• 16 marca 2023
    • Polityka

    Społeczna rewolucja i nowy porządek?

    • By krakauer
    • |
    • 15 marca 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wiele rewolucji i zmian społeczno-ekonomicznego i politycznego porządku widziała nasza ziemia. Najczęściej zmiany przychodziły do nas z zewnątrz, przywiane przez wicher historii lub na bagnetach obcych armii. Dotychczas Polacy jedynie w okresie Wielkiej Solidarności, a wcześniej kilka ich klas w okresie Konstytucji 3 maja – byli w stanie wyartykułować światu i co najważniejsze sobie samym wolę wprowadzenia nowego porządku, odrzucenie starego, brak tolerancji dla status quo i chęć zmian. Prawdopodobnie nigdzie Soft Power nie było tak skuteczne, przy użyciu metod tradycyjnych sprzed rewolucji elektronicznej jak w Polsce. Kosztem paru powielaczy, radia, agentury i paru walizek dolarów – zachód obalił komunizm, w zasadzie bez jednego wystrzału. Nikomu nie stała się żadna krzywda, w znaczeniu tradycyjnych rewolucji, a należy wspomnieć, że obalony system trudno było zaliczyć do humanitarnych. Prawdopodobnie przez setki lat historycy będą się głowić jak to się stało, że wyzwolenie nie kosztowało nas morza krwi, jak to zwykle w historii bywało.

    Obecnie, po ponad 30 latach od wielkich rozruchów społecznych, 22 lata żyjąc w formalnie i faktycznie wolnym kraju, stanęliśmy przed perspektywą wyzwań, których w znacznej części, jako społeczeństwo nie potrafimy nawet ogarnąć, ani zrozumieć. Nie chodzi o to, że skończyła się historia, dotychczasowa jasno święcąca gwiazda zachodu na mapie światowego dobrobytu będzie bladła, a centrum geopolitycznej i finansowej supremacji przeniesie się na wschód. Globalizacja w żadnej mierze nie jest dla nas zagrożeniem, może być szansą, jeżeli będziemy umieli wykorzystać możliwości, jakie stwarza.

    Skala problemów, przed jakimi stoi społeczeństwo Polski przekracza jego możliwości sprawcze. Wyzwania emerytalne, wyzwania związane z reorganizacją państwa w kierunku poszukiwania większej efektywności, a także problem zmian w życiu społecznym – wedle tendencji pro feministycznych i zrywających z tradycyjnym modelem rodziny powodują, że nasze państwo nie jest w stanie sprostać potrzebie najpilniejszych reform, głównie ze względu na brak woli politycznej. Brak ten wynika z nieuświadomienia społeczeństwu skali i jakości problemów, przed którymi stoimy mało, kto rozumie, że naprawdę nie ma, co liczyć na emeryturę od tego państwa za 30-40 lat, mało kto zdaje sobie sprawę że powszechne standardy leczenia oferowane przez publiczną służbę zdrowia w ramach ubezpieczenia – rzadko kiedy przekraczają standardy lat 80 tych XX wieku z krajów zachodu, mało kto rozumie, że nie dokonując reform obecnie skazujemy się na zamrożenie w skansenie na ołtarzu światowej globalizacji. Naprawdę mało, kto rozumie mechanizmy rządzące funkcjonowaniem współczesnego państwa. Niestety nie rozumie tych mechanizmów także obecny rząd – funkcjonujący wedle zasady zarządzania personalno-eventowego.

    Winę za to ponoszą głównie politycy wszystkich opcji oraz autorytety świata nauki, a w największej mierze media. Warto przypomnieć kłamstwo emerytalne, jakie towarzyszyło zepsuciu systemu emerytalnego przez rząd panów Jerzego Buzka i Mariana Krzaklewskiego – przy znamienitym udziale prof. Leszka Balcerowicza. Jakie to palmy i wakacje wówczas ludziom bezczelnie obiecywano! Ale to nie wszystko, albowiem zupełnie mało, kto pamięta bezsens mechanizmu „powszechnej” prywatyzacji – poprzez świadectwa udziałowe funduszy inwestycyjnych. W jaki sposób wówczas zrobiono arcyskutecznie społeczeństwo w przysłowiowego „tata wariata” a ci, co mieli zbić fortuny – uczynili to niezwykle skutecznie. Czy ktokolwiek pamięta jakąkolwiek poważnie przeprowadzoną debatę społeczną – stanowiącą fundament dla umowy społecznej w jakiejkolwiek sprawie?

    Dzisiaj ludzie widzą szalone dysproporcje pomiędzy przeciętnym poziomem życia i np. swoimi emeryturami tym, co ich czeka za kilka lat a sumami jakie otrzymują grupy uprzywilejowane. Często jest to przedstawiane w atmosferze medialnego skandalu, nagonki na człowieka – wspartej brakiem zrozumienia dla specyfiki wyjątkowych systemów emerytalnych. W efekcie w społeczeństwie powstają olbrzymie poziomy złości i braku zrozumienia, silna niechęć – do elit i do państwa, ponieważ to staje się „ich państwo”.

    Zastanawiającym jest ile Polacy będą w stanie jeszcze wytrzymać? Prawdopodobnie – podobnie jak w sprawie mniejszości antysystemowych Janusz Palikot, znajdzie się ktoś sprytniejszy, – kto skanalizuje wrogość i zawiść zwykłych Polaków. W efekcie na hasłach społecznej rewolucji i wprowadzania nowego porządku zdobędzie władze na wiele lat nad całym krajem.

    Można tylko mieć nadzieję, żeby nie był to nikt z obecnego – systemowego establishmentu, albowiem ci ludzie nie mają już do zaproponowania niczego rozwojowego ani Polsce ani Polakom. Jednakże należy bacznie monitorować scenę polityczną, żeby przypadkiem nie wpuścić na scenę sił skrajnych lub motywowanych przez czynniki zewnętrzne – nieprzyjazne Polsce i Polakom. W czasach ogólnej zmiany paradygmatu funkcjonowania kapitalistycznych państw zachodu, wszystko jest możliwe – i można spodziewać się destabilizacji lub obniżenia ogólnego poziomu wszelakich standardów. Impulsem do przemian może być ciąg zdarzeń zapoczątkowanych poprzez drastyczne podwyższenie kosztów życia np. wzrost kosztów usług komunalnych, utrzymania mieszkań itp. Niestety uświadomienie ludziom, że pomimo wyrzeczeń, odbudowy i reform stale jesteśmy w trakcie procesu może złamać każdą umowę społeczną. Polacy dłużej już tego reformowania nie wytrzymają, społeczeństwo funkcjonuje na krańcach zdolności do akceptacji wzrostu kosztów funkcjonowania w stworzonym przez rządzących systemie. Społeczeństwo pragnie jakiejś stabilizacji ten, kto jej poczucie zapewni – uwaga! Poczucie a nie stabilizację, – bo to jest w warunkach naszej biedy nie możliwe, ten będzie rządził tym krajem.


    Przejdź na samą górę