobistemu zaangażowaniu i czasowi poświęconemu na współpracę. Niestety to chyba była jedyna sprawa, do której pan Prezydent miał wyczucie, ponieważ równie bardzo nie zaangażowały go inne sprawy.

    Ponowny wybór pana Bronisława Komorowskiego może się skończyć dla Polski negatywnie, ponieważ pan prezydent hołduje nierealistycznej i w istocie sprzecznej z polskimi interesami narodowymi polityce zagranicznej państwa, jak również zupełnie odpuścił zasadnicze obszary polityki wewnętrznej, w których co prawda nie miał i nie ma na mocy Konstytucji ostatniego słowa, ale miał prawo do głosu sprzeciwu, chociażby inicjującego dyskusję przed podpisaniem jednej czy drugiej dewastującej społeczeństwo ustawy. Chodzi głównie o zagadnienia polityki zagranicznej oraz planowe pozbawienie Polaków prawa do dochodów w wieku emerytalnym przez państwo po podwyższeniu wieku emerytalnego i skonsumowaniu składek w prywatnych funduszach.

    Ponowny wybór pana Bronisława Komorowskiego w połączeniu z przedłużeniem rządów tej koalicji rządzącej – to ryzyko zagrożenia dla państwa, jeżeli nadal prowadzono by politykę dążenia do konfrontacji z Federacją Rosyjską (i to w osamotnieniu). Być może pan Komorowski założył sobie, że będzie ostatnim prezydentem Polski? Inaczej chyba nie da się wytłumaczyć jego niektórych działań, decyzji i zaniechań. To, co robi prezydent i do czego zachęca – to nie jest troska o interes kraju, to nie jest dbanie o interes narodowy, to jest jedno wielkie ryzyko i to podejmowane w interesie podmiotów w istocie zewnętrznych, a nie Polski!

    Nie można poświęcać interesu państwa wobec prywatnych korzyści, korzyści środowiskowych, ani nawet tzw. słuszności. Ponieważ nikt nie ma monopolu na państwo, a istotą neoliberalnej demokracji jest pluralizm, z niego musi wynikać samoograniczenie się wszystkich uczestników życia społecznego, a nie dążenie do eskalacji konfliktów społecznych i politycznych w imię interesów własnej grupy społecznej. Niestety pan Komorowski w swojej aktywności politycznej bywał silnie stronniczy (a przynajmniej taki jest odbiór społeczny niektórych jego działań) – z wyraźnym odchyleniem klasowym na rzecz klasy społecznej, którą reprezentuje i w której interesie działa.

    Nie da się bowiem zrozumieć faktu, dla którego prezydent przez całą swoją kadencję ograniczał się jedynie do bycia w istocie notariuszem opcji rządzącej, nie wyrażał inicjatywy, nie wykreował niczego poza kilkoma dokumentami w dziedzinie bezpieczeństwa, ze swoją nieszczęsną doktryną – nazwaną od jego nazwiska, przez jednego ze współpracowników. To, są poważne pytania zasadnicze, które nie tylko równoważą przeświadczenie pana Komorowskiego, że aby rządzić państwem trzeba mieć doświadczenie. Pan Komorowski nabył to doświadczenie (którego jakość jest wątpliwa) przez lata obecności w polityce, ale jest tylko i wyłącznie takim samym obywatelem jak wszyscy inni, może z wyjątkiem Aleksandra Kwaśniewskiego, bo ten nie może już zostać prezydentem, co go odróżnia od wszystkich innych Polaków.

    Kto inny niż prezydent powinien alarmować i ostrzegać opinię publiczną przed szkodliwością polityki rządu? Kto ma być tym powstrzymującym – złą politykę – jeżeli nie prezydent? Przecież to jest de facto jego rola konstytucyjna, co prawda ograniczona, ale mimo wszystko możliwa do spełnienia. Na gruncie tej Konstytucji wiele rzeczy jest możliwe, trzeba jednak próbować wysilić się. Nie chodzi tutaj oczywiście o wysiłek fizyczny, prezydent może nie wychodzić ze swojego pałacu (jeżeli podejmowałby właściwe decyzje), tylko o aktywność polityczną związaną z ryzykiem niepopularności podejmowanych decyzji i działań.

    Nie ma pozytywnego dziedzictwa, pierwsza i miejmy nadzieję ostatnia kadencja pana Komorowskiego zapisze się w naszej historii podpisaniem ustawy zmieniającej wiek emerytalny i niedopilnowaniem przez prezydenta szkodliwych dla Polski działań gabinetu pana Tuska w kontekście polityki zagranicznej. Wielka szkoda, że tak sympatyczny i w istocie pozytywnie nastawiony do rzeczywistości człowiek, nie był w stanie zdobyć się na sprzeciw wobec polityki pana Tuska w tych strategicznych momentach.