- Polityka
Ryszard Kalisz może zostać Prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej?
- By krakauer
- |
- 05 czerwca 2013
- |
- 2 minuty czytania
Ryszard Kalisz – wybitny prawnik i polityk, wyróżniający się niesłychanie życzliwą powierzchownością niesłychanie przyjaźnie odbieraną przez wszystkich, którzy mieli możliwość słuchać go chociaż tylko w telewizji. Niestety z powodów personalnych został wyrzucony z partii politycznej, którą zakładał – co stanowi nowość w naszych realiach politycznych, zwłaszcza w zakresie rozumienia tzw. jedności na lewicy o której wszyscy mówią, ale jakoś z każdym dniem i każdym wyrzuconym z szeregów następczyni czcigodnej „partii dziedziczki” jest o nią trudniej. W zasadzie nie można już mówić o jedności lewicy, ponieważ dalsze kreowanie w tym zakresie fikcji to tylko marnowanie czasu społeczeństwa.
Nie ma zatem co użalać się nad pozbyciem się pana Ryszarda Kalisza przez SLD, ponieważ pan Kalisz jest samodzielnym bytem politycznym i prawdopodobnie jednym z niewielu ludzi na lewicy doskonale rozumiejącym państwo. Gdyż pan Kalisz jest przypadkiem wyjątkowego państwowca, interesuje go państwo i społeczeństwo – co jest wyraźnie widoczne we wszystkich jego dotychczasowych działaniach i deklaracjach politycznych a nie partia i partyjniactwo.
Ponieważ ludzie to doskonale wyczuwają i rozumieją, to w tym kontekście tak naprawdę – patrząc na politykę jako continuum zdarzeń w długiej perspektywie – SLD wyrządziło panu Kaliszowi wielką przysługę, zmuszając go do rozwinięcia skrzydeł i samodzielnego działania pod własnym szyldem i na własny polityczny rachunek. Na dłuższą metę pan Ryszard Kalisz może na tym tylko zyskać, ponieważ jego nazwisko i wizerunek polityczny są nie mniej wyrazistą marką niż sam trzyliterowy szyld formacji, która go usunęła!
Jest oczywistym, że samodzielnie na wejście do Sejmu RP nikt nie ma szans, to by było bardzo trudne ale nie niemożliwe w szerszym układzie opartym o współpracę z panem Aleksandrem Kwaśniewskim i ludźmi, którzy zadeklarowani chęć zjednoczenia lewicy poprzez stworzenie wspólnej listy wyborczej. Natomiast bez najmniejszego problemu pan Kalisz może wejść do Senatu RP co do tego nie można mieć wątpliwości, w zasadzie nie musiałby robić klasycznej kampanii wyborczej, a jedynie spotykać się z ludźmi. Mandat w każdym miejscu w Polsce gwarantowany. Jednakże kandydując do Senatu RP pan Kalisz popełniłby strategiczny błąd, gdyż jako popularny i doskonale rozpoznawany polityk może adresować swoje aspiracje na stanowiska stwarzające o wiele więcej możliwości gry politycznej niż Senat.
Pan Ryszard Kalisz może najpierw spróbować zawalczyć o stanowisko Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy, gdzie jako osobowość ma bardzo duże szanse, nawet jeżeli nie na wygraną – gdyż, w wyborach samorządowych potrzebne jest poparcie silnie skonfliktowanych i jawnie nienawidzących się środowisk lokalnych, to z pewnością swoim startem mógłby przekierowując głowy zdecydować o wygranej odpowiedniego kandydata, gdyż pan Kalisz po prostu wyeliminuje wszystkich poza kandydatem namaszczonym przez salon, ewentualnie może mieć nawet przewagę a wówczas byłoby bardzo ciekawie.
Prezydentura stolicy byłaby doskonałą trampoliną, umożliwiającą zarazem okrzepnięcie bazy i zaplecza politycznego przed wyborami na funkcję Prezydenta RP, albowiem to jest właśnie poziom aspiracji o jakim pan Kalisz może bez problemu myśleć. Jedyną barierą jest tutaj ilość podpisów, jednakże można je bez problemu zdobyć korzystając z tych struktur które są i wykrystalizują się na ideowej lewicy przez najbliższy cykl kilku wyborów. Właśnie tutaj w tych wyborach „lew” mógłby pokazać swoją klasę i swoją wartość – deklasując i miażdżąc kontrkandydatów, albowiem nic bardziej niż wybory prezydenckie będące zawsze starciem poszczególnych kandydatów nie byłoby lepszym polem do działania dla tego doskonałego mówcy i mistrza skomplikowanych ale zawsze logicznych figur retorycznych.
Czy jest w ogóle ktokolwiek, kto może się równać w dyskusji sile argumentów Ryszarda Kalisza? Na pewno nie Bronisław Komorowski, z resztki szacunku dla obecnego prezydenta przemilczymy dlaczego. Może Donald Tusk? Jednakże czy on będzie jeszcze krajowym bytem politycznym podczas tych wyborów? Leszek Miller? Tak, zdecydowanie takiego kontrkandydata życzył by sobie pan Kalisz. O pewnym prezesie pewnej nieszczęsnej partii prawicowej się nie wypowiadamy, bo jak wiadomo z ust jego prawicowych krytyków on potrafi bać się debat, albo manipulacji nimi.
Czeka nas bardzo ciekawy ciąg wydarzeń politycznych, w których pan Ryszard Kalisz może odegrać jedną z kluczowych ról i to na przekór swoich krzywdzicieli, których złe intencje mogą wydać nadzwyczajnie dobre owoc.