• 17 marca 2023
    • Polityka

    Jak uciec od odpowiedzialności, czyli Donald Tusk przewodniczącym Rady Europejskiej?

    • By krakauer
    • |
    • 16 lipca 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Co prawda mówi się od dłuższego czasu na poważnie o kandydaturze pani Helle Thorning-Schmidt premier Danii na funkcję szefa Rady Europejskiej (to ta piękna blondynka od „selfie” z panem prezydentem Obamą). Jednakże pogłoski medialne o rozmowie pani Kanclerz federalnej Angeli Merkel z panem Donaldem Tuskiem o objęciu tego stanowiska są dość powszechne, więc mogą być prawdziwe. Zastanowimy się z grubsza, co by to mogło w praktyce oznaczać dla naszego kraju i Europy?

    Przede wszystkim kandydatura pana premiera Tuska jest możliwa, ponieważ pani premier Danii ma poważnego przeciwnika politycznego w osobie potężnego prezydenta Francji. W powierzenie stanowiska szefa dyplomacji unijnej naszemu niestety ministrowi spraw zagranicznych nie wierzą chyba nawet reżyserzy filmów katastroficznych, więc jeżeli mielibyśmy coś dostać od pani Merkel, to być może właśnie stanowisko dla pana Tuska, którego będzie mogła wspaniale i w całości kontrolować – w przeciwieństwie od tego drugiego pana, który nie wiadomo do końca w czyim interesie tak naprawdę funkcjonuje.

    Trzeba to powiedzieć zupełnie otwarcie – odejście pana premiera na tak eksponowane, aczkolwiek bardziej fasadowe niż realne stanowisko w Unii Europejskiej – to będzie szok dla polskiej sceny politycznej. Jemu to się na pewno opłaci, przy czym jest stosunkowo młody jak na polityka, więc może mieć problem potem, ze znalezieniem adekwatnej do swojej rangi posady, liczy się jednak „tu i teraz”, no a „teraz” może być bardzo ciekawe.

    Z naszej perspektywy pan Tusk na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej, to na pewno będzie bardzo duże wzmocnienie naszej pozycji w Europie, aczkolwiek przy założeniu że z łaski Niemiec i przy przyjaznej akceptacji Francji. Oczywiście nie ma się co spodziewać, że Donald Tusk „nam coś załatwi”, być może na pewno będzie większa przychylność dla niektórych spraw.

    Natomiast w kraju będzie ciekawie – dla wielu, w tym także z macierzystego obozu politycznego pana Tuska, jego ewentualne odejście na stanowisko unijne to rewolucja i z pewnością także jakaś forma ucieczki przed odpowiedzialnością za państwo. Uwzględniając realia braku „delfina”, czy też nawet „kijanki”, która mogłaby zastąpić pana „rekina” – odejście pana Tuska może oznaczać dekompozycję obozu władzy. Chyba, że znalazłby się premier, którego zaakceptuje koalicjant i oczywiście pan prezydent. Tutaj miejmy nadzieję, że nie stanie się nim niestety minister spraw zagranicznych, powodów nie możemy opisać, albowiem nie chcemy nad ranem popełnić spontanicznie samobójstwa. Istnieje niebezpieczeństwo, że towarzystwo wzajemnej adoracji się nawzajem wysadzi z zajmowanych pozycji w wyścigu o tą najważniejszą. Może być różnie, a wszystko zależy od samego pana Tuska.

    To, że nie ma ani „delfina”, ani nawet „kijanki” typowanego na następcę, to kolejny atut pana Tuska, albowiem jego następca będzie co najmniej w połowie zależał od jego namaszczenia – partia nie będzie miała tu zbyt wiele do powiedzenia, gdyż nie ma kto „postawić się” do autorytetu pana premiera.

    No, ale niech się dzieje, zobaczymy czy opozycja rządu zajmująca miejsca w Parlamencie Europejskim – poprze ewentualną kandydaturę pana Tuska? To byłoby zgodne z ich eurosceptyczną logiką, ponieważ z jednej strony pozbyliby się go w ten sposób z polityki krajowej, a zarazem „podrzuciliby ten problem” Europie. Powoduje to, że głosowanie za panem premierem może być praktycznie pewne.

    Kraj się zapewne podzieli na tych, którzy uznają że nowe stanowisko pana premiera to szansa i wzmocnienie naszego kraju oraz tych, którzy uznają, że istotnym motywatorem działań pana premiera byłaby chęć odsunięcia od siebie odpowiedzialności, co jest o tyle uprawdopodobnione, że byłaby to pewna okoliczność „wyższa”, rzeczywiście zwalniająca go z odpowiedzialności za dotychczasowe działania i zaniechania.

    Być może jednak właśnie na tym polega pozytywna odpowiedzialność za państwo, że trzeba wykorzystywać nadarzające się okazje? Pan premier kilka razy w ostatnim czasie zajmował stanowisko negatywne wobec koncepcji odejścia do struktur europejskich. Zdecydowanie powinien zmienić zdanie i wykorzystać tą szansę, może szału w Europie nie zrobi, ale z racji faktu braku realnych kompetencji – nie powinien niczego popsuć i przede wszystkim wstydu nam nie przyniesie.

    Natomiast odnosząc się do kwestii zasadniczej – zastępstwa – to najlepiej, jakby premierem został pan Tomasz Siemoniak – to najlepszy minister w rządzie pana Tuska.

    W chwili oddania tego tekstu do publikacji – w Brukseli toczyły się rozmowy, których wynik może być rano już znany.