- Społeczeństwo
To nic nie kosztuje
- By kamilb
- |
- 18 stycznia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Mam wielu znajomych, którzy nie mają stałego zatrudnienia. Nie wiem czy jest to spowodowane tym, że nie szukają pracy, czy nie mają odpowiednich kwalifikacji, czy też może za bardzo wygórowane wymagania w stosunku do realiów, czy może tym, że po prostu jest top wina pracodawców w dobie kryzysu, o którym się tak wiele mówi, a nie wiadomo czy on istnieje.
Jednak nie o szukaniu pracy chciałbym napisać kilka słów, ale o stosunku do drugiej osoby jak i wdzięczności. Osobiście jestem osobą, która stara się dziękować za jakąkolwiek pomoc i potrafię zrobić coś bezinteresownie. Wychodzę z założenia, że jeśli mam odpowiednie warunki i mogę komuś w czymś pomóc to, dlaczego tego nie zrobić, przecież mnie to nic nie kosztuje. Bardzo nie lubię sytuacji, kiedy ktoś ze mną nie rozmawia i odnawia kontakt dopiero, kiedy coś chce. Staram się także nie nadużywać kontaktów dla swoich korzyści, ponieważ przekonałem się już nie raz, że to najzwyczajniej się nie opłaca.
Miesiąc temu znajoma, zapytała czy orientuje się czy, któryś pracodawca w miejscowości, której mieszkam poszukuje pracownika do pracy. Akurat złożyło się, że wiedziałem gdzie poszukują osoby do pracy właśnie z tym zakresem doświadczeniem, którym koleżanka dysponowała. Dlaczego nie miałbym jej pomóc – pomyślałem. Bez większego namysłu podałem koleżance numer kontaktowy do właściciela firmy. Od tamtego czasu kontakt się jakby urwał, chociaż nie była to żadna z moich przyjaciółek. Spotkałem ją po raz kolejny, kiedy spieszyłem się do sklepu, po krótkiej wymianie zdań okazało się, że pracuje właśnie w tej firmie, do której otrzymała ode mnie numer telefonu. Zasmuciłem się trochę, że nawet nie potrafiła wybrać mojego numeru telefonu na klawiaturze komórki i przy okazji pochwalenia się tą radosną nowiną, podziękować mi za załatwienie miejsca pracy. Nie mówię tutaj o jakimś kupowaniu czekoladek w ramach podziękowań, ale o zwykłym i prostym słowie dziękuje, które nic tak naprawdę nie kosztowałoby ją, a mi zrobiłoby się przyjemnie i dalej trwałbym w tezie, że warto pomagać innym.
W tym przypadku miało dla mnie duże znaczenie i zachęciłoby mnie to do dalszej pomocy drugiemu. Słowo przepraszam również coraz rzadziej można usłyszeć podczas jazdy autobusem. Kiedy wchodzimy do autobusu lub z niego wychodzimy w większości przypadków kierujemy się jedną zasadą, czyli im szybciej wejdę do autobusu lub z niego wyjdę to dla mnie lepiej. Jest to straszne, ale realne. Nie ważne czy przed nami stoi pan z torbami pełnymi zakupów, czy może starsza pani, która porusza się o kulach i ciężko jest jej wyjść samej z autobusu. Ludzie myślą, że lepiej się jest przecisnąć między ludźmi i szybko zająć miejsce w autobusie, bo przecież ma się bilet miesięczny i można wszystko. Z jednej strony chciałbym zobaczyć, jak będzie wyglądała ta sytuacja za kilka dobrych lat, jednak z drugiej mogę powiedzieć, że porostu boję i nie chcę nawet o tym, myśleć.
Może w przyszłości ludzie zupełnie przestaną ze sobą komunikować się i będę posługiwali się wobec siebie nie zdaniami pytającymi, a rozkazami. Ta wizja mnie naprawdę przeraża. Ktoś może powiedzieć, że przecież młodzież wzoruje się na swoich rodzicach. Tak to prawda, a rodzice na swoich. Tylko, w którym momencie naszej ewolucji słowo przeprasza, proszę i dziękuję zanikać? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Myślę tez, że za kilka lat to te trzy słowa bezpowrotnie odejdą ze słownika użytku codziennego, a dzieci i młodzież nie będą rozumiały, co ma na myśli mówiąca do nich babcia: dziękuję wnusiu za podanie herbaty. A może i słowo babcia i wnuczek również znikną z użycia.
Przejdź na samą górę