• 16 marca 2023
    • Polityka

    Radosław Sikorski opowiada ładne bajki

    • By krakauer
    • |
    • 18 maja 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pan Radosław Sikorski – niestety – Minister Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej opowiada ładne, a nawet bardzo ładne bajki, także po angielsku ponieważ doskonale opanował ten język prawdopodobnie będąc poza granicami kraju. Trzeba przyznać, że jak na „chłopaka” z byle jakiego bydgoskiego bloku ten człowiek zrobił fantastyczną karierę i ma cudowne życie, szczególnie zastanawia jego awans społeczny w strukturach anglo-amerykańskiej elity. Jednakże zostawmy mu to, to jego życie – warto mu życzyć wszystkiego najlepszego, ale najlepiej jak najdalej od nas i od naszego kraju.

    Skoncentrujmy się jednak na tym co powiedział ostatnio, otóż jego zdaniem nasz kraj należy już do czołówki rozgrywających państw w koncercie mocarstw Unii Europejskiej. W każdym bądź razie podobno jego zagraniczni partnerzy wypytują go – kiedy nasz kraj wstąpi do strefy euro itp. Co zdaniem pana – niestety – ministra ma być powodem do twierdzenia, że „widzi Polskę w grupie trzymającej władzę”. To zamiłowanie do retoryki made by „prezes” pozostało chyba panu Sikorskiemu po jego mariażu z nieszczęsną partią pana prezesa, dzięki której nawet pełnił ważne funkcje w rządzie. No ale przecież zmiana poglądów na właściwe w naszym kraju nie deprecjonuje – wczoraj pan minister popierał PiS, dzisiaj PO a jutro być może zostanie premierem naszego kraju.

    No właśnie i tutaj zaczynają się schody, albowiem kończy się zabawa. Funkcja ministra spraw zagranicznych w wykonaniu pana Sikorskiego, aczkolwiek w sposób trudny – jednakże jest jeszcze do przełknięcia. Po prostu nie rozmawiają z nami tylko Rosjanie, ponieważ dobrze pamiętają że pan minister ma w swoim życiorysie afgański epizod, który niekoniecznie musi się im podobać. Dlaczego? Zastanówcie się państwo – jak przyjmowalibyście jako ministra spraw zagranicznych kogoś np. z Białorusi, o kim byłoby wiadomo, że chodził po Afganistanie z bronią – jako dziennikarz w trakcie gdy nasi żołnierze pełnili tam zadania, a do tego byłby znany z silnego antypolonizmu? Nikt formalnie panu ministrowi nie zarzuca, że tenże strzelał do żołnierzy Armii Czerwonej, bo mężczyzna bez kałasznikowa w Afganistanie nie jest mężczyzną – po prostu musiał go nosić żeby żyć! Jednakże w zestawieniu z jego silnym sceptycyzmem wobec tego co radzieckie – oni mają prawo czuć się niekomfortowo.

    Oceniając jednak pana ministra po jego obecnych dokonaniach a nie po domniemaniach – dodajmy niesprawdzalnych! Należy stwierdzić, że pan Sikorski jako minister niczym szczególnym się nie wyróżnił. Promocja zagraniczna polski leży. Dyplomacja jest w odwrocie – co było szczególnie jaskrawo widać podczas polskiej prezydencji – słynne już partactwo wschodnie doprowadziło do zupełnego złamania naszego potencjału i nie osiągnięcia żadnych celów, poza praktycznie zamrożeniem stosunków z Białorusią, a patrzeniem na Ukrainę i całe nasze pogranicze z perspektywy Berlina, który widzi tylko moskiewskie kuranty i nic po drodze go nie interesuje, chyba że tylko jako rynek zbytu. To jest naprawdę zatrważające do czego doprowadzono w relacjach z Republiką Białorusi! Nie ma znaczenia czy jest tam dyktatura i jak krwawa. Co to nas w ogóle obchodzi? Obecne państwo białoruskie to jedyny bufor jako tako izolujący nas od wielkiego imperium na wschodzie – a zawsze lepszy taki bufor niż żaden, zwłaszcza że tylko taki możemy mieć. Nie można się obrażać na Białoruś, oczywiście nikt nie każe Komorowskiemu całować się z Łukaszenką, ale nasi zachodni partnerzy muszą zrozumieć, że Republika Białorusi to nasz sąsiad, na terenie którego mieszka spora grupa Polaków a i u nas mieszka sporo Białorusinów i nie możemy sobie pozwolić na zamrożenie relacji, czy też robienie z Łukaszenki krwawego dyktatora męczącego swój naród ponieważ wewnętrzne sprawy Białorusi są sprawami Białorusinów – i my nie będziemy w nie nawet z zewnątrz ingerować. Potrzebujemy normalnych, przyjaznych stosunków, a nawet swojego rodzaju daleko posuniętego kredytu zaufania, albowiem to do czego doprowadziła polityka Sikorskiego czy też jej brak – to już jest stan zagrożenia. Warto pamiętać, że potężne białorusko-rosyjskie ćwiczenia wojskowe to nic innego jak scenariusz przełamania naszej obrony i dojścia do Warszawy. Oni tak walczą, mają taką taktykę i taki sprzęt, że to potrafią zrobić, zresztą zdobywali Warszawę nie raz więc naprawdę mają w tym wprawę. My swoją głupią polityką – odcinamy się od Białorusinów pozwalając Moskwie na używanie ich jako straszaka wobec nas, a sami możemy im tylko powkładać goździki w lufy – ponieważ nie mamy żadnej adekwatnej odpowiedzi na ich ciężkie dywizje pancerne i zmechanizowane, Iskandery, zestawy S-300, ilość samolotów i rosyjską broń jądrową.

    Do sytuacji zamrożenia stosunków z Białorusią doprowadził pan Sikorski i on za to odpowiada. W zamian za to na Ukrainie nic nie osiągnął, poza tym my nie mamy żadnego interesu w tym co pan Sikorski uczynił treścią naszej polityki tj. w przyciąganiu Ukrainy do zachodu. Głównie dlatego ponieważ to się nie uda i zakończy dramatem wojny domowej i podziału tego olbrzymiego kraju – my nie mamy zasobów, żeby zalać Ukrainę pieniędzmi a zachód nie jest tym zainteresowany. Zachód potrzebuje tylko rynków zbytu – a nie konkurencji Donbasu na wewnętrznym rynku unijnym, chociaż ta bardzo by się przydała! Niestety zabrakło tutaj pragmatyzmu i stąd konflikt z panem Władimirem Putinem – Prezydentem Federacji Rosyjskiej, dla którego kwestia ukraińska jest kwestią nie tylko racji stanu ale i osobistych celów politycznych. Niestety nikt w Warszawie tego nie rozumie lub udają że nie rozumieją, ale tak długo jak długo będziemy mieszać w ukraińskim kotle naszą małą łyżeczką tak długo nie jest możliwa normalizacja z Rosją.

    Przy tym wszystkim zaniedbujemy takie kierunki jak Indie, gdzie sprzedaliśmy ze stratą sprzęt wojskowy, Singapur, Japonię, Korę Płd., i inne kraje dalekiej Azji, gdzie moglibyśmy robić doskonałe niszowe interesy – jednakże wymagałoby to wizyt pana ministra i wykorzystania jego znajomości angielskiego. No niestety pan minister chyba jest zbyt ważny na to, żeby sprzedawać polskie maszyny górnicze (najlepsze na świecie), czy też inny sprzęt który możemy wyprodukować i sprzedać komu trzeba za olbrzymie pieniądze – nie wspominając nawet o polskiej żywności, która aż się prosi o strategię eksportową i wsparcie rządowe i unijne (chociaż o te drugie jest o wiele łatwiej niż o to pierwsze). Niestety nasza dyplomacja na tych kierunkach nie istnieje.

    Wnioski – obserwując działania i decyzje pana Sikorskiego oraz jego skuteczność jawią się dwa pytania – pierwsze – czyje interesy ten pan w istocie reprezentuje? Drugie czy potrafi być na tyle skuteczny, żeby doprowadzić to co zaczął do końca? Na pierwsze pytanie – poza domniemaniami nie jesteśmy w stanie w żaden sposób odpowiedzieć, tutaj nie ma jasności. Na drugie pytanie odpowiedź brzmi – nie, nie potrafi. Brakuje mu skuteczności i pragmatyzmu.

    Dzień w którym pan Sikorski zostałby premierem naszego kraju będzie dniem początków końca Polski jaką znamy, bo co byśmy nie powiedzieli o Tusku lub Komorowskim to jednak ci panowie mają swoje centra interesów życiowych bezwzględnie związane z Polską, no a pan Sikorski ma realną alternatywę. Skutki ewentualnych błędów zawsze odczuwa się inaczej, gdy bliższa ciału koszula lub gdy nie ma się alternatywy – to zawsze determinuje myślenie człowieka.