- Soft Power
Superwizja Komisji Weneckiej jest upokorzeniem dla Polski
- By krakauer
- |
- 09 lutego 2016
- |
- 2 minuty czytania
Spektakl, na który zdecydowali się rządzący z członkami Komisji Weneckiej w roli głównej jest w istocie jednym wielkim upokorzeniem dla Polski. Żaden rozsądny i szanujący reguły działania systemu prawa, opartego na obowiązujących w Unii Europejskiej konwencjach i traktatach – nie zalegalizuje działań opcji rządzącej w Polsce, zwłaszcza w kontekście podejmowanych przez Sejm uchwał podważających konstytucyjny system prawa w Polsce. To są kwestie, które rozumie i co, do których nie może mieć wątpliwości student pierwszego roku prawa – po zaliczeniu przedmiotu zwanego prawoznawstwem. Co najwyżej Komisja może wydać komunikat w taki sposób, że się do niektórych kwestii nie odniesie, – co jednak będzie bardzo wymowne.
Jednakże my obserwujemy jakiś niesłychanie żenujący spektakl polegający na niesłychanie dziwnym oprowadzaniu szanownych gości po poszczególnych organach i tłumaczeniu zawiłości polskich procedur prawnych, w sposób taki, który ci ludzie przecież doskonale rozumieją i znają, albowiem ustroje prawne państw i wewnętrzne procedury są zrozumiałe dla każdego prawnika, zwłaszcza dla prawników z dużym doświadczeniem w orzekaniu i pracy naukowej z zakresu nauk prawnych. To mniej więcej tak, jakby zaprosić wyspecjalizowanych chirurgów do zwiedzania szpitalnej pralni. Omówiono kotły, omówiono pranie brudów, przyznano się, że nie są to najlepsze warunki pracy itd. Jednakże z punktu widzenia wyspecjalizowanych lekarzy, te wiadomości – nie mają innego sensu niż poznawczy. Mniej więcej to samo dzieje się dzisiaj w Polsce.
Oczywiście rządzący mogą podnosić, że superwizja Komisji to nic nadzwyczajnego, że Komisja wydaje szereg orzeczeń, że ciągle bada i konsultuje itd. Chodzi jednak o tryb, w jakim to się dzieje, otóż czym innym jest walidacyjne orzekanie o działających w praktyce organach i wydanie im laurki z ewentualnymi zastrzeżeniami na temat przykładowo czasu dostępności itp. Czym innym jest superwizyjna wizyta w kraju, w którym potrzebna jest interwencja, o którą proszą rządzący!
Ostatnio tak bardzo upokorzeni, tj. – jakby ktoś nie zrozumiał – z tytułu konieczności sprawozdawania się obcym w naszym własnym kraju, z tego co w nim robimy, to byliśmy chyba w okresie plebiscytu na Śląsku? Innych przypadków równego upokorzenia, czy wręcz samo upokorzenia się nie było, poza oczywiście czasami PRL-u, kiedy to jednak przeróżne konsultacje głównie o charakterze wojskowym miały charakter jak pamiętamy tzw. „bratniej pomocy”.
Całość tych wydarzeń nie byłaby potrzebna, gdyby rządzący przestrzegali nie tylko prawa, ale przede wszystkim utartych zwyczajów. Samo obradowanie nocami budzi, bowiem podejrzenia u zwykłych ludzi, że oto dzieje się w kraju coś nadzwyczajnego, co trzeba przeprowadzać w nocy – wróg u bram? Nie był potrzebny ani format, ani tak jednoznacznie negatywne nastawienie względem systemu prawa, z jakim mieliśmy do czynienia. RZĄDZĄCY MOGLI OSIĄGNĄĆ TE SAME CELE W NIECO DŁUŻSZYM CZASIE – NIE BUDZĄC ŻADNYCH KONTROWERSJI.
To smutne, że rządzący wybrani w sposób demokratyczny, czego przecież wyjątkowo ostatnim razem nawet sami nie kwestionowali – w taki sposób potraktowali polską demokrację. Uwaga – nie ulega wątpliwości, że ona nie jest doskonała, co więcej – nikt nie kwestionuje, że potrzebujemy zmian, w tym także o charakterze ustrojowym. Jednakże nie można się godzić na sytuację, w której rządzący stawiają sami siebie ponad systemem, który ich wyłonił. Ponieważ to jest, co najmniej okazywanie braku szacunku ludziom, którzy ich wybrali, to jest po prostu pełzający zamach stanu.
We wszystkim, co robią władze publiczne musi być odpowiednia forma. W praktyce jest ona równie ważna jak to, co jest decydowane merytorycznie. Nic się na to nie poradzi, ponieważ niektóre media obsadzone głównie przez niedouczonych ignorantów zwracają uwagę, głównie na kwestie dotyczące tej całej otoczki, która dotyczy działania władzy. Przykładowo, nie ma znaczenia – dla części mediów w Polsce, co powiedziała pani premier Szydło, liczy się, że miała broszkę! To oczywiście skrajne przejaskrawienie, ale niestety taką mamy rzeczywistość.
Wnioski? Lepiej nie pisać. Lepiej nigdy nie sprowadzać na samego siebie sytuacji, w której ktoś inny nas ocenia, a ta ocena będzie dla nas w jakiejkolwiek – formie – wiążąca. Proszę się zastanowić, czy poszlibyście państwo sami z ulicy do Sądu, prosząc żeby was – ot, tak dla waszego własnego dobra osądził?