• 16 marca 2023
    • Wojskowość

    Ręcznych Granatników Przeciwpancernych jak nie było tak nie ma!

    • By krakauer
    • |
    • 05 lutego 2022
    • |
    • 2 minuty czytania

    Ręcznych Granatników Przeciwpancernych jak nie było tak nie ma! Mamy nadal RPG-7, Wojska Specjalne mają nieco zachodnich wynalazków, są jeszcze krajowe granatniki mniejszego kalibru, jednak nie ma czegoś takiego jak masowo dostępny i możliwy do stosowania Ręczny Granatnik, w tym Przeciwpancerny. Może być jeszcze z głowicą termobaryczną, zapalającą, odłamkową, gazową, naprawdę może być bardzo wiele rodzajów głowic bojowych w tej niezwykle użytecznej broni. Jej największą zaletą jest to, że jest prosta w użyciu i pozwala piechocie bronić się przed pojazdami opancerzonymi, a nawet czołgami.

    W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami, jak Zachód w świetle reflektorów dostarczał na Ukrainę całą masę Granatników Przeciwpancernych. Ukraińcy to wykorzystali propagandowo, pokazując, że dostają uzbrojenie z Wielkiej Brytanii. Przeprowadzono wzorcowe strzelanie poligonowe, porażono czołg z górnej półsfery – efektywnie eksplodował. Efekt propagandowy jest, oto mają uzbrojenie, którym mogą bardzo skutecznie zwalczać czołgi podstawowe przeciwnika. Do tego sami Ukraińcy produkują kilka rodzajów broni przeciwpancernej, pochodzącej liniami technologicznymi z doskonałych radzieckich konstrukcji.

    Najśmieszniejsze i najbardziej obciążające dla naszych decydentów, w przypadku stworzenia granatnika i pozyskania go dla Wojska, jest to, że to bardzo proste konstrukcje w swojej bazowej postaci. Generalnie granatnik, można stworzyć mając warsztat mechaniczny i pracownie chemiczną – wyposażoną jak w szkole. Posiadamy kraju i zakłady metalowe i produkujące tworzywa sztuczne, jak również doskonałe fabryki chemiczne, produkujące bardzo dobre materiały wybuchowe. Opracowanie całości jako projektu, który działa – strzela i leci, po krzywej lub prosto – w zależności od przyłożenia, nie przekracza umiejętności przeciętnego zespołu inżynierskiego. W ostateczności, można po prostu skopiować dostępne konstrukcje, efekt nie byłby tak samo doskonały – ale byłby. Dlaczego to nie jest możliwe w naszym kraju od 1989 roku, tego się po prostu nie tylko nie da zrozumieć, ale nie da się tego żadnymi kategoriami uzasadnić.

    Przyjmując nawet logikę państwa pół-suwerennego jakim jesteśmy, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby od jednego z wiodących producentów światowych – zakupić licencje. Można to zrobić w zasadzie od ręki, co prawda dzisiaj będzie drożej, niż kilka lat temu, bo rzeczywistość się zmieniła. Jednak, można kupić licencje, najlepiej z prawem do własnych modyfikacji, dzięki czemu można naprodukować bardzo dużo produktów bardzo dobrej jakości, do masowego użycia. Natomiast część, można wyposażyć w skomplikowane urządzenia celownicze, czy bardzo efektywne głowice – tandemowe, czy odpalane z górnej półsfery (jak pocisk – efektor z granatnika leci nad celem). Zachodni przemysł zbrojeniowy ma tutaj całe rodziny produktów i w zasadzie nieograniczone możliwości – do wyboru i do koloru.

    Nawet jeżeli byśmy się uparli na zakupy w jedynie słusznym, pewnym małym bliskowschodnim kraju (nie jest to Liban), to również on ma poważną ofertę, może nie taką jak nasz największy zaoceaniczny sojusznik, jednak kupując u nich – nie zrobimy błędu. Ważne jest jednak kupienie licencji w taki sposób, żebyśmy na własne potrzeby – mogli – bez ograniczeń – produkować samodzielnie całą konstrukcję w standardowej formie i ją modyfikować, również na własne potrzeby. Reeksport nie jest niezbędny, bo wiadomo, że to kosztuje dodatkowo, mamy tak duże potrzeby własne, że stać nas na utrzymanie masowej produkcji.

    Żeby to było jasne dla każdego, bo może być różnie. Ręczny Granatnik Przeciwpancerny, jest dla Wojska podstawowym elementem wyposażenia. One muszą być wszędzie w dużej ilości. Wojsko i rezerwy muszą być przeszkolone w ich używaniu. Tak, żeby każdy mógł używać tych ze standardowymi 3-4-ema typami głowic (np. odłamkowa – można strzelić do piechoty, do drona, do śmigłowca, przeciwpancerna – do każdego pojazdu, budynku, a także do śmigłowca, zapalająca – wybitnie użyteczna wszędzie w walce miejskiej, oświetlająca – zawsze potrzebna, zwłaszcza jak oświetla np. w podczerwieni), a inne bardziej zaawansowane i droższe, były dostępne dla wyszkolonych operatorów. Na dzień dzisiejszy, można bez najmniejszego mrugnięcia okiem powiedzieć, że potrzebujemy co najmniej 2 mln granatników do powszechnego użycia. One powinny być, czekać i być rotowane zgodnie z datami ważności, tak żeby stale odnawiać zapas, ćwiczyć, szkolić ludzi, żeby nie było ludzi dla których użycie tej broni byłoby czymś nadzwyczajnym lub zaskakującym.

    Dlaczego to u nas nie jest możliwe – naprawdę, tego nie da się pojąć. RPG-7, który posiadamy jest nadal konstrukcją z pewnym potencjałem, jednak co szkodzi zmodernizować ładunki miotające, jak i same głowice bojowe, nie mówiąc już o przyrządach celowniczych? Dodanie przeziernika z małym komputerem, który będzie wyliczał kąt strzelania do celu w ruchu, po objęciu go „ramką” nie jest już know-how, wykraczającym poza umiejętności studentów informatyki i elektroniki z przeciętnej uczelni technicznej! Naprawdę, to można zrobić samemu, w kraju, własną myślą i własnym przemysłem. To nie jest nic szokującego! Dlaczego się nie da? Ktoś wie?