• 17 marca 2023
    • Polityka

    Szkoda premiera… potrzebujemy obowiązkowych ubezpieczeń na życie

    • By krakauer
    • |
    • 21 marca 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dużo szacunku należy się panu Donaldowi Tuskowi – Prezesowi Rady Ministrów RP, za to czego dokonał wczoraj w piątek 21 marca. W jeden dzień premier walczył w Brukseli, przeprowadzał bardzo ważną konferencję o rewolucji w onkologii a na koniec dnia dał się po prostu biczować rodzicom dzieci niepełnosprawnych/upośledzonych domagających się uznania ich poświęcenia za pracę zawodową.

    W Brukseli pan premier odniósł w swoim rozumieniu sukces, nie ma znaczenia, że zaprzyjaźnione kraje wysyłają swoje mięso do Rosji a my swojego nie, liczy się, że zaprzyjaźnione kraje przyślą do nas myśliwce! Konferencja prasowa z ministrem Arłukowiczem była tak cukierkowa, że nikt chyba nie bierze tego na serio. Kilka razy problem leczenia nowotworów i chorób rzadkich poruszaliśmy i to, co zaproponował pan minister Arłukowicz to po prostu tak pozytywny szok, że nie można w to uwierzyć znając realia polskich klinik onkologicznych, no po prostu nie da się! Aczkolwiek – uwaga, – jeżeli uda się panu premierowi wraz z jego ministrem spowodować, że chociaż połowa tych zapowiedzi zostanie zrealizowana (a nawet jedna trzecia – a właściwie ten realny efekt o którym mówił premier) TO BYŁBY TAK POZYTYWNY SZOK, ŻE ZACZNIEMY ZACHĘCAĆ DO GŁOSOWANIA NA PLATFORMĘ OBYWATELSKĄ, ponieważ sprawa walki z rakiem i chorobami rzadkimi jest tak niesłychanie ważna jak mało rzeczy w tym kraju. Przy czym uwaga już to, że przez sześć lat się nie dało możemy im wybaczyć – NIECH TYLKO PREMIER DOTRZYMA SŁOWA i wymusi – ŁAMIĄC PRZYSŁOWIOWE KARIERY JAK TRZEBA ZMIANY W SYSTEMIE!

    Potem nastąpiło to nieszczęsne biczowanie. Faktem jest i nie ma, co do tego dyskusji, że opieka nad dzieckiem w domu przez rodzica jest tańsza niż opieka nad tym samym dzieckiem w specjalnym ośrodku. Jednakże powstaje pytanie – czy model, w którym urodzenie dziecka niepełnosprawnego (o określonym stopniu) jest równoznaczne z przewartościowaniem życia jednego z rodziców? Może jednak lepiej stworzyć system, w którym ci ludzie mogliby zaufać profesjonalnym placówkom opieki całodobowej? To, czego się domagają to około 1680 zł miesięcznie brutto – to realnie niewiele, jednakże państwo nie może oszczędzać na czyjejś tragedii, bo płacąc rodzicom za opiekę tak naprawdę pozbywa się problemu zapewnienia opieki, dzięki której rodzice mogliby pracować jak wszyscy członkowie społeczeństwa.

    Ten problem jest na tyle skomplikowany, że nie da się go w sposób banalny i jednopłaszczyznowy spiąć i opisać. Rodzice tak ciężko chorych dzieci to prawdziwi bohaterowie, poświęcają swoje życie dla najbliższych, to wspaniałe i bardzo ludzkie, wręcz ponad ludzkie, jest oczywistym, że państwo powinno pomóc – nie ma chyba w społeczeństwie żadnych sił, które odmówiłyby wsparcia dla tak ciężko doświadczonych ludzi.

    Istotą sporu nie jest to, że premier nie chce pomóc – problem polega na tym, że wyznaczona ścieżka dojścia do kwoty, jakiej żąda to środowisko jest zbyt długa. Przyśpieszenie będzie oznaczać cięcia, czyli że ktoś inny czegoś nie dostanie. Za premierem przemawia to, że i tak za jego dwóch kadencji podniesiono zasiłki z poziomu około 400 zł do poziomu około 800 zł – wiadomo, że to SKANDALICZNIE MAŁO jak na realia życia w Polsce i potrzeby osób przewlekle chorych. Jednakże tu wypada powiedzieć SORRY TAKI MAMY KRAJ. Wiadomo, że na zachodzie jest lepiej, a tutaj jest tak jak jest – ludzie po 40 latach pracy dostają 1200 zł emerytury – po prostu! Z jakiego tytułu, zatem społeczeństwo miałoby płacić komuś tylko za to, dokładnie tyle ile chce, – bo dana osoba opiekuje się własnym chorym dzieckiem? Uwaga to nie jest wina ludzi, – bo ślepy los nie wybiera, porażenie mózgowe może się przydarzyć każdemu!

    Tu powstaje inne pytanie, – dlaczego nie udało się nam przez 25 lat wolnej Polski wypracować obligatoryjnego systemu ubezpieczeniowego, który w przypadku ryzyka wystąpienia takich chorób – schorzeń, bez względu na ich przyczynę – gwarantowałby jakiś poziom renty i wsparcia dla osoby chorej i jej rodziny, bez angażowania państwa i kasy publicznej. Przecież to jest banalne!

    Tymczasem pan premier zebrał za wszystko, za swojego ministra, za swoje nieudolne rządy, no w ogóle za wszystko dostał po głowie i to bardzo mocno. To była silna przesada, zwłaszcza to grożenie premierowi, że grupa (czy jej część) zwróci się do przywódców państw zewnętrznych i Unii Europejskiej „(…) poprosimy Putina o pomoc (…)” o wsparcie. To nie tylko było żenujące, ale przede wszystkim zapachniało prowokacją polityczną pewnych osób, których czeka kampania wyborcza a mienią się obrońcami sprawy. Realia budżetowe są takie, jakie są, NIE DA SIĘ DRUKOWAĆ PIENIĘDZY bez konsekwencji. Oznacza to, że albo musi zmienić priorytety, albo musi sprawniej zarządzać – w ostateczności zwiększyć opodatkowanie. Nie ma innej możliwości. Natomiast nie można pozwalać na takie sytuacje, gdzie obywatele – nawet na poważnie pokrzywdzeni – wytykają premierowi, że lata do Brukseli! Po prostu niedorzeczność i zapewne prowokacja – mniejsza z tym, czy zamierzona czy nie. Nie można tymi kategoriami pojmować państwa i premiera, który POŚWIĘCIŁ PRAKTYCZNIE DWIE GODZINY swojego czasu – wąskiej grupie obywateli i ich problemowi. To naprawdę bardzo wiele, za co należy się panu Tuskowi AUTENTYCZNY SZACUNEK.

    Nie da się zadowolić wszystkich, trzeba jednak reformować państwo – stale, nigdy nie zakończymy procesu reform i zmian on będzie trwał i trwał praktycznie w nieskończoność, ponieważ skala wyzwań jest naprawdę cywilizacyjna! Premier pięknie zdał lekcję ze zderzenia z realnymi problemami cierpiącej grupy społecznej. Warto zapytać, czy te chore dzieci dostarczone do Sejmu przez swoich rodziców – tam w tych warunkach nie cierpią? Poza tym, czy pokazywanie twarzy cierpiącego chorego człowieka – nie jest niegodne? Wszyscy, a zwłaszcza telewizja powinniśmy uszanować majestat tych okrutnych chorób, z którymi nawet współczesna medycyna nie ma szans lub ma jedynie niewielkie.

    Wiadomo, że widok dziecka sparaliżowanego z porażeniem mózgowym – jest bolesny, wiadomo, że porusza i wyciska łzy, ale to, że dziecko nie ma świadomości tego, że jest właśnie w milionach domów – to nie jest powód, że można je pokazywać, nawet jeżeli rodzic sobie tego życzy, czy też nie sprzeciwia się. Po prostu wystawianie tych cierpiących dzieci na żer kamer – to barbarzyństwo. Nie potrzeba chwytać się takich sposobów w epoce Internetu, gdzie każdy może dzięki wyszukiwarce przekonać się, co oznacza dana jednostka chorobowa w praktyce, jeżeli tego komuś mało – prawie na pewno prawie każde hospicjum lub pobliski Zakład Opiekuńczo Lecznicy przyjmie go, jako wolontariusza. Naprawdę warto – taka praca dla cierpiących uszlachetnia i ćwiczy charakter bardziej niż cokolwiek materialnego…

    Tymczasem wielki szacunek dla premiera – wytrzymał bardzo, naprawdę bardzo wiele, nikt nie zasługuje na tak demagogiczne traktowanie – było widać, że premier tą sytuację bardzo przeżywa, chociażby dlatego zebrani mogli odpuścić – bo to był krzyk tłumu na jednego, tak się nie robi – nawet jeżeli „przeciwnikiem” jest premier. Niech rząd pomyśli systemowo o obowiązkowych ubezpieczeniach na życie! A dla premiera wielki szacunek… Natomiast realia są takie, że gniew ludzi jest jeszcze większy niż to co widzieliśmy…