- Polityka
A to się nam wokół trupa służb specjalnych porobiło!
- By krakauer
- |
- 28 stycznia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Oj „trup-WSI” się w grobie przewraca, nagle się okazało że zabito go w sposób niezgodny z regulaminami, zupełnie niepotrzebnie i nawet w obozie rzeźników były wątpliwości co do samej idei likwidowania służb specjalnych – zanim pomyślało się chociaż o stworzeniu ich następcy! Nie mówiąc już o skandalicznej szkodliwości dla państwa samego procesu i kierunku likwidacji.
Likwidacja Wojskowych Służb Informacyjnych była jedną z największych krzywd jaką w historii Polski wyrządziliśmy sobie sami na własne życzenie, własnymi rękami i za własne pieniądze. Dywagacje na temat ofiar w Afganistanie i odszkodowań, wynikających z dysfunkcji i dekonspiracji całej struktury i spuszczenia jej centrali w jej własnych kiblach możemy sobie darować, jednakże rozważmy jedną sprawą – jak g…..m d…..m i szkodliwym s……..m trzeba być, żeby budować poprzez niszczenie, zwłaszcza że ma się w ręku pełnię władzy – czyniącą z podległych struktur bezwolne narzędzie. Nikt bowiem nie może powiedzieć, że na początku obecnego wieku – służby specjalne nie były w Polsce pod demokratyczną kontrolą, a jeżeli ktoś śmie twierdzić że jako struktura lub pojedynczy oficerowie, ewentualnie działający w grupach – prowadzili działania na szkodę państwa polskiego i jego interesów musi mieć mocne dowody, albo powinien liczyć się ze spędzeniem reszty życia w więzieniu.
Premier Donald Tusk ma rację, żeby nie ruszać osoby likwidatora, którego nazwisko przypomnijmy nie padnie na tym portalu nigdy. Rzeczywiście w przypadku postawienia tego pana przed komisją sejmową, prokuraturą i w ostateczności sądem – doszłoby do niebezpieczeństwa ujawnienia szeregu tajemnic państwowych i skutecznego szkodzenia państwu. Nie chodzi o celowe szkodzenie przez tego pana Polsce – nikt mu patriotyzmu i umiłowania ojczyzny odmówić nie może, jednakże zachodzi poważne niebezpieczeństwo zaawansowanej choroby psychicznej, ewentualnie obciążeń emocjonalnych innego typu, których charakteru nie da się rozpoznać bez badań w zakładzie zamkniętym. Taki człowiek może po prostu coś ujawnić w najlepszej wierze – wietrząc spisek, w rodzaju słynnej już domniemanej zmowy premiera Tuska z Prezydentem Putinem w celu zamachu na polski samolot rządowy.
Zatem jest tak jak jest, nie ma szału w tym znaczeniu, że nasze obecne służby specjalne są jedynie niepełnym cieniem swojej wcześniejszej wielkiej chwały i realnych możliwości oddziaływania poza granicami Rzeczpospolitej. Zawdzięczamy to konkretnemu obozowi politycznemu, porozumieniu pana Kaczyńskiego z panem Giertychem i nie żyjącym już Lepperem. To ich władza polityczna umożliwiła działanie tego jak się okazało „cywilnego” likwidatora. Są zatem konkretne osoby, jak również głosujący w Sejmie za likwidacją WSI –ponoszący osobistą odpowiedzialność moralną i polityczną i należy te osoby rozliczyć. Lista z głosowania dostępna jest jeszcze na stronach sejmowych [tutaj]. Przy czym bodajże jeden głos w SLD „za” był oddany omyłkowo.
W całym odgrzewaniu problemu likwidacji służb specjalnych chodzi oczywiście o uczynienie zarzutu politycznego obecnej opozycji. Można się zapytać, co rząd zrobił przez sześć długich lat swoich rządów, żeby tą bulwersującą sprawę wyjaśnić, ukarać winnych i zadośćuczynić – na tyle przynajmniej na ile się da – wyrządzonym szkodom osobowym. Naprawdę, to że jakiś kraj ujawnia swoich własnych szpiegów – to fenomen nieznany w dziejach cywilizacji, nawet rewolucja tak nie postępuje, ponieważ aparat represyjny – albo się likwiduje, pozwala mu emigrować lub wykorzystuje. Sytuacje prowadzące do ujawnienia najczulszych sekretów są fenomenem. Z pewnością nasz przypadek jako studium czegoś swoistego i nadzwyczajnego jest już będzie podawany w szkołach analityków wywiadu na całym świecie, jako przykład piramidalnej autodestrukcji.
Rząd gdyby chciał zrobić coś pozytywnego, to powinien odtworzyć Wojskowe Służby Informacyjne, albowiem niczego lepszego w powojennej historii naszego państwa jak dotąd nie było. Oczywiście nie chodzi tutaj o szyld, tylko o pewne metody działania i dowodzenia całością, jednakże do tego potrzebni są odpowiedni ludzie, szkoleni na najlepszych wzorcach – zdolni do prawdziwego poświęcenia dla ojczyzny, a nie para-harcerzyki i donosiciele, którzy wszystko co potrafią to podsłuchiwać przez ściankę działową o czym mówią „koledzy” na sąsiedniej pryczy i jak ostatnie k…y donosić o tym d……m, z których kierownictwa zrządzeniem losu nie ma już wśród nas.
Nie byłoby hańby oskarżenia własnych żołnierzy po Nangar Khel i innych „zdarzeń”, w tym prawie na pewno nie wydarzyłaby się katastrofa pod Smoleńskiem, gdyby służbom pozwolono realizować ich misję, w tym prowadzić zwykłe działania osłonowe. Do póki było WSI – zawsze był znany odpowiedzialny za określone działania i ci ludzie nie bali się tej odpowiedzialności ponieść. Oficerowie i żołnierze stawali na wysokości zadania – w sposób prosty i rzeczowy podejmując decyzje, które tak jak brak decyzji w Smoleńsku zaważyły na wypadku. Struktury państwowe potrzebują pomiędzy sobą koordynatora, tą rolę doskonale wypełniały WSI. No ale ich zabrakło, a kto je zlikwidował… Kto, będąc w pobliżu miejsca katastrofy – nie odwiedzając go – szybko uciekał z Rosji 10 kwietnia 2010 roku? Odpowiedzi na te pytania są banalne, szkodnictwo państwowe niektórych osób i nawet całej partii politycznej jest jawne i oczywiste. Dlaczego pozwalamy tym ludziom na psucie państwa i niszczenie naszej demokracji, a nawet na jawne pogróżki, że kogoś rozliczą itd.? Opamiętajmy się i wystawmy im rachunek! Niech odpowiadają za swoje winy i zaniechania…
Inaczej, jeżeli wówczas jednym z zarzutów do likwidacji WSI było rzekome posiadanie przez nich nielegalnych źródeł finansowania to co można powiedzieć o oskarżeniach wobec rzekomego brania pieniędzy w kartonach?