- Soft Power
Przestańmy importować ropę i gaz z Rosji! Zerwijmy stosunki dyplomatyczne!
- By krakauer
- |
- 28 kwietnia 2015
- |
- 2 minuty czytania
Bądźmy konsekwentni, po tym jak bez realnych powodów, motywowani tylko i wyłącznie strachem zabroniliśmy wjazdu na teren Unii Europejskiej grupie obywateli Federacji Rosyjskiej – powinniśmy iść za ciosem. Jeden sukces to mało, więc nie dość, że już oznajmiliśmy światu inną interpretację wyzwolenia Auschwitz, to jeszcze poszliśmy za ciosem – zmieniliśmy sobie datę zakończenia II Wojny Światowej.
Jak to jest możliwe, że jeszcze pozwalamy na import „ruskiego gazu” do Polski i jego transfer do Niemiec? Dlaczego importujemy „ruską ropę”? Powtórzmy – bądźmy konsekwentni, nie może być tak, żebyśmy ten bulwersujący stan dalej tolerowali. Przecież tak, jak zarzucano tym motocyklistom w ramach nowej mody na odpowiedzialność zbiorową, że popierali rosyjską „inwazję” na Ukrainę i „aneksję” Krymu, podczas której rzekomo motocykliści mieli pełnić jakąś rolę w rosyjskim „planie inwazyjnym”. To tak samo, przecież, a nawet gorzej jest w kwestii ropy i gazu! Przecież, to ze sprzedaży ropy naftowej i gazu ziemnego – Rosja finansuje swoją armię! Dlatego spalając „ruski” gaz lub „ruską” ropę (nawet jeżeli jakaś frakcja pochodzi z Kazachstanu), to przyczyniamy się do wzmocnienia potencjału znienawidzonego przez zagraniczne media w Polsce prezydenta Władimira Putina. Trzeba ten stan jak najszybciej przerwać i zakończyć. Jest to wręcz dziwne dla Polaków-patriotów, że przez tak długi czas są zmuszeni do tankowania „ruskiej” ropy!
Można przykładowo zaproponować hasło: „Nie tankuj ruskiej ropy”, albo „Gotując obiad na ruskim gazie – karmisz Zielonego Ludzika!”. W zamian za odpowiednie wynagrodzenie, możemy wymyślać jeszcze kilka setek podobnych haseł. Oczywiście patriotycznych, bez grama rusofobii, może nieco “rusosceptycznych”. Nie ma z tym problemu, aczkolwiek dlaczego do tej pory to nikomu nie przeszkadzało? Czy nie powinniśmy wszcząć śledztwa w celu ujawnienia użytkowników, a wręcz miłośników „ruskiego” gazu i ropy?
Jednakże to także mało, należy pod pozorem problemów technicznych przerwać tłoczenie czegokolwiek na Zachód. Nie ma, rurociąg i gazociąg nie spełniają unijnych norm ekologicznych, trzeba je zdemontować na wielu odcinkach, gdzie są obszary wrażliwe ekologicznie lub ludzie się skarżą na szum w gazociągu.
Po tym wszystkim, w związku z potraktowaniem polskiego konsulatu w St. Petersburgu należy zerwać stosunki dyplomatyczne z Federacją Rosyjską w ogóle! Jeżeli bowiem mamy problem z wpuszczeniem 10 lub 11 motocyklistów, to znaczy się, że nie potrzebujemy w Moskwie Ambasady, bo niby, po co ona jest nam tam potrzebna? Przecież nie chcemy mieć nic wspólnego z „Rosją Putina”! Po co nam, więc Ambasada? Przecież już nawet nie zgodziliśmy się na wymianę kulturalną w ramach roku polskiego w Rosji i roku rosyjskiego w Polsce! Śmiało! Zredukujmy stosunki do e-maili przesyłanych przez OBWE!
Być może po tych czynnościach, jak już nie będzie niczego w relacjach z Rosją, ktoś wpadnie na nowy fantastyczny pomysł, że jednak na Wschodzie jest „jakaś” cywilizacja, – więc może byśmy ją poznali?
Nie da się zrozumieć powodów, dla których relacje polsko-rosyjskie zostały tak bezkrytycznie zdewastowane przez rządzących w Warszawie! Problem tych motocyklistów jest problemem zasadniczym, ponieważ właśnie, ta ich niewypełniona misja na rzecz czczenia wiecznej pamięci bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, dowodzi najlepiej jak potrzebny był gazociąg północny. Zarazem to zestawienie problemów z transferem motocyklistów i swobody tłoczenia gazu przez Bałtyk, pokazuje tylko jedno – POLSKA JEST PROBLEMEM, który utrudnia wzajemne relacje pomiędzy Unią Europejską a Federacją Rosyjską. Niestety, ale na zestawieniu tych dwóch przykładów można to wykazać. Jeżeli się do tego doda jeszcze to, że Polsce się wydaje, że ma specjalne stosunki z pewną byłą brytyjską kolonią położoną pomiędzy dwoma oceanami, której bardzo zależy na izolowaniu Rosji od Europy, to mamy mieszankę wybuchową.
Dzisiaj nie ma problemu, jednakże musimy mieć świadomość, że w przypadku zmiany paradygmatu polityki niemieckiej z europocentryzmu na stare, dobre i sprawdzone „Realpolitik”, przynajmniej na Wschodzie. To będzie oznaczać dla nas wejście w konflikt, o ile nie będzie się dało przejąć w Warszawie władzy przy pomocy zaawansowanych technik soft power. Przy czym proszę nie mieć złudzeń, 1 i 17 września się nie powtórzą, o wiele prościej jest wywołać w Polsce wojnę domową, w końcu po coś niektóre zagraniczne media w Polsce przez ostatnie prawie 10 lat z takim pietyzmem pielęgnowały nienawiść pomiędzy Polakami skupionymi wokoło dwóch obozów politycznych. Próba już była – przy banalnych incydentach związanych z wydarzeniami na Krakowskim Przedmieściu. Od tego typu scenariusza, co wówczas, poprzez lokalną odmianę „Majdanu” do wojny domowej jest krótka i prosta droga.
Marszałek w słynnym przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku powiedział: „Podczas kryzysów, powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.” [Źródło: tutaj].