• 17 marca 2023
    • Ogólna

    StartInPoland – rząd chce wydawać pieniądze na start-up-y czyli na kreatywne myślenie?

    • By krakauer
    • |
    • 18 czerwca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Rząd wspomina w stosunkowo luźnych wypowiedziach o wydaniu miliardów na tzw. start-up-y, czyli w przeważającej większości na przedsiębiorców w fazie zalążkowej, bazujących na własnych pomysłach, pracy i w znacznej mierze na szczęściu.

    Pomysł jest genialny i bardzo dobry, rzeczywiście potrzebujemy takiego mechanizmu, ponieważ stopa zwrotu z tego typu inwestycji może być bardzo duża i znacząca dla naszej gospodarki. W ramach programu „StartInPoland” opracowanego w Ministerstwie Rozwoju wspólnie z Radą ds. Innowacyjności, w rozwój start-upów w Polsce ma być zainwestowane do 3 mld PLN. Firmy mają być wspierane w fazie inkubacji i akceleracji oraz etapie dalszego rozwoju oraz ekspansji międzynarodowej. Istotą programu ma być synergia nauki i gospodarki oraz wsparcie dla innowacji. Informacje o programie są dostępne na stronie Ministerstwa Rozwoju [tutaj]. W szczególności pakiet informacji jest w informacji prasowej [tutaj] i prezentacji o programie [tutaj].

    Trzeba przyznać, że program to przemyślana koncepcyjnie całość na adekwatnym do rangi podejmowanych wyzwań poziomie. Być może finansowanie rzędu 3 mld PLN – szału na branży IT nie zrobi, jednak w skali naszego kraju to jest bardzo dużo. Nieco niepokoją mechanizmy wydawania środków poprzez niektóre ze znanych z braku skuteczności agend państwowych, jednak być może ich także dotknie dobra zmiana i będą funkcjonować inaczej. W prezentacji wskazano cele programu, rozbudowane instrumentariów ich osiągania, całość jest opomiarowana – od strony metodycznej, wygląda to naprawdę bardzo ciekawie.

    Fundamentem start-up-ów, jest kreowanie rozwiązań zmieniających rzeczywistość. Nie da się ich wygenerować na zawołanie, ale można stworzyć tkankę instytucjonalno-prawną, istotnie wspierającą przede wszystkim finansowo, ale nie co do zasady – powstawanie nowych pomysłów. Jeżeli jednak chcemy pobudzić kreatywne myślenie, musimy stworzyć do tego odpowiednie warunki, podstawowym jest wolność i swoboda działalności twórczej, oparta na wolności słowa i swobodzie wypowiedzi. Do tego potrzebne jest bezpieczeństwo prawne, brak przymusów i barier, ograniczenie ciążenia ekonomicznego, które dusi przedsiębiorczość.

    Mamy w kraju, co najmniej dwa lub trzy poważne skupiska podmiotów, które można określić inkubatorami start-upów. Jednakże to są ciągle niesłychanie „delikatne roślinki”. Głównie dlatego, ponieważ brakuje w kraju kapitału zdolnego do udźwignięcia ryzyka rozwoju innowacji. Do póki się taki kapitał, działający na zasadzie ważenia ryzyka w oparciu o szanse – się nie pojawi, nie będziemy mieli żadnych poważnych wydarzeń, a na pewno nie będzie możliwości stworzenia całej sieci – masy krytycznej, wzajemnie napędzającej się potencjałem wzajemnej kreatywności. Jeżeli komuś się wydaje, że poprzez stymulowanie rzeczywistości – pieniędzmi wydawanymi przez państwo, można osiągnąć rozwój całej branży nowych technologii – ten jest albo geniuszem, albo politycznym optymistą.

    Mamy w kraju kilka klastrów, tworzących zarysowania wstępu do poważnego grupowania biznesu. Nie można się jednak oszukiwać – samo się nic nie stanie. Taka działalność potrzebuje przede wszystkim lidera, tj. dużej firmy, która może np. dostarczać miejsc pracy dla pracowników kreatywnych w zakresie IT. Osoby takie odchodząc „na swoje” mogą w sposób rzeczywisty zajmować się działalnością kreatywną, w oparciu o znajomość „wielkich realiów” i perfekcjonizm w zakresie swojej własnej działalności operacyjnej. To oczywiście, tylko jeden z możliwych zakresów działania. Możliwości jest o wiele więcej, najważniejsza jest jednak wolność w prowadzeniu działalności i zawieraniu kontraktów. Można stymulować działalność, jednak już same moderowanie jej poprzez pompowanie publicznych pieniędzy, musi być zawsze transparentne i funkcjonować w oparciu o konkurencję. Nie może to być konkurencja w ramach tego samego kręgu wzajemnej adoracji, z czym niestety mamy do czynienia w przypadku wielu z „kręgów beneficjentów” unijnych funduszy.

    Przede wszystkim trzeba wspierać ludzką kreatywność. Najlepiej od jak najwcześniejszego etapu. W przypadku naszego kraju oznacza to konieczność szeregu zmian systemowych, rzutujących w zasadzie na całe nasze życie publiczne.

    Skąd jednak wziąć „pieniądze”, które zamiast „ryzykować” inwestowanie np. w “deweloperkę”, będą wykładać pieniądze na prawdziwe ryzyko w „jakieś próbówki”, albo „internety”? Jeszcze na odpowiednio dużą skalę? Być może o wiele więcej udałoby się osiągnąć, gdyby taki program jak ten zaprezentowany, zakładał np. gwarancje finansowe państwa dla inwestorów, jak również udział w zyskach? Niech ktoś, kto to robi, na co dzień w biznesie – szacuje ryzyko. Państwo niech się skupi na stymulowaniu na raz całej branży i jej zaplecza finansowego, właśnie przez długofalową politykę przejęcia ostatecznego ryzyka. To jest istota kapitalizmu państwowego w krajach, w których odniósł on największy sukces – Francja, Japonia, Korea Południowa. My naszą szansę w znacznej mierze zmarnowaliśmy, pozostały głównie symbole dawnej świetności. Jednakże reasumując całokształt, bądźmy dobrej myśli.