- Ekonomia
Straty gospodarcze wynikające z sankcji przeciwko Rosji będą znaczne
- By krakauer
- |
- 05 sierpnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Dobrze się stało, że pan wicepremier Janusz Piechociński podniósł kwestię skutków ekonomicznych sankcji jakie świat zachodni nakłada na Rosję, z jakimi będziemy mieli do czynienia na naszym polskim podwórku. Biorąc pod uwagę to co i jak powiedział w głównych programach informacyjnych – to należy mu się szacunek i uznanie za odwagę. Zeszłoroczny poziom eksportu do Rosji i na Ukrainę jest już niemożliwy. Owoce trzeba będzie składować, albo przerobić. Być może będą szanse na sprzedaż gdzieś indziej, jednakże szału tutaj nie będzie – takiego klienta jak Federacja Rosyjska po prostu nie ma w pobliżu.
Jednakże sankcje unijne mają także charakter technologiczny, to znaczy możliwe jest wstrzymanie eksportu wyrobów zaawansowanych np. zaawansowanych rozwiązań z sektora transportu jak tramwaje i inne rozwiązania specjalistyczne np. maszyny dla górnictwa itd. Co wówczas? Powstanie rzeczywisty problem, albowiem wysoko wydajne zakłady w Polsce mają zaplanowany portfel produkcji i wypadnięcie czegokolwiek z łańcucha just-in-time oznacza zawsze straty (tak proszę państwa jesteśmy zbyt nowocześni i często zbyt wydajni to już nie jest socjalistyczna produkcja na magazyn). Możemy się nie czarować, straty w przemyśle będą. Żadne zamówienia zbrojeniowe ich nie zrekompensują, ponieważ to jest zupełnie inny obieg gospodarczy. To znaczy inaczej w gospodarce rozkładają się korzyści mnożnikowe z zamówień na uzbrojenie, a inaczej jeżeli realna gospodarka po prostu działa.
Pomysł pana wicepremiera Janusza Piechocińskiego na powołanie komisji, czy też zespołu antykryzysowego, który miałby dokonać inwentaryzacji możliwych strat jest doskonały i należy bezzwłocznie powołać taki zespół nie tylko w Polsce, ale na poziomie Komisji Europejskiej (mówił o tym także pan niestety minister sami państwo wiecie który) a następnie we wszystkich krajach, których rządy – zwróciłyby się do Komisji o powołanie takich zespołów dla ich poszczególnych gospodarek. Chodzi o to, żeby równolegle monitorować oddziaływanie rosyjskich retorsji na gospodarki krajowe oraz na poziomie unijnym. To jest możliwe bez problemu przy użyciu dostępnych narzędzi statystycznych jak i również unijnych informacji o cle. Nie powinno być kłopotu nawet z monitorowaniem w czasie rzeczywistym większości procesów logistycznych pokazujących co w danej chwili jest wysyłane do Federacji Rosyjskiej a co z niej jest przywożone do Polski – takie narzędzia są, zaawansowana logistyka może to wszystko wyświetlić, trzeba jedynie całość zintegrować informatycznie.
Była mowa o możliwych stratach dla naszego PKB z tytułu sankcji rosyjskich na około 0,6% PKB. Szkoda, że nie powiedziano ile to jest miejsc pracy w Polsce i jakie sektory są najbardziej zagrożone. Równie niepokojące jest milczenie polskich władz wokoło kwestii małego ruchu granicznego z Kaliningradem. Prawdopodobnie rządzący chcą to przemilczeć, jednakże prędzej czy później podniosą to jakieś zachodnie media, jeżeli za bardzo przyciśnie się francuzów za sprzedaż Mistrali. Swoją drogą jakie to jest żałosne, że w jednym czasie Europa sprzedaje zaawansowaną broń, krajowi który uznaje za agresora, a zarazem nie potrafi sprzedać jabłek!
Spadek PKB o 0,6% z prognozowanego 3,5% nie załamie naszej gospodarki, jednakże to jest znaczna cześć wzrostu. To naprawdę przekłada się na realne pieniądze i wpływy dla budżetu. Znając życie trzeba będzie się bardziej zapożyczyć, ponieważ budżet po stronie wydatkowej – nie kurczy się, nie ma cięć, zresztą żaden rząd nie pozwoli sobie na rok przed wyborami ciąć wydatki – przecież to podarowanie władzy dla opozycji. Ciekawe na jaką kwotę zadłużenia przełoży się ten spadek PKB? Poza wszystkim już – przecież to jest tylko szacunek. Realia zwijającego się mnożnika w gospodarce mogą być takie, że wzrost będzie nie 3,5% ale np. 2,8% a dodatkowo spadek ze względu na osłabienie koniunktury przez brak handlu z Rosją i spadek zamówień z Ukrainy spadnie o 1-1,5%. Trzeba bowiem pamiętać, że w olbrzymiej ilości dóbr przemysłowych jesteśmy kooperantami zachodnich koncernów-matek, które produkcję z Polski montują w swoich wyrobach, albo jak np. kosmetyki inaczej metkują i wysyłają na cały świat, natomiast fabryka kremów jest jedna – wiadomo która, nie będziemy robić reklamy pod jakim miastem. Więc ryzyko zapaści gospodarczej jest znaczne i to tak naprawdę najbardziej za rok.
Wnioski – całość zjawisk trzeba monitorować i to najlepiej z poziomu unijnego, tak żeby rządy nie były klientami Komisji, tylko Komisja „miała problem”. To byłoby najbardziej w naszym interesie, głównie dlatego ponieważ i tak jesteśmy na pierwszej linii sankcji, a po drugie dlatego ponieważ nasz rząd ma realnie najmniejsze możliwości ze wszystkich rządów unijnych wynegocjowania czegokolwiek pozytywnego z Federacją Rosyjską, powody są oczywiste. No chyba, że zdarzy się cud i premier Tusk odejdzie a zastąpi go doskonały wicepremier Piechociński? Chyba warto się o to pomodlić i nawet dać na ofiarę!