- Paradygmat rozwoju
Przegrana w sferze moralnej oznacza przegraną w sferze politycznej
- By krakauer
- |
- 26 marca 2017
- |
- 2 minuty czytania
Przegrana w sferze moralnej oznacza przegraną w sferze politycznej, ale przegrana w sferze politycznej może wzmacniać moralność. Przy czym, to co jest moralne wynika z kultury. Jest mniej konsensualne, niż byśmy chcieli. Właśnie jesteśmy na progu zmian paradygmatu tego, co jest moralne, a co może być dopuszczalne jako nowa moralność. Właśnie w ten sposób do naszej cywilizacji wkracza zło pod postacią gender i innych para-ideologii. Nie neguje się dotychczasowej moralności, ale wprowadza się do życia publicznego – jako równoprawne inne rozwiązania i koncepcje, które gdyby były upowszechnione doprowadziłyby społeczeństwo do rozkładu.
Moralność jest podstawą porządku, a porządek jest sposobem na organizację społeczeństwa. Bez organizacji, nie ma społeczeństwa – jest chaos. Lepsza jest nawet marna organizacja, niż rozkład i chaos. W społeczeństwie obowiązuje prawo, jako wykładnia organizacji. Jest to jak do tej pory jedyny sposób na równoczesna organizację całości oraz unikanie despotyzmu. Przy czym nie ulega wątpliwości, że mamy problem z tym unikaniem i to bez względu na szerokość geograficzną (oczywiście z wyjątkiem Rosji). Zwłaszcza w społeczeństwach zachodnich nie jest pod tym względem dobrze.
W naszym kraju mamy podwójną moralność od co najmniej pierwszych powstań, które jeszcze napędzała wiodąca wówczas klasa społecznie uprzywilejowana (ta sama, która zaprzepaściła kraj). Szczytem podwójnej moralności było Powstanie w Warszawie, gdzie do dzisiaj – pomimo bezsprzecznego męczeństwa i bohaterstwa, nie pozwala się przedstawić faktów w sposób obiektywny. Zwłaszcza w kontekście okoliczności politycznych i skutków tego wielkiego aktu samo poświęcenia się Narodu. Podobnie przez lata milczano na temat wojny domowej, jaka miała miejsce w Polsce na końcu wojny i jeszcze przez pewien czas po niej. Dzisiaj, ówczesne zakłamanie jest odreagowywane przez nasilenie pamięci historycznej.
Nie inaczej jest w kwestiach obyczajowo-społecznych, które lansuje dominujący Kościół w Polsce. Co ciekawe, jeżeli przyjrzymy się jego przekazowi, to nie jest on spójny, tylko rozszczepiony i modelowany pod kątem poszczególnych grup odbiorców. Różnicowanie terytorialne jak i pod względem społecznych grup docelowych, jest chyba specjalnością tej organizacji. Działa doskonale i się sprawdza, przykładowo w Afryce mamy do czynienia z pokazywaniem wcielenia Boga i Jego ziemskiej Matki zgodnie z lokalnym kodem rasowym. Jest to samo w sobie niesamowite, aczkolwiek doktrynalnie przez uczonych Kościoła uzasadnione, to jednak musi budzić znaki zapytania.
Obecnie cały Zachód jest w punkcie przełomu. Pojawiły się ogniska politycznej reakcji, tutaj wielką nadzieją dla świata zachodniego jest pan Donald Trump, chociaż nie można bezkrytycznie postrzegać jego koncepcji na rzeczywistość. Europa prawdopodobnie jest skazana na upadek. Odwrócenie się od Chrześcijaństwa, gdzie przełomem był rok 1968-y, doprowadziło do deprawacji zachodnich społeczeństw. Zderzenie z inną kulturą ludności napływowej doprowadziło zachodnie systemy społeczne i państwowe do bezsilności i bezradności. Doszło do tego, że wiele osób na Zachodzie uważa, że inni mają prawo do tego, żeby do nich imigrować! Jest to bardziej, niż aberracja rzeczywistości, to po prostu jakiś niezrozumiały horror, w którym mamy równoległą moralność. Nakazującą swoim wyznawcą – krzyczeć i oskarżać tych, którzy chcieliby się nie zgodzić z rzeczywistością narzucaną.
Gilotyną dla Zachodu stała się tzw. poprawność polityczna, będąca niczym innym, jak po prostu cenzurą powiązaną z wyjątkowo perfidną autocenzurą. Nic bardziej nie ograniczyło wolności słowa w historii świata, niż właśnie ta perfidna i podstępna forma cenzury. Konsekwencje tego kagańca są porażające. Odwrócono wartości, wyeliminowano normalność, zastępując ją czymś para-normalnym. Rzeczywistość równoległa przeszła do sfery realnej i stworzyła własną formę zakazów i sposób na negowanie rzeczywistości pierwotnej. Od tego, czy obecne przebudzenie prawicy na świecie pozwoli na powstrzymanie negatywnych trendów zależy przyszłość wszystkiego i wszystkich. Niestety obrońcy moralności nie grają w pełni fair, jednakże czy należy tego od nich wymagać, jeżeli przeciwnik ingerował nawet w język jakiego używa społeczeństwo – pouczając i wiedząc lepiej? Chyba nic bardziej nie świadczy o upadku naszej cywilizacji, niż dodawanie nowych określeń dla znanych faktów, przy jednoczesnym negowaniu dotychczasowych znaczeń i stygmatyzowaniu ich używania.
W Polsce jesteśmy w szczególnej sytuacji. U nas nacisk na nową moralność niestety zderza się z zaściankowym rozumieniem rzeczywistości lansowanym przez Kościół dominujący i sankcjonowanym przez oficjalną historiografię wprost głoszoną przez państwo. Konsekwencją jest przedziwna formuła polityczna, w której program socjalny jest praktycznie lewicowy, ideologia bardzo silnie prawicowa, a wszystko jest okraszone sztandarem jedynie słusznej – słuszności.
Jest niesłychanie ciekawym, dokąd doprowadzi nas ta mieszanka? Żebyśmy się nagle nie zderzyli z rzeczywistością, ponieważ jest ona o wiele bardziej barwna od naszych odcieni szarości. Rządzący nie są w stanie pokazać, że mają moralną przewagę, a Kościół dominujący w tym jej nie pomaga. Przegrana w sferze politycznej jest już tylko kwestią czasu.