- Ekonomia
Socjaliści precz od banków i sieci handlowych!
- By krakauer
- |
- 03 września 2012
- |
- 2 minuty czytania
Socjaliści mają wspaniałe pomysły, najlepsze – wszędzie tam, gdzie mogą wydawać cudze pieniądze a nie własne, albowiem własnych przeważnie nie posiadają. Ostatnim bardzo modnym pomysłem, przetestowanym w pewnej części przez prawicowy rząd na Węgrzech jest opodatkowanie zysków wielkich korporacji, w tym banków i firm ubezpieczeniowych na podstawie obrotu, a niewykazywanego zysku księgowego.
To wspaniała pieśń socjalistów, którym się wydaje, że jeżeli przyduszą obcasem z ostrogami tych bezdusznych kapitalistów, to oni struchleją i przestraszeni pohukiwaniami ze strony polityków pokornie zmniejszą swoje zyski, w ogóle nie przenosząc podatków, jako nowe koszty na klientów! Jakie to wspaniałe! Grab zagrabione! Zmuszaj kapitalistów do płacenia! Niech zwykli ludzie złapią oddech, a okrutni kapitaliści niech ograniczą swoje niebotyczne premie! Jakie to wspaniałe, jakie to cudowne, jakie to znakomite. I oczywiście uda się, pod warunkiem spełnienia dwóch banalnych postulatów: zamkniemy granice i wprowadzimy lotne patrole tajniaków uprawnionych do wykonywania na miejscu wyroków śmierci na podstawie sądów doraźnych (oczywiście ludowych). Takiego systemu przestraszy się każdy. Ekspresowo wszyscy, którzy nie będą mogli stąd wyjechać w jeden dzień się podporządkują, a w drugi dzień wyjadą. Ale my osiągniemy nasz cel polityczny – zmusimy kapitalistów do poniesienia kosztów, (czyli zapłacenia podatków) przy nie podwyższaniu obciążeń dla zwykłych użytkowników ich usług.
Musimy sobie uświadomić, na czym polega kapitalizm, nawet w wydaniu socjalnej gospodarki rynkowej. Kapitalizm polega w minimalnym zakresie swojego paradygmatu na tym, że ci, co mają kapitał otrzymują zwrot z obrotu tym kapitałem. Reszta, płaci kapitalistom rentę odsetkową z tytułu wykorzystywania ich kapitału. Realnym kosztem kapitalisty jest ryzyko systemowe i inflacja. To, co proponuje nasz prawicowy polityk, to nic innego jak zmiana warunków systemowych, utrudniających inwestowanie kapitału i uzyskiwanie stóp zwrotu z inwestycji. Nie ma czegoś takiego jak zmuszenie kapitalisty do podzielenia się zyskiem, albowiem dla niego to oznacza zmniejszenie i tak wyżyłowanej rentowności. Wszystko, co nakłada się na firmę to jest koszt, nie ma znaczenia czy nazwiemy to podatkiem, darowizną czy składką.
Nasi politycy i część społeczeństwa, muszą zrozumieć, że to, co posiadamy, na co dzień w naszej przestrzeni społeczno-gospodarczej w postaci wielkich sieci handlowych, banków, firm ubezpieczeniowych, fabryk, montowni, hurtowni i innych inwestycji – to największe dobro, wielki dorobek naszej demokracji i zwycięstwo wolnego rynku i zaradności Polaków nad krajem pustych sklepów i octu na pułkach! Posiadamy doskonale zorganizowaną, wysoko konkurencyjną, owszem niepozbawioną wad, ale gospodarkę rynkową! Gdzie przykładowo w handlu panuje tak ostra konkurencja, że zawdzięczamy temu przeważnie najniższe ceny detaliczne w handlu wielkopowierzchniowym w regionie! A może i w całej Europie, przy naprawdę doskonałym asortymencie! Czy to samo w sobie nie jest pewną wartością? Przecież handel wielkopowierzchniowy nie terroryzował Sejmu i nie wymusił na politykach obowiązku budowy marketów w każdym mieście! Zaprosiliśmy wielkie sieci handlowe – handlu wielkopowierzchniowego i dyskontów i korzystamy z ich dobrodziejstw! Nikt nikogo nie zmusza do robienia tam zakupów! Naprawdę nie ma takiego obowiązku! Dlatego pozwólmy im funkcjonować w sposób najbardziej efektywny, na ile to jest możliwe – nagrodą dla państwa są naprawdę znaczne wpływy z VAT, dla samorządów z opłat lokalnych a dla społeczeństwa – naprawdę niskie ceny. Nie psujmy tego! To się naprawdę w naszym kraju udało, nawet, jeżeli nie jest idealne! Podobnie sprawy się mają w sektorze bankowym, ubezpieczeniach i usługach innego typu. Wszędzie, gdzie wszedł poważny kapitał, oparty o zachodnie zasady prowadzenia biznesu korzysta na tym zawsze konsument! Jeżeli ktoś tego nie rozumie i przeszkadza mu transferowanie zysków za granicę to naprawdę powinien się uderzyć w głowę gumowym młotkiem (delikatnie – badawczo), zanim zabierze publicznie głos! Przecież to jest szczyt hipokryzji – najpierw zapraszamy inwestorów, budują od zera albo kupują nasze upadające biznesy i robią z nich majstersztyk – a potem mają usłyszeć – halo halo – wy krwiopijcy na zdrowym ciele narodu – płaćcie podatek! Przecież to chore! Albo się uznaje pewne zasady, w tym fakt bycia kolonią gospodarczą, albo wybiera się drogę Białorusi. We wszystkim, co się robi trzeba być konsekwentnym.
To jest gospodarka, tutaj nie ma miejsca na zabawy w kreatywne sterowanie gospodarką. A jeżeli już bawimy się w inżynierię, to trzeba tak zmienić system, żeby nie było możliwości stosowania np. cen transferowych, które umożliwiają wielkim biznesom na zawyżanie kosztów. Jednakże to jest niesłychanie trudne i wymaga specjalistycznej wiedzy w aparacie skarbowo-księgowym, każdy wie, o co chodzi, kto miał w ręku, choć raz bilans wielkiej korporacji. Warto je poczytać – są w Internecie przy okazji prospektów emisyjnych. Jednakże czy stać nas na ryzykowanie konfliktu z Komisją europejską, jak również najważniejszymi rządami w Unii, czy warto tracić dobre imię kraju otwartego na gospodarkę rynkową i zwolennika największej zdobyczy Unii, jaką jest wspólny rynek? Czy warto to ryzykować dla kilkunastu miliardów? I to w pierwszym roku, bo potem już na pewno albo wielcy zwiną biznesy, albo w jakiś sposób przerzucą koszty na maluczkich, którzy oczywiście wyzłośliwią się na politykach… Dlatego dajmy biznesmenom spokój, no chyba, że przechodzimy do komunizmu wojennego, to, co innego, ale bądźmy konsekwentni. Inaczej precz od banków i sieci handlowych! Niech żyje wolny rynek! Niech żyje wolny handel w całej Unii Europejskiej!
Przejdź na samą górę