• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Rządy skracają kwarantannę – życie ludzkie mniej ważne od niewolniczej powinności?

    • By krakauer
    • |
    • 08 lutego 2022
    • |
    • 2 minuty czytania

    Rządy skracają kwarantannę – czy życie ludzkie jest mniej ważne od niewolniczej powinności? Nie ma komu pracować, zwłaszcza w branżach kluczowych dla funkcjonowania systemów społeczno-gospodarczych – jak transport, oświata, opieka zdrowotna. A zastępowalność kadr w nich jest ograniczona, albowiem nie każdy umie jeździć wielką ciężarówką, co więcej nauczanie wymaga po prostu wiedzy merytorycznej i pedagogicznej, a opieka zdrowotna to już naprawdę coś poważnego, bo błąd oznacza ryzyko zdrowia i życia. Systemowo widać, że jest problem, bo nie ma czegoś takiego jak „etos służby” w epoce pracy za śmieciowe wynagrodzenie, bez szans na opiekę zdrowotną, przedszkole dla dziecka i wygodny, nie upokarzający transport!

    Kapitaliści i strażnicy systemu nie brali w ogóle pod uwagę, że komuś może się nie opłacać pracować, nie chcieć lub nie mieć ochoty na pracę w warunkach jakie stwarzają i oferują. O ile jeszcze na Zachodzie, mogą się dziwić, że młodzi inno-kulturowi goście mają głęboko w pewnym miejscu pracę, za wynagrodzenia nie wiele większe, niż minimalne. To już nasza elita nie powinna mieć złudzeń. Przecież uciekło stąd za chlebem jakieś 3 mln ludzi – w różnych trybach, czy na stałe, czy okresowo! Proszę pamiętać, jeszcze niedawno 1400 PLN na rękę, to było wynagrodzenie pełnoetatowe, jakiego nie wstydzono się oferować ludziom w dużych miastach! Ktoś się komuś dziwi?

    Niewolnikiem dzisiaj jest każdy, kto pracuje w pełnym wymiarze czasu pracy, ale ze swojej pracy nie jest w stanie sfinansować swoich podstawowych potrzeb socjalnych, bytowych i emerytalnych. Jeżeli nie da się z uzyskiwanych dochodów opłacić jedzenia, leków, mieszkania, edukacji i nieco odłożyć na czarną godzinę – jest się niewolnikiem. System nas zniewala ekonomicznie i czyni poddanymi przez zespół obostrzeń prawnych, trzymających ludzi za mordę – nie opłaca się wychylać, bo można stracić małą stabilizację. Tak, to jest niewolnictwo.

    Sytuacja jest bardzo ciekawa, bo oczywiście można się wzajemnie zapewniać, że pandemii nikt się nie spodziewał itd., że nie ma winnych i w ogóle nie można mieć pretensji do rządzących za to, jak zarządzają państwem w pandemii. Jednak prawda jest brutalna – nie ma czegoś takiego – jak realne procedury działania państwa w warunkach specjalnych. Realne, to znaczy powszechnie znane i przestrzegane – wypełniane, a na pewno nie naruszane, masowo i z przyzwoleniem władz! Obrona Cywilna nie istnieje, jest pół-fikcją podtrzymywaną przez Straż Pożarną, ale czegoś takiego jak realne struktury, zasoby i siły sprawcze – praktycznie nie istnieją.

    Głównym wnioskiem z pandemii jest właśnie to, że powinny istnieć struktury Obrony Cywilnej, w których każdy, dosłownie każdy człowiek – każda firma, każda jednostka działająca w ramach państwa, miałaby swoje miejsce, zadania, prawa i obowiązki. Odbywałyby się ćwiczenia, ludzie wiedzieliby jak się zachowywać i czego oczekiwać w przypadku ogłoszenia określonych stanów zagrożenia, jak również kto dowodzi i gdzie należy szukać pomocy w warunkach nadzwyczajnych. Wówczas nie byłoby problemów typu – czy ekspedientki w dyskontach szczepić przed celebrytami, czy po itp. Jednakże, proszę zwrócić uwagę i to jest w tym zagadnieniu po prostu druzgocące, poza jednym politykiem i dwoma lub trzema wysokimi urzędnikami i może jednym publicystą – nikt nie podniósł publicznie potrzeby stworzenia na nowo struktur Obrony Cywilnej. Ten temat nie istnieje, nie ma czegoś takiego. Co więcej, nawet nie widać potrzeby wzmocnienia struktur Straży Pożarnej, czy potraktowania na serio potrzeb służb ratunkowych, o których mówią od lat – nie tylko z okazji pandemii.

    Brakuje podejścia systemowego, a to się zemści. Ludzie nie widzą potrzeby świadczeń osobistych na rzecz państwa i ogółu, ponieważ traktują państwo jako wrogą i napastliwą strukturę, a innych ludzi najdelikatniej z zasadą ograniczonego zaufania. Nie można się temu dziwić, bo wiadomo że przysłowie: „Polak – Polakowi – Polakiem…” – nie jest przypadkowe i nie wzięło się znikąd. Jeżeli nałożymy na to jeszcze kwestię ogólnej niewydolności administracji, często działającej wedle po prostu głupich i szkodliwych procedur, to ciężko się dziwić, że jest tylko brak zaufania i niechęć.

    Brakuje rąk do pracy – z automatyzacją nie zdążyliśmy, w zasadzie nawet nie podjęto próby, bo nie ma takiej potrzeby i takiej świadomości, poza najbardziej zaawansowanymi dziedzinami gospodarki. Administracja nadal opiera się na obiegu wniosków papierowych! Chociaż na pewno pandemia przyśpieszyła informatyzację, pracę zdalną i cały szereg procesów może być realizowany zdalnie. Jednak w przypadku zawodów wymagających aktywności fizycznej, obecności i świadczenia pracy w sposób zorganizowany i ciągły – nie da się uciec od obecności ludzi. Jeżeli są chorzy i duża część korzysta z rozbudowanego socjalu lub jest chora standardowo, albo na kwarantannie, to kończą się żarty. Państwo interweniuje, zmienia zasady – czym pokazuje, że reguły, które ustanowiło, żeby chronić ludzi – były w jakiejś mierze nieporozumieniem.

    To, zaś rodzi szereg dalszych pytań o państwo i prawo i o cały porządek w ogóle. Zwłaszcza powstają pytania o sens dalszego ciągu, bo jak zawsze widać, że opłaca się tylko cwaniactwo, pozerstwo, udawanie i skorzystanie jako pierwszemu. Później jak się potrzebuje – już można nie dostać. Pamiętamy, że kto się pierwszy zapisał na szczepienie – ten lepszy, a niektórzy byli jeszcze lepsi i skorzystali na chaosie? Wiadomo, że nasze społeczeństwo jest bardzo odporne, ale każda odporność ma swoją granicę. Także odporność niewolników.