- Ogólna
Uwierzmy w Odnawialne Źródła Energii
- By krakauer
- |
- 07 grudnia 2012
- |
- 2 minuty czytania
Od 23 lat marnujemy szanse, jakie stwarzają nowoczesne technologie z zakresu energetyki rozproszonej i odnawialnych źródeł energii. Wiatraki, małe, średnie i duże elektrownie wodne, energia słoneczna, pompy ciepła, biomasa, biopaliwa, biogaz i inne źródła energii niekonwencjonalnej powinny być w centrum uwagi naszego ministerstwa gospodarki, – jako kwestia strategiczna, ale niestety nie są. Swego czasu pan Pawlak chwalił się spalaniem zboża, jako dodatku w elektrowniach, bo było akurat tańsze od węgla. Jeżeli w ten sposób rozumiemy energetykę odnawialną, to być może jest to jakiś kierunek, ale raczej nie optymalny.
Od kilku lat energia odnawialna jest regularną gałęzią przemysłu u naszych zachodnich sąsiadów, żeby było śmiesznie – bardzo wiele komponentów do elektrowni np. wiatrowych jest produkowanych także w naszym kraju – na niemiecki rynek. Niemcy uparli się i konsekwentnie zmierzają w kierunku produkowania energii elektrycznej z przyrody, możemy im tylko i wyłącznie zazdrościć, albowiem jak zawsze pokazują swoje cywilizacyjne i technologiczne przewodnictwo!
Tymczasem w Polsce – zmarnowaliśmy całą poprzednią kadencję rządu na myślenie o energetyce jądrowej. Niby jest decyzja intencyjna, niby jest pełnomocnik, ale powiedzmy to sobie zupełnie na poważnie – energetyka ze źródeł odnawialnych nie stoi w sprzeczności z energetyką jądrową w naszych warunkach, albowiem po pierwsze potrzebujemy coraz więcej a będziemy potrzebowali jeszcze więcej energii, a energetyka jądrowa nie zapełni nam luki – wiatrak, nie konkuruje z reaktorem – tylko z piecem węglowym! W tym kontekście – rozwój energetyki odnawialnej powinien być przez państwo a w szczególności przez ten rząd, rzekomo tak bardzo stawiający na innowacje wspierana i rozwijana, ale niestety jest jak jest, czyli nie jest.
Być może to orgia łupków i chęć wydawania dochodów z gazu łupkowego na nasze przyszłe emerytury doprowadziła do zupełnego zaślepienia się przez rządzących wizją „Kuwejtu nad Wisłą”, jednakże niestety – realia są, jakie są, gazu niekonwencjonalnego będzie prawdopodobnie nie wiele, owszem stanie się jakimś elementem w bilansie energetycznym państwa, ale nie będzie zasobem strategicznym uniezależniającym nas od importu energii. Kwestie energetyczne trzeba planować realnie, albowiem energia musi być, tu nie może się zdarzyć pomyłka, albowiem gospodarka – ludzie po prostu potrzebują prądu i energii. Bez niej kraj nie może funkcjonować, po prostu groziłby nam głód i mróz!
Polska ma to nieszczęście, że jest „byle, jaka”, także pod względem nasłonecznienia i nasilenia wiatrów. Montaż standardowych baterii słonecznych się nie opłaca, bo śnieg i oblodzenie zimą czynią trudnym ich właściwą eksploatację. Możliwe jest montowanie na dachach kolektorów słonecznych ogrzewających ciepłą wodę użytkową. Podobnie możliwe jest korzystanie z pomp ciepła. Dotyczy to jednak przeważnie budownictwa jednorodzinnego (zabudowa o małej intensywności). Podstawą jest prąd, a ten w naszych realiach najlepiej uzyskiwać z wiatraków, które im są większe tym są bardziej efektywne. Niestety w tym zakresie – są istotne problemy w zakresie wydawania zezwoleń na lokalizację tego typu obiektów, słyszymy, że albo ptaki się płoszą, albo wibracje przeszkadzają rolnikom, albo psuje się krajobraz. W zasadzie każdy powód jest dobry, żeby sprzeciwić się budowie wiatraka w okolicy. Małe i średnie elektrownie wodne to droga przez mękę, pozwolenia wodno prawne – to dopiero wyższa szkoła administracji w porównaniu ze zwykłymi decyzjami o warunkach zabudowy!
Za te błędy płacimy wszyscy wyższymi kwotami na naszych rachunkach, potrzebne są takie zmiany w prawie, żeby po pierwsze można było budować nowe budynki i budowle tylko i wyłącznie w technologiach gwarantujących energooszczędność, oraz żeby prawo zachęcało za pomocą odpisów podatkowych – do takich modernizacji istniejących budynków i budowli, które przyczynią się do zmniejszenia zapotrzebowania na energię. Bez tego w ogóle nie ma, o czym mówić. Drugim krokiem powinny być wysoce restrykcyjne regulacje zakazujące np. instalowania pieców węglowych (lub na wszystko) w miastach i na terenach wokoło aglomeracji. Jeżeli kogoś stać na dom – musi być go stać na sfinansowanie go w technologii energooszczędnej, jak również na ogrzewanie, – jeżeli to jest możliwe z sieci centralnej, alternatywnie – najbardziej ekologiczne, jakie tylko jest w zasięgu. Pozostali właściciele budowli i budynków powinni zostać zobowiązani w ciągu np. 10 lat, – jako osoby płacące podatek w II – giej skali podatkowej i 15 jako osoby płacę podatek w I – szej skali podatkowej – do wymiany kotłowni węglowo – wszelakich na nowoczesne i termomodernizację swoich obiektów. Spalaniu substancji nieprzeznaczonych do ogrzewania – najczęściej śmieci powinny towarzyszyć bardzo wysokie kary i stosowne uprawnienia dla straży miejskich-gminnych oraz policji do kontroli w tym zakresie.
Docelowo powinniśmy – jak najszybciej wprowadzić nowe prawo – zezwalające na lokalizację wiatraków i całych ferm wiatrowych – wszędzie tam, gdzie są do tego warunki. To znaczy, jeżeli inwestor – stwierdzi, że są szanse na powodzenie ekonomiczne inwestycji na danym terenie, otrzyma zgodę właściciela – powinien mieć prawo do budowy wiatraka/fermy wiatrowej – stwierdzone w ciągu najpóźniej 30 dni. I nie interesują nas ptaki, krajobraz, wibracje i inne gusła i zabobony – albowiem po prostu potrzebujemy prądu! Jeżeli mamy myśleć o rozbudowie przemysłu i poprawie standardów życia – potrzebujemy fizycznie obecnego w sieci energetycznej prądu! Musimy nadać budowie elektrowni wiatrowych niezbędny – najwyższy priorytet, wręcz rangę sprawy państwowej albowiem w ten sposób możemy – wedle różnych szacunków, bez większego wysiłku zapewnić sobie około połowy potrzebnego nam prądu! Miałoby to kolosalne znaczenie strategiczne i ekonomiczne, albowiem umożliwiłoby nam zmniejszenie uzależnienia od paliw kopalnych i spokojną budowę energetyki atomowej, – jako gwarancji dostaw energii dużych mocy dla przemysłu i rozbudowujących się miast. Poza tym, energetyka ze źródeł rozproszonych jest strategicznie doskonała, albowiem w razie zagrożenia wojennego – żaden nieprzyjaciel nie jest w stanie nas jej pozbawić, gdyż stanowi sieć nawzajem się uzupełniającą – zniszczenie jednego lub kilku wiatraków – nie oznacza nic dla bilansu energetycznego.
Rząd powinien opracować narodową strategię budowy energetyki opartej na odnawialnych źródłach energii – w tym w szczególności priorytety dla energetyki wiatrowej. Do widoku wiatraków i świstu ich śmigieł musimy się natomiast po prostu przyzwyczaić no chyba, że wolimy zrezygnować z dobroci cywilizacji, jakie kryją się pod włącznikiem światła w naszych mieszkaniach i w gniazdkach elektrycznych. Nie dajmy się też zwariować różnego rodzaju mniej lub bardziej żyjącym poczuciem misji ekologom. Jeżeli – dosłownie przeczuleni o ile niezwariowani (pozytywnie) na punkcie ekologii Niemcy – budują wiatraki na potęgę, to my też możemy, no przecież chyba nikt nie stwierdzi, że polskie ptaki są głupsze od niemieckich i będą wpadać w wirniki wiatraków, a ich ptaki – nauczą się je wymijać? Od razu uprzedzając wściekły atak ornitologów – i miłośników wszystkiego, co lata – tak wiemy, że w Niemczech prawie nie ma ptaków, – bo prawie wymarły wraz z rozwojem tamtejszego przemysłu chemicznego (najbardziej zaawansowany i najpotężniejszy na świecie). Jednakże nic nie może stać na drodze do prądu z energii odnawialnej – a w naszych realiach to głównie wiatraki. Niech rząd wyznaczy cel – 50% energii ze źródeł odnawialnych w bilansie w ciągu np. 7 lat i taki cel niech zrealizuje! Wówczas prawie na pewno wypełnimy unijne wskaźniki strategiczne dla ochrony klimatu!