- Polityka
Raport krakauera: subiektywna analiza programu J. Palikota
- By krakauer
- |
- 07 października 2011
- |
- 2 minuty czytania
Dokument „Nowoczesne państwo” zamieszczony na oficjalnej stronie Ruchu Poparcia Palikota, to program, dokument ideowy a zarazem przesłanie do ogółu przedstawiające podstawowe zagadnienia programowe Janusza Palikota i związanych z nim ludzi. Struktura dokumentu opiera się na 7 hasłach, które przedstawiają następujący ciąg:
„Nowoczesna Polska, – o co walczymy?”
„Rozdział państwa i Kościoła”
„Sprawy światopoglądowe”
„Walka z biurokracją”
„Naprawa Polityki”
„Gospodarka jest najważniejsza”
„Kultura i armia”
Każde z zagadnień stanowi odrębną całość, nie są to jednak posklejane kawałki, tylko w miarę ustrukturyzowana i spoista forma przekazu, zawierająca szereg interesujących tez i postulatów, które jak widać w sondażach przekonały do siebie sporą ilość wyborców.
Zagadnienie pierwsze „Nowoczesna Polska, – o co walczymy?” to kwiecista deklamacja buntu i sprzeciwu przeciwko istniejącym ramom systemu społeczno-ekonomicznego kraju. Autorzy przeciwstawiają się pochówkom na Wawelu, władzy urzędników, systemowi moralnemu normalizującemu pozycie seksualne obywateli, definiowaniu polskości, i wielu innym zagadnieniom. Przykuwa uwagę stwierdzenie: „Mamy dość teatru politycznego, za nasze pieniądze, mamy dość wyboru pomiędzy prawicą, a bardziej prawicą.” Jest to jednoznaczne odcięcie się od świata tradycyjnych wartości, kontestujące podział polskiej sceny politycznej na dwie prawicowe partie. Dalej zawarto proklamację upodmiotawiającą Ruch: „Jesteśmy pierwszym ruchem społecznym po 1989 roku, który postanowił działać politycznie.” Zatem już wiemy, z kim mamy do czynienia, jest to ruch społeczny, nie elita, a ruch – emanacja naszego społeczeństwa i to oddolna. Po proklamacji, że nie są „układanką (…) tych samych elit”, pada donośne stwierdzenie „Polskę można zmienić. Polityka może być ideowa i bezinteresowna. Partie mogą mieć charakter demokratyczny. Nadchodzi czas zmian!” Wspaniałe, powrót do ideologii, opartej na bezinteresowności! Coś niesamowitego, tego w naszej polityce chyba od czasów Marszałka Piłsudskiego z drobną przerwą na czas Lecha Wałęsy nie było. Jak kończą, „Powstaliśmy, aby dokonać nowoczesnej zmiany, a gdy ona nastąpi, to się rozejdziemy.” Oznacza to, że ta inicjatywa ma z góry postanowiony moment zakończenia działalności, co prawda określony nie ostro, ale jednak. To także nowy standard w naszym życiu publicznym, albowiem przeważnie wszyscy działają w myśl zasady: „przyszliśmy żeby zostać”. Podano także informacje o budowie ruchu, o rozdziale ruchu od partii i działań (funkcji) administracyjnych od politycznych. Trzeba przyznać, że tak mocny wstęp skłania do refleksji, razi po oczach siła deklaracji odwołujących się do protestu. Można postawić tezę, że ta inicjatywa społeczno-polityczna, czerpie swoją energię ze skanalizowania protestów społecznych, zwykłych ludzi dotychczas niezauważanych przez polityków salonu.
Zagadnienie drugie „Rozdział państwa i Kościoła” to fundamentalna deklaracja ideologiczna, zakładająca przeciwstawienie się obecnej pozycji Kościoła w Polsce. Zarzuty zdefiniowane przeciwko Kościołowi dotyczą głównie sfery materialnej i światopoglądowej, warunkującej prawa Kościoła do wpływu na życie społeczeństwa jak napisano: „(…) w naszej ocenie w relacjach między państwem a Kościołem w Polsce ma miejsce niezrozumiały i radykalny przywilej Kościoła kosztem świeckości państwa. Dotycz [pisownia oryginalna – red.] to wielu niezgodnych z Konstytucją sposobów finansowania Kościoła, lekcji religii w szkołach, remontów świątyń, a także codzienności funkcjonowania państwa i życia w kraju, gdzie niemal wszystko ma związki z Kościołem.” Jest to piękne okrągłe zdanie, stawiające postulat desakralizacji państwa, przede wszystkim poprzez rozdział systemu edukacji religijnej od systemu edukacji świeckiej oraz oderwanie Kościoła na tyle na ile to możliwe od publicznych pieniędzy, reprezentowanych np. poprzez nakłady na remonty świątyń. Dalej postawiono zarzut, zawłaszczania sfery świeckiej przez symbolikę religijną, w kontekście jak można się domyślać udziału przedstawicieli Kościoła w uroczystościach państwowych małego i dużego wymiaru. Następnie przedstawiono zbiór 4 jasnych i klarownych postulatów, mających jak można mniemać zmienić stan istniejący poprzez:
- „Likwidację finansowania Kościoła z budżetu, w tym likwidacja funduszu świadczeń kościelnych”;
- Postulat „powrotu lekcji religii ze szkół do kościołów”;
- „Uchylenie decyzji komisji majątkowej”;
- „Zakaz udziału osób duchownych w uroczystościach świeckich”;
Każdy z nich ma banalne i spłaszczające istotę zagadnienia uzasadnienie. Pierwszy postulat ma uzasadnienie ekonomiczne, wskazano możliwość oszczędzenia kwoty 1 mld złotych rocznie na likwidacji kapelanów, funduszu świadczeń kościelnych itp. Jest to absolutny nonsens, albowiem fundusz ten to rodzaj zadośćuczynienia ze strony państwa za majątek skonfiskowany, który przepadł i Kościół nie mógł go w świetle prawa odzyskać (np. grunty pod blokami mieszkaniowymi, autostradami itp.). Tradycja kapelanów w armii sięga wspaniałych tradycji Księdza bohatera Ignacego Skorupki, który to poległ śmiercią bohaterską 14 sierpnia 1920 roku pod Ossowem i między innymi dzięki jego poświęceniu Ci państwo, co to proponują nie piszą dzisiaj cyrylicą… gdzieś za Uralem. Trudno argumentować racjonalnie z tak antysystemowymi argumentami, ale czepianie się księży za to, że noszą stroje liturgiczne, a w Wojsku Polskim są kapelani to aberracja zdrowego rozsądku. Nikt nie zmusza żołnierzy do korzystania z ich usług, a o tym jak ważną rolę pełnią księża np. na misjach i w pomocy dla żołnierzy zagubionych i przerażonych w tragedii wojny nie ma, po co wspominać, to trzeba wiedzieć, a jak się nie wie to nie krytykować. Z pewnością ordynariaty polowe Wojska Polskiego, są niezbędną instytucją świadczącą o socjalizacji Wojska! Nie dajmy się zwariować, a że to kosztuje, to kosztuje, bo musi. Równie dobrze można mówić o potrzebie zrezygnowania z komunikacji publicznej w miastach przecież ona też kosztuje, a właściciele i użytkownicy pojazdów indywidualnych za nią nie chcą płacić ze swoich podatków! Uzasadnienie dla postulatu powrotu nauczania religii do kościoła trąci rewindykacją misji ewangelizacyjnej, albowiem autorzy pozwolili sobie na pół bluźnierstwo względem odwołania do rzekomego upadku etosu nauczania Chrystusa! Z jednej strony cieszy takie porównanie, albowiem w istocie praca katechetów to realizacja misji Kościoła, będącego realizatorem dzieła Jezusa Chrystusa na ziemi, ale pustka tego argumentu przeraża. Zwłaszcza w kontekście stwierdzenia „Nauka religii za pieniądze to wstyd i hańba dla Kościoła”, czyżby autorzy nie wiedzieli, że w Polsce zgodnie z prawem pracy każda praca musi się wiązać z płacą! Nie można wypisywać bezkarnie takich bredni! Jeżeli chcemy wprowadzić nauczanie religii/etyki w szkołach publicznych, rzeczą naturalna jest, że realizację tej misji powierza się wyspecjalizowanemu korpusowi specjalistów, posiadających profilowane uprawnienia. Naprawdę nie jest łatwo zostać nauczycielem, a religia prawdopodobnie, jako przedmiot po prostu została źle nazwana. Warto się przyjrzeć realizowanemu programowi i przeprowadzić rebranding tego profilu nauczania, ale wyrzucanie tak ważnej światopoglądowo dziedziny modelowania społecznego poza nawias szkoły publicznej musi być poprzedzone, co najmniej poważną dyskusją ekspercką, To jest wyzwanie dla specjalistów od nauczania, a nie specjalistów od wszystkiego piszących teksty w MS Wordzie! Uchylenie decyzji komisji majątkowej, ma nastąpić, ponieważ decyzje te nie miały charakteru jawnego i nie były poddane kontroli merytorycznej. Z tym postulatem można się zgodzić, jednakże powstaje problem sądowy, albowiem gdyby Kościół Katolicki w swojej nieskończonej chciwości i pazerności zdecydował się podać państwo polskie (Skarb Państwa) do sądu za mienie zrabowane po 1945 roku, to prawdopodobnie, trudno to ocenić, ale nawet decydując się na ugody, musielibyśmy dostawić jedynkę a może nawet i dwójkę do słynnego licznika długu publicznego pana prof. Balcerowicza! Przecież komisja majątkowa, owszem działająca na zasadach kosmologicznych, – ale była formą kompromisu, w myśl zasady – to my was nie podamy do sądu, nie będziemy żądać burzenia bloków mieszkalnych, autostrad, wywłaszczania, likwidacji zapór wodnych itd., a wy zgodzicie się na wymianę i odszkodowania za to, o co się upomnimy. Prosty Deal! Ale dobrze, przyjmijmy, że ze względu na brak jawności, lub raczej prawa do odwołania od orzeczeń tego quasi sądowego organu, (o co wnioskował Prezydent Miasta Krakowa pan prof. Jacek Majchrowski) faktycznie należy wszystkie sprawy zweryfikować. Tylko, jeżeli się okaże, że w wyniku przetasowania musimy Kościołowi dopłacić, to Prokuratoria Skarbu Państwa będzie miała roszczenie regresowe do Stowarzyszenia pana Palikota!
Zagadnienie trzecie „Sprawy światopoglądowe”, dotyczy spraw fundamentalnych leżących u podstaw światopoglądu dominującej większości obywateli, w tym także tych, którzy uznają się za niewierzących. Autorzy dokumentu odwołują się wprost do niezdefiniowanej większości obywateli Polski, którzy nie zgadzają się na dalsze funkcjonowanie kompromisów światopoglądowych zawartych w latach dziewięćdziesiątych. Rzekomo „skandaliczna rola Kościoła w czasie tragedii smoleńskiego [pisownia oryginalna – red.] (…) „, masowa emigracja i przemiany demograficzne spowodowały gwałtowne przemiany światopoglądowe. Jest to teza błędna albowiem, kościół nie odegrał żadnej roli w tragedii smoleńskiej, oczywiście uznajemy to za błąd celowościowy, jednakże w latach dziewięćdziesiątych nie zawarto żadnego kompromisu poza aborcyjnym. Wszystkie prawa, na których opiera się nasze państwo i mechanika praw społecznych, wynikają z przekonań dominującej większości społeczeństwa. A że są to poglądy chrześcijańskie to już proszę mieć pretensje do Mieszka I! Autorzy zaproponowali 7 postulatów, których wdrożenie rozumieją, jako uzasadnienie przemiany światopoglądowej społeczeństwa:
- „Legalizacja związków partnerskich”;
- „Liberalizacja miękkich narkotyków”;
- „Liberalizacja ustawy antyaborcyjnej”;
- „Finansowanie z budżetu liberalnej ustawy o in vitro”;
- „Takie same pensje kobiet i mężczyzn”;
- „Dostęp do środków antykoncepcyjnych za darmo”;
- „Dostęp za darmo do Internetu”.
Oczywiście każdy z postulatów został opatrzony komentarzem – uzasadnieniem. Niestety, trzeba się do tego odnieść, albowiem 10% Polaków chce głosować na te idee. Pierwszy postulat popiera jedynie multiseksualna deklaracja. Drugi, skrajnie niebezpieczny i głupi to propaganda narkotykowa. Pozwolimy sobie zacytować w całości: „W każdym społeczeństwie, także naszym, jest jakaś grupa osób, które potrzebują pomocy emocjonalnej w formie różnych używek. Nie zmieniają tego żadne zakazy. Warto, zatem objąć te grupę specjalną opieką. Ponieważ miękkie narkotyki są mniej uzależniające niż alkohol czy dopalacze i nikotyna, ich legalizacja pozwoli zmniejszyć skutki toksycznego zatruwania się oraz rozwinąć programy społeczne oferując tym osobom pomoc emocjonalną innego rodzaju. Udawanie, że tego problemu nie ma, gdy wprowadza się kary więzienia i zamyka sklepy z dopalaczami, to polityka całkowitej nieodpowiedzialności społecznej.” Czyli w imię rzekomej potrzeby pomocy emocjonalnej (dostarczania podniet i ekstazy) w formie różnych używek. Ludzie ci dążą do legalizacji miękkich narkotyków. Oczywiście, w konsekwencji, następnym krokiem powinna być legalizacja narkotyków twardych, albowiem na pewno znajdzie się grupa ludzi, którzy będą potrzebowali „pomocy emocjonalnej”, czyli większego kopa! A co z prawami pedofilów? A co z prawami seryjnych morderców? Czy na postulaty tych, co prawda nielicznych grup społecznych, także mamy być ślepi i zakłuwać ich w kajdany? No przecież pedofile jak mało, kto „potrzebują pomocy emocjonalnej”! To bardzo nieszczęśliwi i najczęściej chorzy ludzie! Po co mamy ich narażać na niedogodności związane z gwałceniem małych dzieci na placach zabaw, proponuję rozważyć idee zbudowania specjalnych ośrodków, gdzie, np. dzieci z sierocińców (a niech na siebie zarobią!) Byłyby pod opieką psychologów oferowane pedofilom w ramach pomocy emocjonalnej! Piękna idea, realizacja ważnej społecznie sprawy, nikt by nie gwałcił, bo, po co miałby ryzykować, jeżeli mógłby legalnie w państwowym (lub prywatnym) ośrodku objąć swoją troskliwą opieką „bezpańskie” dziecko! O seryjnych zabójcach już państwu daruję! Co mamy dalej, liberalizację ustawy antyaborcyjnej… nawet się nie chciało autorom zajrzeć do Dziennika Ustaw i zacytować pełnej nazwy ustawy. Powołują się na istnienie podziemia aborcyjnego, skandaliczne warunki wykonywania zabiegów z narażeniem życia kobiet. Podsumowując swoje luźne dywagacje o swobodzie aborcji za granicą prawem do decyzji kobiet. Otóż, po pierwsze w Polsce istnieją także inne podziemia. Np. piwnice w domach, jestem pewien, że wiele kobiet – gospodyń chętnie zaprosi pana Palikota, jeżeli chciałby się podjąć trudu uporządkowania, z pewnością tym sposobem dokona więcej dobrego dla kobiet. To spłycenie argumentacji jest przerażające, albowiem pan autor zapomniał, że równoległym prawem do prawa matki – urodzić, nie urodzić jest prawo dziecka poczętego do urodzenia się! Ono już tam jest! Funkcjonuje, jedni twierdzą, że odczuwa bodźce, nawet myśli, marzy, śni, a nawet ma duszę! Mniejsza z tym, to za poważny temat na jakąkolwiek paru akapitową analizę. Takie, jak zaprezentowane jego przedstawienie, to nic innego jak walka o interesy klinik aborcyjnych, albowiem jak nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o pieniądze. Pomijając fakt, że nie można się zgodzić na decydowanie kobiety samodzielnie, albowiem sama sobie tego dziecka nie spowodowała. Jeżeli już to ten postulat miałby sens, jedynie wówczas, gdyby decydowali oboje rodzice – zgodnie i świadomie. Dalej mamy finansowanie in vitro? Wspaniale, kosztem czego? Co pan Palikot wytnie z budżetu? Następnie postulat równości pensji, doskonale korespondujący z ideą leninowsko-marksistowskiej równości żołądków. Panie Palikot, lub panie autor kimkolwiek pan jesteś. Informuję pana, że mężczyźni i kobiety nie są równi, także zawodowo z prostego powodu, – ponieważ kobiety rodzą dzieci, fakt ten implikuje ich nieobecność w pracy. Zmuszenie pracodawców do równego wynagradzania (piękne i szlachetne) oznacza zmniejszenie zarobków kobiet bez dzietnych i mężczyzn. Mimowolnie, samorzutnie przez mechanizm gospodarki rynkowej, albowiem nikt nie podwyższy funduszu płac. Środków antykoncepcyjnych nie komentuje, za przyjemności się płaci to piękna zasada – naprawdę mamy, na co wydawać w tym kraju pieniądze. Postulat dostępu do darmowego Internetu to już czysty socjalizm, aczkolwiek, jako postulat cywilizacyjny np. w wydaniu PSL – powszechnego uproszczonego Internetu o średnich parametrach ma sens. Jednakże nie można psuć rynku darmową ofertą, albowiem zahamujemy postęp technologiczny. Jedynie popyt na usługi nakręci rozbudowę infrastrukturę. Lepiej tego nie regulować tylko np. znieść VAT za Internet panie Palikot!
Zagadnienie czwarte „walka z biurokracją”, tutaj pan autor przypomina o porażce pana Palikota w komisji Sprawne Państwo, gdzie tenże pan nie zasłynął niczym. Nie wprowadził żadnych zmian systemowych, o których trąbił na konferencjach z wibratorem w ręku! Zgłoszone postulatu w tymże dokumencie zakładają oparcie się na zasadzie odwrócenia relacji pomiędzy urzędnikiem a petentem. Napisano: „To urzędnik musi załatwić sprawę obywatela! To jemu ma zależeć, a nie tylko nam. To on ma nie spać po nocach i martwić się, czy zdąży, czy nie.” Jest to czysta utopia, której nie powstydziłby się Orwell! Pełne odwrócenie ludzkiej natury, to urzędnik ma się starać, to on ma być aktywny. Oj pachnie mi to omnipotencją państwa, urzędników dzwoniących po ludziach czy już np. zapłacili podatek, czy byli już na urlopie, czy wybudowali już dom, czy pomalowali ścianę. Nie da się tego skomentować. Panie Palikot, czy pan w ogóle wiesz jak działa państwo? Dalej przedstawiono słuszny postulat zaświadczeń zamiast oświadczeń, można to poprzeć. Aczkolwiek powinna w administracji obowiązywać zasada ograniczonego zaufania np. przy wszelkich wypłatach, bo może się okazać, że ludzie typu No income… z determinacją pobiorą nienależne im świadczenia na podstawie fałszywych oświadczeń woli, a państwo nic im nie będzie można zrobić. Pan autor zapomina o ułomnościach ludzkiej natury. O zasadzie milczącej zgody niech wypowiadają się eksperci, ale samo się nic przez siebie dziać nie powinno. Jako uzasadnienie mamy listę postulatów:
- „Zasada milczącej zgody”;
- „Oświadczenia zamiast zaświadczeń”;
- „Jawność dokumentów urzędowych”;
- „Powołanie w parlamencie komisji stałej do walki z biurokracją”;
- „Odpowiedzialność urzędników za podejmowane decyzje”
Uzasadnienia są poniżej krytyki, proponujemy wprowadzenie wraz z odpowiedzialnością urzędników, odpowiedzialności za głoszenie pustych poglądów.
Zagadnienie piąte „naprawa polityki” to potwierdzenie tezy o antysystemowości Ruchu Poparcia Palikota, mamy tu prezentację szeregu zastrzeżeń do systemu partyjnego i ordynacji wyborczej w naszym kraju. Szczególnie cenne są dywagacje o naturze partii politycznych, mogących wyrzucać członków (jak mniemamy chodzi o odejście pana Palikota), i przypominają „prywatne fundusze emerytalne liderów”. Trzeba oddać ukłon autorowi, jest w tym ziarno prawdy. Przedstawiono następujące postulaty:
- „Likwidacja Senatu i ograniczenie liczby posłów do 360″;
- „System mieszany w ordynacji wyborczej (…)”;
- „Kadencyjność funkcji politycznych – w tym partyjnych”;
- „Możliwość odwołania się od decyzji sądów i innych ciał partyjnych do sądów powszechnych (…)”;
- „Finansowanie partii przez obywateli”.
W uzasadnieniu autor obraził Sejm Rzeczpospolitej pisząc: „Sejm jest fikcją!”, bez względu na kontekst i argumentację, Sejm RP fikcją nie jest. A jeżeli jest to, po co ci ludzie starają się do niego dostać? Z resztą postulatów wypada się jedynie zgodzić, aczkolwiek reforma systemu wyborczego zakładająca połączenie metody większościowej z niepartyjną brzmi egzotycznie. Z pewnością wymaga uszczegółowienia i dopracowania. Tu nie stać nas na eksperymenty. Pamiętamy wszyscy casus partii „X”.
Dochodzimy do chyba najciekawszego zagadnienia jest to postulat szósty „gospodarka jest najważniejsza”, jest to niejako przeciwstawienie się hasłu PSL „Człowiek jest najważniejszy”, lub odwołanie się do klasycznego już powiedzenia pewnego amerykańskiego Prezydenta. Autor dokumentu proponuje szereg rozwiązań, jak np. podatek liniowy, zapanowanie nad deficytem finansów publicznych, konkludując stworzenie odrębnego programu. Tymczasowe postulaty szczegółowe to:
- „Podatek liniowy 3×18”;
- Obniżenie deficytu budżetowego o połowę w ciągu dwóch lat;
- „Zmiana formuły ministerstwa gospodarki na formułę ministerstwa przedsiębiorczości”;
- „Promocja Polski”;
- „Połączenie KRUS-u i ZUS-u oraz wprowadzenie nadzoru korporacyjnego, takiego jak dal [pisownia oryginalna – red.] spółek giełdowych, dla połączonego ZUS-u”;
- „Wydłużenie wieku emerytalnego poprzez wzrost świadczeń za dłuższą pracę”;
- „Wiele drobnych zmian, czyli wprowadzenie w życie projektów Komisji Nadzwyczajnej Przyjazne Państwo”.
Niesamowity przykład niekompetencji, chciejstwa i mieszaniny populizmu z „jakoś tam bylstwem”. Podatek liniowy w istocie w Polsce mamy, albowiem dominująca większość społeczeństwa płaci stawkę podstawową. Inni w tym przedsiębiorcy, mogą płacić więcej, proporcjonalnie do swojego bogactwa dokładając się do wyższego poziomu użyteczności i satysfakcji przestrzeni publicznej, którą oferuje im społeczeństwo. Naprawdę, jeżeli bogatsi zapłacą więcej np. pan Palikot, to żadna krzywda mu się nie stanie, a będzie na szkoły, kondomy, lekcje religii – wszystko, o czym pan autor pisze. Nie można się zgodzić na tak wąsko liberalne pojmowanie problematyki nierówności klasowych, dążące do utrwalenia i wzmocnienia istniejących podziałów. Reszta postulatów wymaga dokładnej analizy i poparcia, są także obecne w programach innych partii np. częściowo PIS i PO.
Zagadnienie ostatnie, siódme „kultura i armia”, niebywałe połączenie, naprawdę chyba autor programu był już zmęczony i dokonał połączenia dwóch dziedzin tak dalece odległych, ważnych i wzniosłych, że takie uproszczenie może być jedynie spłaszczeniem ze szkodą dla obu z nich. Wyobraźmy sobie, zatem, że pan Palikot zostaje ministrem ds. Kultury i Obrony Narodowej, chyba rechotałby z nas cały świat. Talibowie zdjęliby turbany ze zdziwienia na widok polskich Rosomaków z puzonami zamiast armatek 30 mm, a żołnierzy z fletami, trąbkami, klawesynami, skrzypcami. To może być ciekawa taktyka, na pewno spowodowalibyśmy tak duży szok w wywiadzie i sztabie rosyjskim, że dotychczasowe departamenty zajmujące się analizą sytuacji w Polsce zostałyby skazane na katorgę, albowiem tak ciekawego połączenia chyba nawet nasi przyjaciele ze wschodu nie są wstanie sobie wyobrazić. Panie Palikot, zwracam się z apelem – rób sobie pan jaja, ale jak się pan nie znasz lub się panu nie chce pisać – to się pan nie odzywaj! No miej pan litość. Postulowanie zwiększenia wydatków na kulturę, poprzez cięcia na armii to zbrodnia na polskiej racji stanu. Jeżeli pan uważa, że „Polska – po doświadczeniach drugiej wojny światowej, ale też całej naszej historii – powinna wyzbyć się w polityce zagranicznej jakichkolwiek elementów militarnych.” To jest pan szkodliwym człowiekiem, którego należy postawić przed sądem za nawoływanie do rozbrojenia państwa polskiego. Proszę pana, nawet małe dziecko w Polsce wie, że właśnie nasz kraj, po doświadczeniach zwłaszcza II wojny światowej, gdy przypomnę – nasz kraj zniszczono a naród znalazł się na skraju b i o l o g i c z n e j z a g ł a d y, a wszystko to spowodowane było słabością militarną, przegraną wojną. Czy te doświadczenia, a także całej naszej historii, gdy sąsiedzi przez 100 lat (przełom XVII i XVIIIw.) toczyli sobie wojny na naszym terytorium ogłaszając kontrybucje, prowadząc rabunek i zaciąg – oznaczają, że jak powiemy MAKE PEACE NOT WAR, to będzie „wpożo”, bo jacyś szkodliwi ludzie mieli ideę dotowania filharmonii zamiast zmechanizowanych związków taktycznych? Ale na tym nie koniec, autor skandalicznie dystansując się od wiedzy i faktów pisze dalej: „Wojny przegrywaliśmy i przegramy następne ze względu na ogromną różnice potencjału pomiędzy Polską a chociażby Rosją.”, Przez co, lepiej jest inwestować w kulturę, bo to ona chroniła i chroni Polskę. Po kolei, po pierwsze kultura faktycznie nas ochroniła, ale czynnikiem spajającym myśl narodową przez pokolenia nocy zaborów był Kościół, o którym autor zapomniał. Kultura sama z siebie, w wydaniu świeckim, poza odwołaniami do tradycji i religii w wydaniu wieszczów narodowych, malarzy i licznych autorów była jedynie przekaźnikiem, instrumentem. Czynnikiem spajającym narodowy interes, myśl polską był Kościół Katolicki. Twierdzenie, że wojny przegrywaliśmy … chociażby z Rosją, to kłamstwo. Albowiem z Rosją, w jej permutacji Moskiewskiej i Sowieckiej całkiem dobrze radzili sobie hetmani wielonarodowej Rzeczpospolitej, a także nie tak dawno Marszałek Józef Piłsudski. Zwłaszcza przykład wojny z 1920 roku, jest dowodem na to, że mniejszy kraj jest wstanie się obronić, jeżeli odpowiednio w obronę inwestuje, jest zdeterminowany i wie jak się bronić. Porównań do współczesnego Izraela nie czynimy, albowiem autorzy programu, zapewne ich nie zrozumieją.
***
Reasumując całokształt powyższej prezentacji, trudno jednoznacznie ocenić pomysły pana Palikota, jak mniemamy autora programu. Oczywiście, część z nich jest sensowna, ale przeważająca większość po prostu ładnie brzmi. Pomijając zagadnienia światopoglądowe, widać ukłony w stronę środowisk LGBT, widać łatwowierny pacyfizm, widać brak wiary w polskie możliwości obronne, obraża się w tym programie Sejm RP wprost i jawnie. Generalnie jest to lektura niskich lotów, całość jest o tyle spójna o ile wyrzucenie czegokolwiek nie odbiera całości wartości, gdyż wartość semantyczna proponowanych postulatów oscyluje wokoło zera. Jest to bardziej pomysł na rewolucję społeczną, rządy bezhołowia i politykowania w sprawie „chciejstwa”. Nie ma tu ani dokładnych analiz, ani odniesienia się do rzeczywistych problemów i wyzwań kraju. O ile wszystko, w tym kwestie światopoglądowe (aczkolwiek trudne) można, jakość starać się zaakceptować, to postulat demilitaryzacji Polski to jawne szkodzenie państwu. Głównie z tego powodu, pomijając mniejsze wpadki autora programu, należy zaproponowaną ideę pana Palikota uznać za szkodliwą dla Polski.
ps. Link pierwotnie wskazany na Program zaktualizowano.
Przejdź na samą górę