- Soft Power
W jaki sposób dotrzeć do „moherowego” elektoratu? Pokazując kim jest wyżeł!
- By krakauer
- |
- 13 grudnia 2012
- |
- 2 minuty czytania
Wielu specjalistów od PR-u i technik wpływu społecznego od kilku lat bardzo intensywnie zastanawia się, w jaki sposób dotrzeć z przekazem informacyjnym do „moherowego” elektoratu. Nie jest to proste, albowiem poza wyjątkowością i specyfiką tej grupy społecznej, dzieli ją od rzeczywistości nawet coś więcej od różnic w percepcji. Podstawowym problemem jest wyeliminowanie z instrumentarium zdobywania informacji – dominujących mediów mainstreamowych lub tak znaczna ich marginalizacja, że otrzymywane tymi kanałami informacje, ta grupa ludzi traktuje skrajnie nieufnie wręcz wrogo.
Jest to składowa wielu przyczyn, z jednej strony na pewno retoryki – szczującej na „łże elity” i różne postacie rzekomego kłamstwa, jest jednak i druga strona, – którą była blokada informacyjna dla obozu prawicowej-prawicy przez pewien okres, wzmocniona nawet jego oficjalną niechęcią do rozmawiania z mediami mainstreamowymi.
Nie da się rozmawiać, jeżeli strony się nawzajem nie tylko nie słuchają, ale nie mają szans usłyszeć – nawet na zasadzie prostego porównania. Dlatego warto od czasu do czasu wejść na taki lub inny – uznawany na „prawicowy grajdół” portal, alternatywnie obejrzeć wiadomości w telewizji uznawanej za „moherową”, żeby móc samemu wyrobić sobie pogląd na sytuację, poza tym pluralizmu nigdy nie jest za wiele i po prostu warto słuchać, co kto ma do powiedzenia i w jaki sposób. To bardzo ciekawe i warte polecenia doświadczenia medialno-znawcze, zwłaszcza w zderzeniu trzech platform: polskie media mainstreamowe, polskie media „moherowe”, i zagraniczne – obcojęzyczne media mainstreamowe. Nawet pobieżny i nieznający obcych języków widz – szybko zorientuje się, że to są trzy różne światy, przy czym ten polski mainstream przynajmniej próbuje średnio – dzień po mediach światowych – przynajmniej nawiązać do ich standardów informacyjnych, jednakże znaczną ilość przekazu odcedza, nie przekazując jej do sfery informacyjnej języka polskiego. Natomiast nurt „moherowy” potrafi często zaskoczyć i to – uwaga – zaskoczyć pozytywnie, albowiem zdarzają się tam informacje pokazane w świetle nieznanym w polskim mainstreamie i niemożliwych ze względów kulturowych do pokazania w żadnych innych mediach znanego nam świata.
Wielkim błędem było doprowadzenie do nie uzyskania miejsca na multipleksie cyfrowym przez Telewizję Trwam, albowiem to medium jest bardzo ważne dla wielu Polaków, brak dostępności od ręki – wyklucza pluralizm i jedynie powiększa skale dezaprobaty dla systemu przez osoby będą zwolennikami opozycji. Być może decyzja ta powoduje, że nie przybędzie im zwolenników tak łatwo, jakby mogło przybyć – przy obecności tej telewizji w mediach, jednakże pluralizm jest wartością samą w sobie i tylko z tego względu należało zrobić wszystko, żeby umożliwić tej telewizji wejście do oferty cyfrowej. W praktyce wygląda to jak cenzura zaporowa, albowiem nastąpiło wyeliminowanie niepokornego podmiotu z rynku.
W istniejącej sytuacji – w zasadzie jedynym sposobem na dotarcie do znacznej części „moherowego” elektoratu są ambony kościelne, gdyż znaczna część tych osób to osoby głęboko religijne a na pewno regularnie praktykujące. Niestety ze względu na podziały w Kościele Katolickim, gdzie część jego oficjalnych funkcjonariuszy nie ukrywa swoich poglądów polityczno-państwowych albo niejawnie dokonuje doboru preferencji, nie ma możliwości na dotarcie skuteczne.
Prasa już dawno jest za droga dla dominującej części tego środowiska, głównym medium – regularnie kupowanym w tym środowisku jest prasa katolicka, jak również – programy telewizyjne – w formie popularnych tygodników. To także zdecydowanie ogranicza możliwe pole dotarcia, albowiem często są to media albo hermetyczne, albo w 100% nastawione na czystą komercję.
Mając na uwadze powyższe, prawdopodobnie ostatnim istotnym kanałem komunikacji mogłyby być popularne seriale tasiemcowe – produkowane przez krajowe ośrodki produkcyjne i masowo nadawane przez publiczną i prywatne telewizje. Widownia wielu z tych programów – filmów – wręcz zaskakuje, niektóre z popularniejszych potrafią przyciągnąć przed telewizory setki tysięcy widzów (lub więcej), co ważne – są one regularnie oglądane a poruszana w nich problematyka często staje się przedmiotem komentarzy w rodzinach i lokalnych mikro-środowiskach społecznych.
Jest to bardzo ważny kanał komunikacji, w którym poprzez fabularyzowanie można dotrzeć z umiejętnie podanym przekazem, wskazującym na główne wątki w debacie publicznej, w sposób obiektywny, skłaniający do refleksji, a przede wszystkim – przełamujący monopol informacyjny tylko jednej strony na bardzo liczną grupę społeczną. Oczywiście możliwych scenariuszy może być tu bardzo wiele, a realizacja takiego przesłania wymaga raczej finezji i wyczucia niż dosadności. Z pewnością można to wypróbować, albowiem w zasadzie nie ma już innych otwartych kanałów dotarcia do znacznej części społeczeństwa. Dla zilustrowania podanego przykładu warto sobie przypomnieć pewien program satyryczny „Polskie ZOO” -autorstwa Marcina Wolskiego, współredagowany przez Jerzego Kryszaka i Andrzeja Zaorskiego, emitowany w I programie Telewizji Polskiej w latach 1991-1993. Była to doskonała satyra na ówczesne realia początków trudnej transformacji, umożliwiająca nie tylko rozładowanie opinii, ale dotarcie do widzów z pewnym zoomorficznym przekazem wskazującym na przejaskrawione cechy polityków i sposoby ich postępowania, a nawet wypowiadania się. Warto z tego wzorca, ówczesnego fenomenu kulturowego skorzystać – obecnie w dobie totalnej inwazji mediów elektronicznych możliwości wpływu społecznego, jakie wówczas realizowano dialogiem kukiełek – można milion razy wzmocnić i skanalizować w kierunku żądanym przez nadawcę przekazu.
Naprawdę można dotrzeć do każdego elektoratu, zwłaszcza pokazując, kim dzisiaj jest wyżeł!