• 16 marca 2023
    • Polityka

    Powstanie polskiej mniejszości a „Koń Trojański” w Unii Europejskiej

    • By krakauer
    • |
    • 18 czerwca 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wielkie słowo powstanie! A jednak, ta nasza smutna polska codzienność minionych lat okupacji, zaborów i poniżania przez państwa i narody sąsiednie nie przeminęła do końca! Nadal na ziemiach etnicznie, geograficznie i politycznie polskich żyją Polacy – około 240 tys., którzy są ciemiężeni przez swoich nowych panów i władców – nieliczących się z podstawowymi prawami narodów, nawet do pisania własnego nazwiska własnym alfabetem! Polacy, którym sądy państwa uzurpatora odbierają własność pod byle pretekstem, dając w zamian marne odszkodowania lub nie przyznając ich wcale! Polacy, których dzieci są poniżane i bite przez swoich szkolnych „kolegów”, lub wyspecjalizowanych nacjonalistycznych bandytów na ulicach – tylko, dlatego bo ośmieliły się mówić po polsku! Polacy, którzy mówiąc ze sobą po polsku w środkach komunikacji miejskiej ściszają głos, albowiem towarzyszą im krzywe spojrzenia okupujących ich rodzinne miasto obywateli bandyckiego państwa, które spasło się na krwi utoczonej przez sowiecką bestię na padającej pod hitlerowskimi ciosami Rzeczpospolitej. Wielka krzywda dzieje się naszym rodakom tuż za granicą!

    W państwie tym, z niezrozumiałych względów od 22 lat niepodległości panuje istny, sterowany przez środowiska związane z głównymi siłami społecznymi i politycznymi antypolonizm, wrogość do wszystkiego, co polskie, w tym związane ze wspólną przeszłością – dawnego wielkiego i wspaniałego państwa, w którym wspólnie z tym państwem współuczestniczyliśmy. Wrogość tego narodu, wynikająca w części z podjudzania, a w części z naszych historycznych nieporozumień jest adresowana nie tylko do lokalnych Polaków, ale także do współczesnego państwa polskiego i naszego Narodu, który przez cały ten czas odnosił się do tej nowej państwowości w sposób niezwykle przyjazny, do tego stopnia, że nawet swojego czasu przekazywał za darmo nadwyżki w uzbrojeniu! Jednakże to wszystko to nic, nie ma żadnego pocieszenia, słowo Polak jest w tym kraju synonimem zła, z domów zrywane są tablice z polskimi nazwami, bezczeszczone są groby Polaków, w tym tych najwybitniejszych! W publicznej telewizji w programach satyrycznych lży się z symboli polskiej państwowości a z tamtejszych Polaków przedstawia się, jako wiecznie pijanych i półprzytomnych półgłówków. Zakodowanie takiego obrazu Polski, Polskości i Polaków w świadomości publicznej tego sąsiedniego narodu, to wynik przemyślanej i celowej polityki wrogości, niedopuszczającej budowę czegoś więcej, czegoś ponad podziałami, do czego my Polacy byliśmy do dzisiejszych dni gotowi – do wspólnoty europejskiej pomiędzy naszymi państwami i narodami. Niestety ta gotowość przemija.

    Przez 22 lata wspólnego sąsiedztwa Rzeczpospolita nie uczyniła niczego przeciwko temu państwu, nie mieszała się w jego wewnętrzne sprawy, ani nie stosowała żadnych form nacisku, którego pomiędzy państwami sąsiednimi stosować nie należy. Co najważniejsze władze Rzeczpospolitej, przez 22 lata stosowały politykę przemilczania i maskowania przyjaźnią i potrzebą budowy dobrosąsiedzkich stosunków wszelkich kolejnych problemów i upokorzeń doznawanych ze strony tego niewdzięcznego państwa! Sąsiednie państwo zmarnowało okazję na normalizację wzajemnych stosunków i budowę normalnego współistnienia, państwo polskie zaakceptowało stan grabieży – przez wielkiego wschodniego bandytę, który ukradł mu fragment terytorium, a następnie w wyniku procesów historycznych, to właśnie państwo stało się jego właścicielem. Nikt w Polsce jak dotąd, poza nieliczącymi się środowiskami ultraradykalnymi nie negował tego faktu, panowało powszechne uznanie dla obecnej granicy i pozostawienia dorobku polskiej kultury i dziedzictwa za granicą, wraz z liczną polską grupą narodową. Jednakże nasi sąsiedzi tą szansę na normalizację zmarnowali stosując wobec Polaków nasilające się szykany i poniżające traktowanie, a wobec śladów polskości opcję wymazywania z kart historii!

    Skandalem jest to, że z tym państwem wiążą nas wzajemne zobowiązania sojusznicze, a tutaj w wyniku ostatnich deklaracji najwyższych przedstawicieli tego państwa o żadnym sojuszu być nie może mowy – nie będziemy umierać za tych ludzi, którzy nas nie szanują, a nawet jawnie nienawidzą i gnębią naszych rodaków, odmawiając im historycznie uwarunkowanego prawa do polskości! Jest oczywistym, że w przypadku potrzeby spełnienia zobowiązań sojuszniczych Rzeczpospolita nadciągnęłaby z pomocą nawet, jeżeli naraziłoby to nas na poważne kłopoty, ale my od tych ludzi już pomocy nie chcemy i nie będziemy za nich umierać. Niech się sami o siebie zatroszczą, na podłość odpowiada się, bowiem milczeniem a w duchu pogardą a niewyciągniętą ręką, zwłaszcza, gdy nadal w mogiłach leżą niepochowane kości masowo zamordowanych Polaków rękami tego narodu z czasów ostatniej wojny.

    Uciskani w tym kraju Polacy ze łzami w oczach, często pobici przez swoich sąsiadów-oprawców wyciągają dłonie w rozpaczy w kierunku Warszawy, ale niestety ich rozpaczliwy głos w uszach naszych elit jest niesłyszalny! Dlatego musimy zrobić wszystko, żeby był! Głośny, donośny i obecny w każdym polskim domu, albowiem tej okupacji i wynaradawianiu należy położyć kres! Nie może być dłużej mowy nawet o tolerowaniu takiego stanu rzeczy przez władze jakiegokolwiek szanującego się kraju! DOŚĆ! Mamy dość milczenia na temat niepomszczonej krwi, która wsiąkła w polską, – choć oddzieloną kordonem ziemię! Mamy dość milczenia i niezauważania oraz rugowania polskości z miejsc historycznych przy okazji pseudo remontów, czy też nawet niszczenia zabytków jak słynne schody do zabytku będącego jednym z najważniejszych miejsc kultu maryjnego w sercach Polaków! Mamy dość biernego przyglądania się rugowaniu Polaków z własności, którą dzierżyli z dziada, pradziada, wedle potwierdzeń z nadań jeszcze rycerskich! Mamy dość farsy, jaką jest zmuszanie Polaków do posługiwania się pisownią własnych nazwisk tylko w obcym języku! Tak, jakby racją stanu było umożliwienie pisowni wielojęzycznej! Wreszcie nie pozwolimy na to, żeby sprowadzić na nas zagrożenie w wyniku inwestowania w obdarzoną ryzykiem technologię atomową, zbankrutowaną moralnie w kraju jej pochodzenia niedawną katastrofą atomową! Nie ma już w Polsce zgody na dalsze milczenie! A sprawy Polaków w tym państwie stają się sprawami najwyższej wagi.

    Z dzisiejszej perspektywy widać, jakim błędem było uznanie bandyckiej granicy 22 lata temu! Utorowano w ten sposób drogę do ahistorycznej retoryki, uprawianej przez oficjalne czynniki sąsiedniego kraju, gdzie tamtejszych Polaków traktuje się, jako wynarodowionych i spolonizowanych autochtonów! Mając w pełnej pogardzie 600 lat polskości na tych terenach! W istocie albowiem proces historyczny był tam odmienny, gdyż ci, którzy odtworzyli to państwo przed laty z gruzów sąsiedniego imperium – sami przesiąknięci byli Polską i Polskością, wielu nie znało nawet tak obecnie promowanego języka! Ale to wszystko nic nie szkodzi, albowiem kwestię granicy można w każdej chwili przywołać, właśnie dlatego gdyż, podjęta polityka nie przynosi zamierzonych owoców! Jeżeli bowiem pomimo pełnej przyjaźni i nieomal zupełnego oderwania się od historii w stosunkach z tym krajem, nie udało się doprowadzić do przestrzegania europejskich standardów względem mniejszości narodowej, a nawet materialnych pomników kultury narodowej – to należy sobie zadać pytanie jak długo można jeszcze na rachunek polskiej krwi i polskiej pamięci ryzykować tą głupią i nie dającą żadnych efektów z naszej winy i naiwności politykę? Odpowiedź może być tylko jedna – ANI DNIA, ANI GODZINY, ANI MINUTY I ANI SEKUNDY DŁUŻEJ! Nie! Albowiem cierpliwość polska już się wyczerpała, upomnijmy się o prawo naszych braci i sióstr do życia w normalnych europejskich standardach, tak jak się o to upomnieć należy. W tym celu pozostają dwie drogi: zerwanie stosunków dyplomatycznych, gospodarczych i kulturalnych. Zamknięcie granicy, i pełne embargo, wypowiedzenie sojuszy, czy też uznanie ich za nieobowiązujące – albowiem i tak są farsą ze względu na sztucznie utrzymywaną słabość militarną tego państwa. Zero kontaktów, pełen bojkot i blokada – albowiem my nie chcemy mieć z takim państwem, które gnębi Polaków i niszczy ślady polskości nic wspólnego. Alternatywnie, jeżeli rzeczywiście ten kraj ma tak głęboki problem z lojalnością własnych elit względem interesu narodowego, jak to się powoli rysuje – należy pozwolić dziać się sprawom, wykazując jeszcze dalej idącą bierność i dalej wyciągać rękę. W obu wariantach Rzeczpospolita powinna domagać się dla całości swojego terytorium wchodzącego w skład tego państwa autonomii! Albowiem tylko autonomia może w obecnym stanie rzeczy powstrzymać depolonizację tych terenów i niszczenie polskiego żywiołu narodowego. Tylko autonomia może zarazem zagwarantować, wypełnianie standardów europejskich przez to państwo, jeżeli chce ono dalej do Europy przynależeć i urządzać się po europejsku. O odstąpieniu od postulatu autonomii nie może być już mowy. Sąsiednie państwo zmarnowało 22 lata dobrego sąsiedztwa, – więc teraz niech się liczy z nowymi realiami. Powinniśmy, jako państwo – rząd Rzeczpospolitej rozpocząć, szeroko zakrojone działania ostrzegające wszelkich zagranicznych inwestorów przed wchodzeniem do sąsiedniego państwa na terytorium zawłaszczone od państwa polskiego. Po prostu nie musimy honorować zmiany stanu posiadania, jaka tam obecnie ma miejsce. O tym powinny także pamiętać dwa inne państwa, które obecnie siedzą na polskiej własnościcierpliwość nasza kiedyś się kończy.

    Nie można być zdziwionym, że miłująca polskość i Polskę mniejszość narodowa w tym państwie, pewnego dnia wybuchnie, albowiem nie da się żyć pod butem przemocy dłużej niż pół pokolenia, nikt, nigdy tego nie zdzierżył i nie musi wytrzymywać. Nie byłaby to żadna nadzwyczajna nowość w polskiej historii, albowiem jak dotychczas zdarzyło się, że Polacy powstawali z kajdan obcej przemocy mając za granicą potężne i silne państwo polskie. Mowa oczywiście o Powstaniach Śląskich, aczkolwiek mieszkańcy tego terytorium na wskroś polskiego także mają na swoich kartach wspaniałą aczkolwiek boleśnie dzielącą nasze narody historię!

    Jak powinno się zachować państwo polskie wobec wizji takiego wydarzenia? Przecież to jest na pograniczu skandalu, żeby w XXI wieku, w Unii Europejskiej i NATO, robić powstanie narodowe, w obronie własnej tożsamości? Widocznie, jest już taka konieczność, jeżeli nie ma innego wyjścia niż chwycić za broń i usunąć obcą administrację. Nie można mieć złudzeń, ale państwo polskie wobec takich wydarzeń nie mogłoby być bierne albowiem, jeżeli za bliską zagranicą rozlewana byłaby polska krew – nie ma innego wyjścia jak zareagować, zwłaszcza, że na sojusze i mediację nie ma, co liczyć w warunkach pełnej uzurpacji i wynaradawiającego prześladowania – sterowanego – jak możemy domniemywać przez pewne zewnętrzne imperium! Oczywiście jakakolwiek interwencja nie może przybrać oficjalnego charakteru, albowiem to oznaczałoby zmianę status quo na całym dawnym polskim wschodzie.

    Warto przy tym pamiętać, że prawdopodobnym motorem tej całej nagonki antypolskiej w tym sąsiednim państwie jest pewne sąsiednie imperium, które rozgrywa polską kartę długofalowo – posługując się tym nieświadomym krajem i jego zmanipulowaną opinią publiczną. Jednakże z naszego punktu widzenia nie ma to znaczenia, albowiem kraj ten i jego naród sam sobie jest winny – sam, się pcha w łapy imperium, od którego doznał licznych klęsk i upokorzeń, godząc się na antypolską retorykę swojej zbankrutowanej moralnie elity. Po prostu, jeżeli ktoś się godzi – w pół świadomie, lub zupełnie nie świadomie na pełnienie roli wrogiego narzędzia wobec nas i Unii Europejskiej musi się liczyć z tym, że także, jako narzędzie zostanie kiedyś potraktowany. Ponieważ takie są nasze interesy i prawo narodów do obrony przed cudzą przemocą. Zwłaszcza niezawinioną i to pomimo przyrzeczenia wspólnoty ponadnarodowej.

    Problem polega na tym, że zwykli obywatele tego pięknego kraju są ofiarami propagandy sterowanej przez część ich własnych elit, albowiem o tym, że w tym kraju pojmowanym, jako system społeczno-polityczny nie dzieje się dobrze najlepiej świadczy prawdopodobnie najbardziej dramatyczna z aktualnie rozgrywających się w Unii Europejskiej afer – chodzi oczywiście o dramat oskarżenia przedstawicieli elit o zorganizowaną pedofilię przez samotnego ojca, który odkrył prawdopodobną aferę pedofilską z udziałem jego córki i rzekomo przedstawicieli najwyższych władz tego kraju. Mechanika tej sprawy, w której środku kryje się nieletnie dziecko, trup kładzie się gęsto a udział w niej biorą przedstawiciele tamtejszych elit (m.in. najwyższych władz sądowniczych) kładzie się cieniem na wewnętrznym funkcjonowaniu tego państwa od środka. Przez co można także odczytywać podobny mechanizm w zakresie niepotrzebnego skomplikowania stosunków z Polską. Bunt części tamtejszego społeczeństwa zarzucającego elitom malwersację i wykorzystywanie służb specjalnych do brudnej gry to szansa na odrodzenie narodowe, jednakże dla naszych spraw może być już jednak za późno. W każdym bądź razie oceniając ten kraj musimy brać pod uwagę poprawkę na tą okoliczność, że kraj ten ma prawdopodobnie głębszy problem ze swoją elitą niż Polska, z pewnością wyjaśnienie sprawy pedofilii, w tym samotnego bohatera ludowego, który zginął w niewyjaśnionych obiektywnie okolicznościach jest testem sprawdzającym, dla tego państwa czy ono w ogóle dorosło do europejskich – zachodnich standardów. Jeżeli ta sprawa stanowiąca swoisty papierek lakmusowy zostanie niewyjaśniona lub co gorsza zamieciona pod dywan, to prawdopodobnie najlepiej zamrozić stosunki międzypaństwowe, albowiem zwykli ludzie, których jest większość nie są winni tej dramatycznej sytuacji, z jaką państwo ich elit uciska i szczuje ich samych na miejscowych Polaków, Polskość i Polskę. Zarazem należy wszcząć działania dyplomatyczne, zabezpieczające Unię Europejską przed Koniem Trojańskim, z afera ohydnej zbrodni pedofilii w tle. Ponieważ kraj rządzony przez skrajnie ksenofobiczne i dążące do konfrontacji elity, skonfliktowane z własnym społeczeństwem przez niewyjaśniony skandal pedofilski nie jest krajem demokratycznym, a jedynie, co najwyżej krajem fasadowej demokracji – po prostu takie są fakty, bez względu na to jakby to nie było bolesne dla naszych przyjaciół – synów i córek, tego dumnego narodu.

    Dlatego też powinniśmy już obecnie w naszym kraju rozpocząć działania wspierające naszych rodaków w tamtym kraju, żeby nie szybko rośli w siłę i byli w stanie samodzielnie dać odpór wrogim napaściom i prześladowaniom, ale przede wszystkim posunąć się krok dalej w samostanowieniu, albowiem nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w Europie docelowo przez jakiś czas zaistniały dwa państwa Polskie! Nawet, jeżeli oznaczałoby to w pełni zmianę architektury zbiorowego bezpieczeństwa. Nie ma innej drogi, albowiem dalsze milczenie i udawanie, że tam nic się nie dzieje, a zwłaszcza Polakom i polskości nie dzieje się krzywda to pełnia hipokryzji kawiorowych elit w sytej i kapiącej bogactwem Warszawie. Potrzeba pieniędzy, potrzeba szkoleń, potrzeba szkoleń specjalistycznych, potrzeba przygotowywania kadr dla przyszłej polskiej administracji na tych terenach, potrzeba kadr dla samostanowienia Polaków na tym terytorium, potrzeba silnych rąk i sprawnych umysłów, tak żeby uwolnienie się z kajdan wrogiej dominacji kosztowało jak najmniej – zwłaszcza, żeby nie trzeba było płacić rachunku krwi. Polacy potrzebują na początek skorzystać z najlepszych wzorców polskiej konspiracji, jak Polska Organizacja Wojskowa, jak Armia Krajowa, której ślady na tym terytorium w uśpieniu przetrwały, albowiem nie da się pokonać Polaków na ich własnej ziemi. Czeka nas i ich długi czas przygotowań, tak żeby ewentualne powstanie przeprowadzić w aksamitnych rękawiczkach, zgodnie z najlepszymi standardami przewidzianymi dla wyzwalających się spod obcego ucisku mniejszości pod koniec XX wieku. Prawdopodobnie najlepszym wzorcem, byłby rozpad Czechosłowacji, jednakże elementów scenariusza Gruzińskiego z 2008 roku także nie można w pełni wykluczyć. Albowiem na rozlew polskiej krwi przez wojsko lub zorganizowane bandy obcego i wrogiego nam narodu nie będziemy przyglądać się biernie. Tego nasi sąsiedzi mogą być pewni.

    Żeby uniknąć wypuszczenia „dżina rewizjonizmu” z butelki, mając pełna świadomość, że nie stać nas dopóki nie posiadamy broni masowego rażenia i środków jej przenoszenia na osamotnienie i wojnę ze wszystkimi sąsiadami – musimy rozpocząć szeroko zakrojone działania Public Relations, w potencjalnie wystraszonych zmianą naszej polityki krajach, a także wszędzie tam, gdzie dotarcie z polską informacją o prawdzie, o polskiej krzywdzie i o męczeństwie tamtejszych Polaków jest potrzebne. Poza tym, wymaga tego nasza rajca stanu.

    Jeżeli zmarnowaliśmy 22 lata dając carte blanche temu państwu, to kolejne 22 lata możemy wykorzystać na prowadzenie polityki prawdy i sprawiedliwości, albowiem niczego więcej niż prawdy i sprawiedliwości dla naszych rodaków na tym odwiecznym polskim terenie się nie domagamy. A że to państwo niestety będzie musiało się pogodzić, z odtworzeniem stanu formalnego sprzed 17 września 1939 roku to już jest tylko i wyłącznie wina jego ksenofobicznej, niehumanitarnej i antyeuropejskiej dotychczas prowadzonej polityki!

    Należy przygotować dokładny plan, przedstawiający na każdym etapie pressing i nacisk na ten kraj sąsiedni, powodujący ostateczne skrystalizowanie jego polityki wobec miejscowych Polaków i Polski w ogóle. Nie ma innej drogi, żeby wyprostować te w istocie proste, bo dotyczące zwykłego życia sprawy. Trzeba się przygotować także na najgorsze, np. na takie wydarzenia jak eksodus kobiet, starców i dzieci – przygotować dla nich tymczasowe miejsce pobytu w Polsce. Nie mamy innego wyjścia, jeżeli chcemy żeby miłujący pokój naród Polski mógł żyć u siebie w zgodzie z europejskimi standardami, a odium IV tego rozbioru Polski podtrzymywanego przez zuchwałych okupantów wreszcie zostało zdjęte.

    Bardzo ważne jest nastawienie zachodnich rządów i zachodniej, a także wschodniej opinii publicznej do tych spraw, musimy o to zawczasu zadbać, tak żeby wykazać w pełni winę niegodnego sąsiada a zarazem ujawnić pełnię misternego planu sąsiedniego imperium wykorzystującego ten nieszczęsny naród i jego państwo, jako konia trojańskiego w Unii Europejskiej! Tyle, jako sąsiedzi, w ramach europejskiego ducha jesteśmy temu narodowi winni, albowiem przede wszystkim należy wykorzystać wszelkie drogi do porozumienia.

    Nie bez znaczenia jest także nastawienie Kościoła Katolickiego, który na tych terenach utożsamiany jest z polskością nawet wbrew i przy przeciwdziałaniu hierarchów narodowych, zapominających o miłości bliźniego i potrzebie życia w pokoju. Wbrew pozorom, bez względu na to jakby to się miało wydawać śmieszne, chodzi o rechrystianizację tego państwa i narodu, albowiem w pewnym sensie żyją oni w potwornym grzechu sztucznie podtrzymywanej nienawiści do sąsiadów, od których tak wiele dobrego przez lata uzyskali.

    Reasumując, bez względu a nawet z uwagi na fakt, że państwo to jest Koniem Trojańskim pewnego imperium wewnątrz Unii Europejskiej i do jej rozsadzenia, właśnie przez kartę polską ma być użyte, powinniśmy antycypować przyszłe wydarzenia, zanim sprawy zupełnie wyrwą się spod kontroli i dojdzie do czystej gry, zgodnie ze zwyczajami znanymi z polityki tego ciągle umacniającego się imperium.

    Jest już dzisiaj oczywistym, że ludność polska na tym odwiecznym polskim terytorium zostanie kiedyś pchnięta do powstania, w wyniku celowej polityki wynarodowiania i rugowania z własności. Do tego zmierza polityka imperium i jego lokalnych w tamtym państwie pomagierów. Wówczas będziemy mogli reagować tylko histerycznie, decydując się na mniej lub bardziej udany konflikt, który z konieczności otworzy puszkę Pandory, co do status quo na dawnych polskich terenach znajdujących się we władaniu trzech państw na wschodzie. W naszym interesie jest przekonanie dwóch pozostałych krajów, że jedynie poprzez politykę wzajemności, przyjaźni i wdrażanie standardów europejskich względem mniejszości narodowych mogą liczyć na naszą przyjaźń i utrwalenie istniejącego stanu, bez względu na historyczną krzywdę – albowiem w interesie wszystkich jest zachowanie ustalonego przez Stalina status quo – bez względu na to jak to dla nas symbolicznie jest bolesne.

    Podtrzymanie tego stanu i prowadzenie polityki przyjaźni z tymi wszystkimi krajami jest możliwe aczkolwiek, co jest chyba dla każdego oczywistym, nie rękami obecnego kierownictwa RP! Kwestia spojrzenia strategicznego na sprawy polskie wymaga przede wszystkim bycia POLAKIEM, wyrosłym w POLSCE, który oprócz POLSKI nie ma innej matki, lub mamki! Dotychczas wszystkie nasze elity popełniły w sprawach tego kraju i polskiej tam mniejszości serię błędów, na nic zdała się pojednawcza a nawet afirmacyjna polityka Lecha Kaczyńskiego! Tamtejsi politycy to mówiąc brzydko „olali” lekceważąc wszelkie prośby i delikatne sugestie co do naszych oczekiwań. Polityki obecnych władz nawet nie da się skomentować, albowiem jest to w zasadzie brak polityki.

    Do działania rodacy! Musimy się organizować i wspierać w działaniu zakrojonym, na co najmniej okres życia połowy kolejnego pokolenia, będzie to walka o polskość, której nie widziała jeszcze Rzeczpospolita!

    Pozostaje jedynie mieć ostatnią nadzieję, pomimo konieczności rozpoczęcia przygotowań, o których wspomniano powyżej, że ten niegdyś bratni naród północy, tak bliski nam Polakom, pomimo licznych krzywd i upokorzeń jakich z jego niewdzięcznych ust doznajemy, sam się zreflektuje czyim jest narzędziem i dokąd prowadzi polityka jego dotychczasowych elit. Nienawiścią i wrogością nie da się zbudować wspólnego europejskiego domu, a my go już z nimi, jako narzędziem – ślepym, zawistnym i bezwiednym budować nie chcemy! Tego wymaga przyzwoitość, co najwyżej możemy zamrozić relację, ale tu powstaje ryzyko, czy ten kraj w świetle takich problemów jak afera pedofilska sięgająca rzekomo kluczowych decydentów w kraju – będzie w stanie dojść do pełni demokracji i być rzeczywistym, szczerym partnerem? Być może jednak, naród ten, w którego szeregach nie brakowało mężów wybitnych i roztropnych (jak np. pewien Król Polski, lub jeden z jego niedawnych Prezydentów – człowiek o wybitnym autorytecie, bardzo pragmatycznie patrzący na stosunek do Polski i Polskości) – zrozumie, że na własną historię obrażać się nie można, a sąsiad, jaki jest, taki jest, – ale lepszy on niż wróg odwieczny, który już nie tak nieliczne narody w swoim bezkresie zagubiał.

    Póki, co polska ręka jest wyciągnięta, jednakże bez autonomii, która by w należyty sposób zabezpieczała biologiczne, ekonomiczne i tożsamościowe interesy polskiej mniejszości na tym terenie nie może być mowy. Autonomii, dodajmy zezwalającej m.in. na pełną odrębność terytorialną, nadrzędność władzy lokalnej nad centralną, własną administrację, własną policję, a także jednostki obrony terytorialnej – zdolne, do zapewnienia porządku w przypadku kryzysu tego państwa. A to, że w wyniku spełnienia tego postulatu, nasi drodzy przyjaciele byliby gośćmi we własnej stolicy, to już jest tylko i wyłącznie wina ich własnej polityki nienawiści względem Polskości, Polaków i Polski ostatnich 22 lat, a przede wszystkim wspomnianej awersji do własnej historii, której części wspólnej starają się zapierać chyba także sami przed sobą! Bo to zachowanie po prostu pachnie awersją szytą grubymi imperialnymi nićmi, dla którego potrzeba zdefiniowania uniwersalnego wroga zewnętrznego jest po prostu koniecznością taką samą jak oddychanie, sen i zaspokajanie pragnienia wodą!

    Wybór jest prosty i jednoznaczny: autonomia, albo po jakimś czasie – ryzyko na autentyczne i oddolne powstanie Polaków. Nie ma alternatywy, z czasem, oddolnie lub w wyniku czynników zewnętrznych powstanie stanie się historyczną koniecznością!