• 16 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Stypendium demograficzne prof. Krzysztofa Rybińskiego w wysokości 1000 zł

    • By krakauer
    • |
    • 15 lutego 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Premier Donald Tusk dość jednoznacznie wypowiedział się o koncepcji stypendium demograficznego autorstwa pana prof. Krzysztofa Rybińskiego – w wysokości 1000 zł na każde dziecko od jego urodzenia do ukończenia 18 roku życia dziecka. Pan prof. Rybiński jednoznacznie określił przekaz medialny w sprawie jego pomysłu, jako przekłamania, wskazując przy tym na kilka ogólnych wskazań, które wg. niego miałyby ten pomysł uzasadniać.

    Koncepcja sama w sobie jest rewolucyjnie banalna – ograniczenie marnotrawstwa środków publicznych przeznaczanych na pomoc socjalną wraz z pewnymi przesunięciami środków – miałoby uwolnić około 6 mld złotych na wsparcie narodzin w pierwszym roku.

    Jest to pomysł rewolucyjny, jednakże w swojej istocie egalitarnie zepsuty, albowiem zrównujący w prawach wszystkich rodziców dzieci – do odbierania pieniędzy, które nie wszystkim na wychowanie są potrzebne. Chodzi o to, że coś tak poważnego w decyzjach człowieka jak dziecko jest jego sprawą osobistą, a konkretnie sprawą dwojga małżonków (rodziców). Jeżeli państwo decyduje się wspierać, powinno wspierać przede wszystkim te rodziny, które potrzebują wsparcia, a nie wszystkie, albowiem t przeczy samej istocie wspierania. Po prostu posiadaczowi najnowszego modelu Jaguara nie jest potrzebny 10 letni VW Golf, a tutaj niestety propozycja zakłada pełne wyrównanie szans wszystkich kosztem wszystkich. Taki model to rozbójnictwo egalitarne i zamieszanie podatkowe. Bogaci powinni wspierać ubogich – to jest idea wszystkich zasad wsparcia społecznego – inaczej każdy system się załamie.

    Dlatego jeżeli już mielibyśmy wspierać macierzyństwo w ten sposób, że każde dziecko miałoby otrzymywać z budżetu państwa jakąś kwotę w danym okresie czasu (na miesiąc, kwartał, na rok), to niech będzie to uzależnione od: po pierwsze od sytuacji materialnej jego rodziców a po drugie od jego sytuacji indywidualnej. Jest przy tym oczywistym, że dziecko wiejskie z rozbitej rodziny mieszkające gdzieś w zapadłej części województwa zachodniopomorskiego w dawnych PGR-e powinno dostawać więcej – chociażby z tytułu większych kosztów niwelowania braku infrastruktury komunikacyjnej – niż dziecko z pełnej, zamożnej rodziny celebrytów telewizyjnych mieszkających w centrum Warszawy! Jeżeli każdemu damy po 1000 zł to będzie tak, że dziecko z niezamożnej i rozbitej rodziny w byłym PRG-e sfinansuje ojcu alkoholikowi libację przez około dziesięć dni i może do tego spłaci cześć zaległości „na zeszyt” z osiedlowego sklepiku, a dziecko z Warszawy z rodziny burżuazyjnej będzie miało ten dodatkowy tysiąc akumulowany na lokacie – na przyszłość. Czy takiej Polski chcemy? Polski panów Rybińskiego, Glińskiego i Kaczyńskiego?

    Naprawdę – nawet, jeżeli powyższy przykład jest przejaskrawiony to wyraźnie pokazuje, że danie każdemu tyle samo – nie oznacza po równo! W tym sensie należy ocenić pomysł pana prof. Rybińskiego za skrajnie demagogiczny i wprowadzający niesprawiedliwość społeczną, albowiem, jeżeli rzeczywiście intencją autora jest „urawniłowka”, czyli żeby na każde dziecko wydać po 1000 zł – to niech zmodyfikuje swój w istocie potrzebny pomysł w ten sposób, że te pieniądze otrzymają gminy. I gminy w zamian za nie byłyby zobowiązane do zorganizowania dodatkowej edukacji podwyższającej, jakość kształcenia (np. 2 i 3 język przez cały czas nauczania plus informatyka w „szkółce niedzielnej”), wraz ze sfinansowaniem dojazdów, opieki nad przypadkami szczególnymi (np. dzieci autystyczne i inne rodzaje szczególnych przypadków niepełnosprawności). W ten sposób mielibyśmy zupełnie nowe podejście do polityki włączenia społecznego – zgodnie z zasadą – „wszystkie dzieci nasze są”, cytując znaną piosenkę w wykonaniu jeszcze bardziej znanej ikony polskiej pop-kultury.

    Widzimy więc, że stypendium demograficzne prof. Krzysztofa Rybińskiego w wysokości 1000 zł to nic innego jak przykład na zepsucie szlachetnej idei przez szkodliwy populizm opierający się na trywialnym chciejstwie. Zasada „dla każdego po równo” nie działa w post-feudalnym państwie rządzonym przez kapitalistów. Nie ma po równo i nie ma dla każdego, to nie możliwe, albowiem ten tysiąc złotych na każde dziecko – trzeba jeszcze zarobić, a zarobić mogą go tylko rodzice lub inni dorośli. No i tutaj zaczynają się problemy, których już ani pan Rybiński, Gliński, Kaczyński ani nawet Tusk nie potrafią rozwiązać.

    Jednakże podkreślmy jeszcze raz – sama idea alokowania konkretnej kwoty na potrzeby przeciętnego dziecka przez cały czas jego podstawowego rozwoju, – jako stypendium demograficzne jest doskonałym pomysłem prof. Krzysztofa Rybińskiego, gdyż ze względu na zapaść demograficzną musimy poszukiwać nawet rozwiązań niekonwencjonalnych, byleby tylko się sprawdziły w praktyce.