- Polityka
Premierze wprowadź nas do Euro już dzisiaj!
- By krakauer
- |
- 14 grudnia 2012
- |
- 2 minuty czytania
Podczas pierwszego dnia szczytu Unii Europejskiej poświęconego zacieśnianiu unii wolutowo-gospodarczej pan premier Donald Tusk powiedział, że „Jeśli chodzi o termin przystąpienia polski do euro to wiadomo, że nie chodzi o najbliższe miesiące.” Ucinając w ten sposób wszelkie spekulacje i nawoływania, co niektórych publicystów, w tym bijących na alarm, że oto odjeżdża lokomotywa unijna – dzieląc unię na dwie prędkości z osobnymi budżetami i osobnymi skalami problemów. Premier zaznaczył przy tym, że przed nami jest decyzja o przyjęciu Euro, a nieprzyjęcie oznacza peryferyzację naszego państwa pozostającego przy własnej walucie. Premier podkreślił, że potrzebny jest szerszy konsensus polityczny niż koalicja rządowa oraz wykonanie analizy konstytucyjnej, czy ustawa zasadnicza wymaga zmiany przed wprowadzeniem Euro, jako waluty kraju.
Wręcz cudownie, że pan premier wreszcie zaczyna mówić o poważnych sprawach, w tym obecnie dla Polski najważniejszej, jaką jest decyzja o momencie przyjęcia Euro – albowiem przypomnijmy zobowiązaliśmy się do tego podpisując traktat, ale niestety nie wymuszono na nas podania tam daty, do kiedy to uczynimy. Stąd też, wypowiedź pana premiera nie jest przełomowa, albowiem wiadomo, że Euro będzie polską walutą, kwestią sporu politycznego jest natomiast to, – od kiedy, to znaczy, kiedy chcielibyśmy je wprowadzić przygotowując się do tego odpowiednio wcześniej. Słusznie, że pan premier w tak ważnej decyzji – zastrzega potrzebę konsensusu politycznego i podpiera się konstytucją, albowiem zlekceważyć jej zapisów i opinii części konstytucjonalistów się nie da, a ewentualne działanie wspak – spowodowałoby nieomal pewne postawienie pod zarzutem do Trybunału Stanu w razie wprowadzenia Euro bez rozważenia konstytucyjnego dylematu. Jednakże, jeżeli panu premierowi w jakimkolwiek stanie – ujawniła się wizja konsensusu z Prawem i Sprawiedliwością w przedmiocie przyjęcia Euro – i to mniej więcej teraz to chyba żyjemy w innych krajach, albo pan premier będąc w Brukseli dla higieny psychicznej zapomina o tym, co czeka go w polskim Sejmie i dlaczego to nie będzie przyjemne!
Deklaracja Tuska jest ważna, albowiem pokazał nam wszystkim, że nie przeprowadzi nawet tej kluczowej reformy – będzie zwlekał i czekał na konsensus, co w praktyce oznacza przesunięcie nawet samej decyzji o formalnym rozpoczęciu przygotowań do przyjęcia Euro na okres po wyborach 2015 roku! Być może wówczas sytuacja na naszej scenie politycznej wyklaruje się w taki sposób, że kwestia Euro będzie możliwa do załatwienia ponad wszelkimi podziałami, albo, – co jest bardziej prawdopodobne nie będzie już zmartwieniem pana Donalda Tuska, albowiem, czego mu życzymy – on będzie już wówczas dobrze zarabiał i to w Euro!
Niestety jednak, tym sposobem pan premier traci chyba ostatnią szansę na zapisanie się pozytywne w historii naszego kraju, zwłaszcza w wymiarze wielkich kwestii. Przecież to będzie pierwszy premier, który rządząc 10 lat – w stabilnej koalicji zmarnował tak wiele szans, w tym tą epokową na trwałe przypieczętowanie gospodarczego powiązania Polski ze strukturami zachodnimi poprzez przyjęcie Euro! Gdyby podjął się tego trudu mógłby zapisać się, jako – mąż opatrznościowy i polityk, który stronił od drobnostek – koncentrując się na rzeczach wielkich! Taka decyzja wymagałaby rzeczywiście człowieka wielkiego formatu, którym jak niestety wszystko dotychczas na to wskazuje obecny pan premier – niestety – nie jest!
Nie mają tu znaczenia zawodzenia ekonomistów o ryzyku przedwczesnego wejścia do Euro i rzekomo błogosławieństwa podczas kryzysu, jakim było dla nas posiadanie złotówki. Owszem, tym argumentom nie można odmówić słuszności, jednakże są też inne – takie jak np. stabilność wartości dochodów ludności, oderwanie wartości pieniądza od głupiej polityki rządu lub nienadążającego za realiami NBP w wydaniu nietrafionych decyzji Rady Polityki Pieniężnej, czy też kwestia eliminacji ryzyka kursowego z gospodarki i związanego z tym wzrostu wiarygodności. Poza tym, niezwykle istotny byłby pewien aspekt psychologiczny, otóż, jeżeli w momencie największego kryzysu Euro – kraj prawie 40 milionowy mówiłby jednoznacznie o woli natychmiastowego przyjęcia tej waluty – to byłby bardzo istotny impuls dla wszystkich eurosceptyków. Czy już nikt nie pamięta jak całkiem niedawno złotówka poszła na dół prawie o 40% (okres od mniej więcej lipca 2008 do lutego 2009). To się stało naprawdę – udowadniając nie tylko szczeniacką słabość naszego tzw. rynku walutowego, ale absolutną niezdolność państwa do obrony kursu własnej waluty. To wtedy zmarnowaliśmy szansę, do Polski zawitał światowy kryzys w momencie, gdy mieliśmy rewelacyjne przygotowanie ekonomiczne pod względem spełniania kryteriów z Maastricht umożliwiających przyjęcie Euro – wszystko wyparowało wraz z padającą na twarz pod ciosami spekulantów złotówką!
Jednakże, kto wówczas podczas zmiany ekipy rządzącej myślał o takich sprawach jak wspólna waluta? Kto będzie o niej myślał w ogniu kolejnych wyborów – nawet gdyby hipotetycznie rząd Donalda – nic nie mogę – Tuska rzeczywiście jakimś cudem nasz kraj do tego przygotował? Podkreślmy – zaprzepaszczenie szansy na Euro – i to nie to piłkarskie – jest największym grzechem rządu pana Tuska. Po latach będzie się mówić – Donald Tusk – człowiek, który wybrał nie to Euro, którego potrzebował Naród!” Jednakże, jaki mistrz – Jerzy Buzek, taki uczeń – uczeń wyciągnął naukę z porażek mistrza i prawdopodobnie zdecydował, że lepiej nic nie robić niż popełniać błędy!