- Paradygmat rozwoju
Prezydentura Bronisława Komorowskiego – zlikwidujmy ten urząd albo…
- By krakauer
- |
- 06 sierpnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Trzy lata bieżącej kadencji Prezydenta Bronisława Komorowskiego to wystarczający dowód na to, że urząd Prezydenta RP w ogóle i do niczego nie jest nam potrzebny. Wszystkie funkcje Prezydenta RP z powodzeniem może pełnić Prezes Rady Ministrów oraz Marszałek Sejmu. Nie ma żadnego powodu, żeby utrzymywać niesłychanie drogą administrację Prezydenta, który nie tylko nie może nić, ale jeszcze nie jest w stanie nic zrobić jeżeli tylko nie pozwala mu na to premier. Wcześniej mieliśmy do czynienia z trudnym konfliktem, który o mało co nie zakończył się awanturą konstytucyjną, ponieważ nie dało się ustalić kto, czy prezydent czy premier ma siadać do stołu podczas spotkań Unii Europejskiej. Nie możemy sobie pozwolić więcej na tego typu akcje, a to niebezpieczeństwo jest cały czas możliwe do powtórzenia się.
Teoretycznie Prezydent może odgrywać ważną rolę – specjalnego ambasadora naszego państwa, który w stosunkach zagranicznych pełni bardzo aktywną funkcję i przyciąga do siebie jako ośrodka wpływu widzów, tworząc jakąś masę krytyczną decydentów równych sobie, a przynajmniej ugrupowanie ludzi, których się słucha. Jednakże do tego Prezydent musi mieć trzy atuty, których nasz obecny nie ma – po pierwsze musi znać obce języki, po drugie musi mieć flotę samolotów dyspozycyjnych no i ;po trzecie musi mieć pieniądze umożliwiające odgrywanie dyplomacji pełnej splendoru i wspaniałości. W zasadzie wystarczyłoby tylko to trzecie, czyli pieniądze, ale jak pokazują nasze dramatyczne doświadczenia, technikalia też się liczą – po prostu głowa państwa musi mieć zapewniony pewien standard, jakim nazywa się flota lotnicza na każde żądanie, sieć rezydencji w kraju – do przyjmowania gości najwyższego formatu oraz pieniądze. Pieniądze na reprezentację, rozdawnictwo i co tu dużo ukrywać – uzależnianie od siebie i od Polski – ekspertów, polityków, biznesmenów, duchownych. Wszystkich, którzy chcą i mogą przyczynić się do wspaniałości Rzeczpospolitej.
Szczególnym polem do działania powinny być relacje z krajami najbliższymi, w tym w szczególności z tymi, które nie do końca są nam przyjazne w takim stopniu w jakim byśmy tego oczekiwali.
Równolegle Prezydent mógłby dbać o wizerunek kraju w USA i Unii Europejskiej, jednakże do tego też jest potrzebna znajomość języków obcych oraz pieniądze. Bez pieniędzy nie ma się po co pokazywać w Brukseli, bo byle przyjęcie kosztuje bardzo dużo, a poza tym jak się nie zna języka to się „szczerze” a przynajmniej w cztery oczy nie porozmawia o sprawach najważniejszych, ponieważ rozmówcy owszem – zjedzą kanapeczki z kawiorem i się ładnie ukłonią, wyrażając nawet jak trzeba do prasy opinię, że Polska jest wspaniała, a pan Prezydent to wspaniały gospodarz i wielki Europejczyk, ale nie w taki sposób załatwia się sprawy. Podobnie ale o wiele trudniej jest z relacjami w USA, tam nie tylko polonia się liczy, ale przynajmniej trzeba być powyżej progu zauważalności przez tamtejszą administrację.
W naszych realiach jeden były Prezydent realizuje politykę na wschodzie (nawet mu podobno za to tam płacą) a drugi były prezydent opala się na Florydzie w towarzystwie młodych kobiet. Natomiast Prezydent aktualny ma problem z realizacją swoich pasji, no bo jak to tak zabijać zwierzątka dla futerek? Dobrze, że jeszcze większej afery alkoholowej lub seksualnej nie było, chociaż do jednego Prezydenta ś.p. strzelali za granicą.
Z powyższych względów zlikwidujmy urząd Prezydenta, albo – no właśnie czas na pomysł kontrowersyjny, albo proszę państwa wybierzmy bardzo atrakcyjną panią prezydent, koniecznie bez męża u boku, w wieku do lat 40-tu, znającą co najmniej angielski i rosyjski, dobrą prezencją, słowiańską urodą i dobrze prezentującą się na bardzo wysokich szpilkach, a przede wszystkim umiejącą w nich chodzić.
Lepszego sposobu na reprezentację nie możemy sobie wymyśleć, po prostu nie da się lepiej i godniej reprezentować naszego kraju. Kobieta zwróci na siebie uwagę swoim wyglądem, a jak zdarzy się cud i trafimy na „wyszczekaną” i „kutą na cztery łapy niunię” po przejściu całej ścieżki kariery w jakiejś bezdusznej „korpo”, to z pewnością będziemy mogli zadziwić świat, jakie te Polki są mądre, wygadane, zaradne i w ogóle. Naprawdę niczego więcej nie trzeba niż ładnej pani Prezydent w wysokich szpilkach – koniecznie krajowej produkcji i ubierającej się w suknie od najlepszych krajowych projektantów (koniecznie gejów).
Jeżeli mielibyśmy szczęście moglibyśmy taką panią Prezydent wyswatać za głowę jakiegoś sąsiedniego kraju. Poza tym, mogłaby się ona stać obiektem powszechnego pożądania, dobre zdjęcia na plaży, kostium kąpielowy, promocja odpowiednich logotypów, sukces krajowej marki gwarantowany. No a jakby spotkało nas wielkie szczęście i pani Prezydent zaszła nam w ciąże, to mielibyśmy nasze „baby Pałac Namiestnikowski” i by było po prostu wspaniale! Te kamery, te tłumy „lemingów” oczekujących na informację o płci, imieniu, kolorze śliniaczka, oczywiście także tłumy „moherów” domagających się ochrzczenia dziecka w chrzcielnicy, jeszcze demonstracje monarchistów żądające natychmiastowego uznania dziecka – Królem Polski (z wydzieleniem grupy żądającej uznania dziecka za Króla ale Polaków a to olbrzymia różnica). Do tego jeszcze strona na twarzo-książce, coś wspaniałego, transmisja 24/24 w telewizjach, Internecie, radiu, zbiorowa hipnoza na stadionach i salach kinowych.
To jest przyszłość! Niech kobieta – koniecznie atrakcyjna, znająca języki i umiejąca poruszać się w wysokich szpilkach zostanie Prezydentem Polski, wówczas Naród będzie miał idealny temat zastępczy a państwo wreszcie z jakiegoś polityka pożytek. I to ostanie zdanie to wcale nie jest żart.