• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Pomysł pani Ewy Kopacz na obniżenie podatków jest bardzo dobry, ale…

    • By krakauer
    • |
    • 26 czerwca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pomysł pani Ewy Kopacz na obniżenie podatków jest bardzo dobry, ale czy uwzględnia on realia budżetowe? Nie oszukujmy się dobrze jest teraz, jak stopy procentowe w co bogatszych krajach zachodu są ujemne a u nas ledwo widoczne, ale najniższe w historii. Co się stanie z budżetem gdyby nagle okazało się, że stopy procentowe wejdą na poziom około 5-7%? To jest możliwe, zwłaszcza jeżeli masowo zaczniemy wdrażać różne pomysły socjalne, a na świecie nagle pojawią się pieniądze na kolejne bańki spekulacyjne, których przecież nie brakuje po luzowaniach ilościowych i tu i tam.

    Sam pomysł na obniżenie podatków osobistych jest bardzo dobry, bez względu na to jak pani premier chciałaby to osiągnąć, czy to przez obniżenie progu podatkowego, czy też zwiększenie kwoty wolnej od podatku – jest to pomysł dobry, ponieważ spowoduje, że siła nabywcza społeczeństwa wzrośnie. Jak wzrośnie siła nabywcza społeczeństwa, to będzie lepiej dla gospodarki, ponieważ ludzie będą w stanie szybciej spłacać długi, więcej oszczędzać i oczywiście więcej wydawać. W naszych realiach budżetu karmiącego się ludobójczymi podatkami pośrednimi wszelkiego typu – właśnie to jest najważniejsze. Pomysł pani premier ma więc dwie fundamentalne zalety – po pierwsze spowoduje, że ludziom poprawi się nastrój, bo więcej w portfelu, to zawsze lepiej. Po drugie w gospodarce ujawnią się (po mniej więcej dwóch kwartałach) bodźce popytowe. Co spowoduje wzrost przychodów budżetu z tytułu podatków pośrednich i akcyzowych, dodatkowo większa ilość pieniędzy przetoczy się przez system ku uciesze spragnionego pieniędzy jak kania dżdżu – systemu bankowego i parabankowego. Proszę pamiętać, że ludzie są zapożyczeni w różnego rodzaju firmach zajmujących się pośrednictwem finansowym na niewielkie kwoty, od których płacą znaczne odsetki. Udrożnienie tych elementów w gospodarce jest bardzo ważne, bo dotyczy samego dołu procesów mnożnikowych w gospodarce.

    Ideałem byłby system w którym wszystkie podatki mają taką samą wysokość i nie ma żadnych ulg i odliczeń, nawet nie ma kwoty wolnej od podatku. Chodzi o to, żeby każdy podejmujący jakąkolwiek aktywność płacił zbliżony podatek, na tyle go nie obciążający, żeby nie skłaniał do wyrażania preferencji obejścia obowiązku. Równolegle trzeba opodatkować własność, która jest i potencjalnie może uczestniczyć w rynku. To należy zrobić rozważnie, tak żeby płacili głównie ci, którzy własność posiadają w celach inwestycyjnych lub tezauryzacyjnych. To również można zrobić, może jeszcze nie na etapie naszego rozwoju gospodarczego, bo chodzi oczywiście o podatek katastralny. Póki co możliwe jest jakieś rozwiązanie pośrednie upoważniające samorządy do opodatkowywania nieruchomości wedle stref w jakich na obszarze danego samorządu się znajdują.

    Dodatkowo, jeżeli zlikwidowalibyśmy wszelkiego rodzaju składki, na różne fundusze które mają w istocie wymiar parapodatkowy, a nazwali je – i tak przymusowe – po prostu podatkami i z udziału w podatku finansowali te instytucje, to całość miałaby epokowy sens i była rzeczywistym wkładem pani Kopacz i Platformy Obywatelskiej w rozwój kraju.

    Kiedyś próbowaliśmy to liczyć, tj. przy jakiej wysokości podatku od dochodów osobistych oraz przy jakiej wysokości podatku VAT (i akcyzowego), można byłoby zrównoważyć budżet? Przy założeniu, że wszystkie grupy społeczne, które w tej chwili nie płacą podatków (z wyjątkiem rolników, którzy płacą podatek rolny), zostałyby objęte podatkiem, a kwoty opłat składkowych na ZUS i inne zostałyby zamienione w podatki (co po zdjęciu progów wysokości składek maksymalnych mogłoby być zaskarżone jako niezgodne z konstytucją) – prawdopodobnie byłoby to 28% powszechnego podatku dochodowego dla każdego, 22-25% podatku VAT na wszystko, drugie tyle na wyroby akcyzowe. Ewentualnie w przypadku systemu progresywnego pierwszy próg podatkowy dla dochodów osobistych na 21-23%, drugi na 33-35%, wprowadzenie III-ciego progu na 43-45% uszczelniłoby system. Przy czym uwaga – ponieważ budżet opierałby się tylko na podatkach, to w zależności od prognozowanego deficytu w ciągu roku rząd miałby prawo manipulować składkami. W sporządzanych symulacjach – wycięto wszystkie ulgi, co oczywiście byłoby niesprawiedliwe dla osób niepełnosprawnych i innych grup uprawnionych ze względu na okoliczności związane ze zdrowiem itp. Jak również uwzględniono stan idealny, w którym nie ma umów śmieciowych – bo by ich nie było, a wszyscy zgłaszają umowy do rejestracji.

    Przy takich założeniach system by się bilansował, podwyższenie podatków kompensowałoby mniej więcej składki, które przestalibyśmy pobierać. Najbardziej zyskaliby przedsiębiorcy (obligatoryjne składki zwane „haraczem”) i o to w tym modelu by chodziło. Co zrobi pani Kopacz? Zobaczymy. Jednak jeżeli już robić reformy, to całościowo – przełomowo i kreując stan nowy, tak żeby była wartość dodana, jak w proponowanym przypadku uwolnienie przedsiębiorców od haraczu składkowego.