- Paradygmat rozwoju
Porażka „styropianu” jest goła i smutna
- By krakauer
- |
- 23 października 2013
- |
- 2 minuty czytania
Po mniej więcej 23 latach transformacji widać, że nie do końca o to chodziło, to znaczy na początku drogi którą przeszliśmy do tej pory jako społeczeństwo, państwo i gospodarka – mówiono o zupełnie innych celach niż to co się udało osiągnąć, a w zasadzie co wyszło z transformacji samo jako jakaś taka dziwna poczwarka bezwzględnie oszpecona przez niewidzialną pięść rynku.
Bardzo cieszą liczne słowa pana Lecha Wałęsy, który w swoich licznych wypowiedziach daje upust swojemu niezadowoleniu z natury dzisiejszych relacji i ich treści. Cieszy mówienie o potrzebie komunizmu, cieszą wszelkie niezadowolenia z podziału dóbr, cieszy negowanie porządku politycznego, który doprowadził (czy raczej w którym doprowadzono) do trwałego podzielenia Narodu na co najmniej dwa szczepy. To naprawdę budujące, jak ikona, postać numer jeden – noblista, wielki Lech Wałęsa – neguje (przynajmniej w części) wynik przemian jakie się dokonały. Nie trzeba niczego więcej na potwierdzenie smutnego faktu, że „styropian” się pomylił i się po prostu nie udało. Wyprowadzono ludzi na ulice, potem zlikwidowano ich zakłady pracy, czy też zrestrukturyzowano a Polacy pozostali w biedzie i chłodzie sami – bez dochodów lub w pułapce niskich dochodów w najlepszym wypadku transferowanych przez państwo. Jeżeli pan Lech Wałęsa dzisiaj w 2013 roku wie, że to nie o to chodziło mu jak podpisywał porozumienia sierpniowe z władzą PRL – to znaczy że jest to wielki sukces i zwycięstwo normalności. Może doczekamy jeszcze czasów, kiedy tenże Lech Wałęsa przeprosi Polaków za to, że on i jego koledzy – po prostu spieprzyli sprawę, pokpili ją totalnie i to w wyniku symbolicznie jego i ich nieudolności jest tutaj dzisiaj tak jak jest, to znaczy w niektórych kwestiach w ogóle nic nie jest i niczego nie ma bo ludzie opuszczają kraj, są na bezrobociu, świadczą pracę niewolniczo na umowach śmieciowych lub pracują na czarno a ich pracodawcy maczetują ich zamiast płacić. To na pewno nie o to Wielkiej „Solidarności” chodziło.
Na pewno historycy będą badać jak do tego mogło dojść, czy aby szanowny pan prezydent przypadkiem nie dał się swego czasu opętać dwóm bliźniaczym szarlatanom, czy pozwolił kiedyś jednemu lobbyście prawie na rządzenie państwem! Takie były czasy! No a obiadek drawski? Dużo brakowało do buntu? Co ze słynną nocą odwołania rządu premiera Olszewskiego – jak wówczas zachowywały się i z czyjego polecenia wojska garnizonu warszawskiego? To wszystko to drobiazgi, albowiem w tym samym czasie poczyniono takie działania jak reformę OFE, podziały się oscylatory, złodziejsko-bandycka prywatyzacja za pomocą słynnych świadectw – kto o tym pamięta? Ile zakładów sprzedano za bezcen – po cenie złomu, podczas gdy sama ziemia była warta n razy więcej. Szkoda słów – to wszystko i wiele, naprawdę wiele innych spraw to spuścizna jaka nam została po „styropianie”, a najbardziej smuci obecny podział społeczeństwa na wrogie szczepy – to już jest szczyt wszystkiego, zwłaszcza że powód do sporu jest w swojej istocie destrukcyjny dla państwa. Czy naprawdę o to chodziło?
Uwaga, nie można jednak tutaj bezrefleksyjnie narzekać. Umiejętność dogadania się przy Okrągłym Stole oszczędziła nam losu Jugosławii, czy też raczej losu typowego dla naszych przemian, przy którym los Jugosławii lat 90-tych to byłaby kaszka z mleczkiem, albowiem my swoim konfliktem – prawdopodobnie podpalilibyśmy niezły kawałek świata, albowiem niewiele na początku było ustalone poczynając od uznania naszej granicy zachodniej. Dlatego nie negujmy generalnie zmian jakie spowodował „styropian” tego czynić się nie godzi, natomiast można i trzeba piętnować wszystkie te kwestie, które wywierają skutki do dzisiaj – oczywiście skutki negatywne, a można i trzeba je naprawić.
Przy każdej okazji trzeba słuchać Lecha Wałęsy, nie dlatego bo jest prorokiem, objawiającym Narodowi prawdę, ale głównie dlatego ponieważ większość jego obserwacji potrafi być szokująco trafna. Droga życiowa jaką przeszedł ten człowiek – największy polski bohater obecnych czasów i niekwestionowany autorytet – czyni go nie tylko godnym narodowego szacunku i pamięci, ale przede wszystkim należy zastanowić się nad tym co ten człowiek czasami ma do powiedzenia.
Wszyscy wiemy, że to nie o to co jest chodziło. Z tego miejsca wystarczy już tylko krok, w zasadzie kilka kroczków, żeby tą Polskę poprawić i naprawić, albowiem naprawdę niewiele brakuje, żeby w tym kraju żyło się wygodnie, bezpiecznie, komfortowo i chciało się rano wstawać do tyrania na ten system. Potrzeba kilku, może kilkunastu w istocie niezbyt kosztownych zmian i naprawdę wszystkim nam będzie żyło się lepiej. Jednakże który polityk zgodzi się na proste rozwiązania rodzące rzeczywiste zmiany? To nie jest możliwe w tych realiach, dlatego właśnie trzeba całą klasę polityczną odsunąć – z wyjątkiem nielicznych wyjątków!