• 16 marca 2023
    • Cytaty

    Smutne rzeczy działy się w Krakowie

    • By krakauer
    • |
    • 19 kwietnia 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wiele widział krakowski rynek, chwałę Rzeczpospolitej i hańbę jej najpodlejszych zdrajców, jak również bylejakość. O równym miarowym kroku wojsk kolejnych okupantów nawet nie potrzeba wspominać, ponieważ na szczęście poza kilkoma idiotami nikt o tym w Krakowie nie chce pamiętać. Jednakże to, co się wydarzyło wczoraj w czwartek 18 kwietnia 2013 roku to wydarzenie bez precedensu. Smutne w swojej wymowie i groźne w oddźwięku, gdyż przekaz, jaki poszedł w świat z krakowskiego rynku to manipulacja faktami, bezczelna z tego powodu, ponieważ pamiętamy afirmowane przez pana Jarosława Kaczyńskiego fakty. Mamy prawo do swojej ich oceny, a jej syntetyczny skrót brzmi – tragicznie zmarły Lech Kaczyński swego czasu niestety Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej – nie był Prezydentem wszystkich Polaków, nie był dobrym Prezydentem, a na pewno nie był wielkim Prezydentem. Ten człowiek nie zrobił niczego takiego, czym zasługiwałby na tak jednoznaczną afirmację, która poprzez swoją jednostronność staje się nachalną propagandą opartą na manipulowaniu faktami historycznymi.

    Pan Kaczyński powiedział otwierając wystawę poświęconą pamięci swojego brata m.in.: „Prawda o Prezydencie Lechu Kaczyńskim jest częścią prawdy o Polsce. Jest częścią prawdy o szansach, jakie Polska mogłaby mieć.” Jest to szczyt manipulacji, na jaką pozwolił sobie pan Kaczyński – po pierwsze mówi o prawdzie, a prawda jak wiadomo jest kategorią obiektywną. W związku z tym musi się liczyć także z oceną tych, którzy szczerze nienawidzili jego brata – uznając go za nieudolnego polityka. To, że jest to część prawdy o Polsce – to rzeczywiście prawda, jednakże nie ma żadnego związku pomiędzy prawdą o Prezydencie Lechu Kaczyńskim a prawdą o szansach, jakie Polska mogłaby mieć. No chyba, że w tym znaczeniu, – jakie szanse Polska mogłaby mieć, gdyby Lech Kaczyński nie rządził w ogóle? Jednakże nie o to chodzi w tej manipulacji – ona nie ma na celu nawet prowokowania dyskusji – ona po prostu jednoznacznie buduje mit – Lecha Kaczyńskiego, jako gwaranta prawdy i wyraziciela jakichś mitycznych już dzisiaj szans naszego nieszczęsnego kraju, jakie rzekomo mieliśmy w czasach, kiedy Lech był Prezydentem, Jarosław Premierem, a Tomek intensywnie żelował włosy pokazując odsłonięty goły brzuch jednej lub innej osobie. To były te szanse? Kiedy hordy historyków dossały się do państwowych pieniędzy w Instytucie Pamięci Narodowej, a na leczenie nowotworów brakowało jak brakuje? Może to niesprawiedliwe porównanie, jednakże, jeżeli pan Kaczyński firmował politycznie kupowanie luksusowych autek dla agentów zaglądających głęboko w oczy posłankom – to mamy prawo upomnieć się o tych, którzy finansowali ze swoich pieniędzy terapie nowotworowe w czasie ich rządów. Szkoda słów.

    Dalej pan Kaczyński mówił, że jego brat prowadził politykę suwerenną i pełną sukcesów, dokładnie słów już nie udało się nam nagrać w celu zrelacjonowania, ponieważ wystąpieniu towarzyszyły gwizdy i sztuczny tłum składający się głównie ze zwolenników prawicowych opcji politycznych i ich rodzin, w tym także nieletnich – ćwiczonych już od maleńkości w wyrażaniu kultu wobec wielkiego geniuszu przemawiającego Prezesa.

    Najbardziej rozbrajające było stwierdzenie, że „Kraków zasłużył na wystawę. Zasłużył na nią również Lech Kaczyński.” Można tylko dodać – niewiadomo, czym zasłużyli sobie nieszczęśni mieszkańcy tego zapomnianego przez rząd Prawa i Sprawiedliwości miasta, na tą w istocie niepotrzebną wystawę? Dlaczego na naszych oczach – miejmy nadzieję, że nie za miejskie pieniądze – buduje się mit człowieka, który przyczynił się do podziału Polaków na dwa zwaśnione obozy? Człowieka, który nie potrafił porozumieć się z rządem w sprawie polityki zagranicznej? Człowieka, który mógł narazić nas na konflikt z Federacją Rosyjską przez swoje samowolne wyprawy – do Gruzji?

    Naprawdę szkoda słów, szkoda, że sprofanowano tą propagandową wystawą krakowski rynek, aczkolwiek nie należy przeciwstawiać się jej upublicznieniu, ponieważ jest pluralizm, a ten stanowi wartość samą w sobie, no, ale żeby od razu w rynku?

    Przemówieniom pana Kaczyńskiego towarzyszyły okrzyki i gwizdy przeciwników pochowania jego brata na Wawelu, wznoszono między innymi okrzyki „zabierz brata” lub bardzo zbliżone. Warto zaznaczyć, że przeciwników było niewielu – poza tym zostali ustawieni przez Policję w taki sposób, że byli fizycznie maksymalnie oddzieleni od przestrzeni gdzie koncentrowały się „obrządki” upamiętniające pochówek.

    Obserwując skalę wydarzenia – należy zupełnie na poważnie podnieść obawy o to, czy to już jest kult? Czy jeszcze tylko wspominanie? Brakuje równoważnej imprezy, której treścią byłoby pokazanie, – jakim marnym prezydentem był pan Lech Kaczyński i jak wielu Polaków podzielił, a przede wszystkim jak kontrowersyjne były jego decyzje i niektóre działania. Oczywiście trudno jest mówić o organizowaniu kontrmanifestacji, w ogóle temat w kontekście majestatu śmierci jest trudny, jednakże nie można pozwolić na bezrefleksyjne wielbienie znienawidzonej jednostki i jej nieudolnych dokonań! Chociaż może lepiej zapomnieć, bo znowu zarzucą – „przemysł pogardy”?