• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Polska znaczyła więcej dla ZSRR niż dzisiaj znaczy dla Unii Europejskiej i NATO

    • By krakauer
    • |
    • 08 lutego 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Polska znaczyła więcej dla ZSRR niż dzisiaj znaczy dla Unii Europejskiej i NATO, w zasadzie na tym można zakończyć rozważanie tematu, jednakże jest on tak przewrotny w stosunku do obowiązującego dogmatu „dążenia do członkostwa w strukturach zachodnich”, że warto przyjrzeć się tej tezie bliżej.

    Co więcej, można przypuszczać że nawet po transformacji – w przypadku odwrócenia sojuszy, współczesna Polska mogłaby znaczyć o wiele więcej, gdyby była partnerem dla Federacji Rosyjskiej – niż stanowiła tylko bufor Zachodu przed białoruskimi zagonami pancerno-zmechanizowanymi…

    A to już czyni dalsze rozważania niebezpiecznymi, nie tylko politycznie lub intelektualnie, ale czytanie tego tekstu może narazić państwa na spotkanie ze spontanicznym seryjnym samobójcą…

    Na przykładzie Federacji Rosyjskiej widać, że mądre kierownictwo państwowe, nawet przy trudnych w zarządzaniu strukturach, potrafi tak wykorzystać posiadane siły i środki, a w szczególności zasoby naturalne, że możliwe jest oparcie się globalizacji w znaczeniu takim jaki znamy na przykład w Polsce. Gdzie wielu młodych ludzi ma dość kapitalizmu po polsku, nie sprzeciwiając się jego doktrynie jako takiej. Zmęczenie kapitalizmem jest jednak globalne, do tej pory przed jego wszechwładzą oparła się jedynie Rosja i bogate w surowce – kraje arabskie, w których lokalna władza nie sprzedała się do końca Zachodowi. W modelu tym chodzi zatem o racjonalne i efektywne wykorzystywanie zasobów, a to opiera się w Rosji na jednej osobie. Proszę pamiętać, że Borys Jelcyn a zwłaszcza Michaił Gorbaczow, mieli jeszcze większe terytorium państwowe i więcej surowców. Gorbaczow rozwiązał państwo – likwidując Imperium, a Jelcyn doprowadził Rosję do totalnego rozpadu tego co po ZSRR pozostało. Natomiast pragmatycznie nastawiony do realiów Władimir Putin, potrafił w stosunkowo krótkim czasie – przywrócić Rosję na drogę należnej jej imperialnej chwały a przede wszystkim spowodował, że Rosja liczy się jako partner dla żarłocznych potworów globalizmu, którzy boją się konfrontacji, dlatego ujadają niczym małe karłowate pieseczki.

    W układzie geopolitycznym i geostrategicznym Europy Środkowej i Wschodniej, wartość struktury terytorialno-ludnościowej jaką stanowiła Polska Rzeczpospolita Ludowa stale rosła. Konstrukcja państwa unitarnego umożliwiła – odbudowę i scalenie terytorium, które się znacznie przemieściło – co zakończyło się sukcesem. Stanowimy jeden kraj, z centralnym kierownictwem, który nie potrafił wykorzystać odziedziczonego po PRL-u potencjału. U nas niestety nie pojawił się żaden Putin.

    Nie pojawił się nikt, kto byłby zdolny przeciwstawić się narastającym patologiom i stopniowemu upadaniu państwa w kolejnych sferach jego właściwości. Jednakże nie możemy mieć o to pretensji, ponieważ realizujemy neoliberalną koncepcję – państwa stróża nocnego, jednakże bardzo mizernej jakości, jak ochroniarza, niepełnosprawnego emeryta na umowie śmieciowej.

    W efekcie płacimy cenę przemian, którą jest sprowadzenie naszej ogólnej wydolności do wydolności państwa buforowego. Nic ponadto się tutaj nie wydarzy, a w dobie żarłocznej konkurencji oraz unijnych ograniczeń budowy gospodarki przez państwo – nie jest możliwe znalezienie prostej recepty na cud gospodarczy – jak próbowano przed wojną z budową przemysłu na gołej ziemi. Te czasy się skończyły – dzisiaj liczy się innowacyjność, jednakże innowacyjność dobrze pojmowana, nie chodzi w niej o grawerowanie napisów na kubkach przy pomocy lasera.

    Wybierając Zachód i poprzez uzyskanie statusu członkowskiego w strukturach zachodnich – musimy zgodzić się na takie miejsce w układance, jakie zostało nam przydzielone. Wynika z tego, że jesteśmy na miejscu poniżej naszego potencjału. Jako główny sojusznik w RWPG i Układzie Warszawskim byliśmy nominalnie na pierwszym miejscu a w UE i NATO jesteśmy na 8 może 9-tej pozycji za liderem.

    Sami w sposób głupi pozbawiliśmy się korzyści z rozwijania współpracy z Federacją Rosyjską i Białorusią, w których to krajach nikt się na Polskę nie obrażał – przynajmniej do czasu, zanim to my sami doprowadziliśmy nasze obecne stosunki do dzisiejszego stanu zapaści i częściowej wrogości.

    Niestety nikt u nas nie zauważył lub nie chciał zauważyć, że nie musieliśmy nikogo wybierać. Można było „samo stanowić”, przynajmniej przez jakiś czas – budując państwowy kapitalizm – zanim Zachód nie zrealizowałby wobec nas scenariusza jaki obecnie zaczyna przeżywać nieszczęsna Ukraina.

    Musimy usiłować zobaczyć relacje z Federacją Rosyjską jako naturalne partnerstwo gospodarcze wynikające z sąsiedztwa i podobieństwa kulturowego, ale już bez zbędnej „przymusowej” ideologii.

    Jakby to było dobrze, gdyby Donald Tusk z Władimirem Putinem zamienili się fotelami chociaż na rok. Aczkolwiek, po krótkim namyśle – nie można tak źle życzyć nikomu, a zwłaszcza ciężko doświadczonym przez historię Rosjanom. Zresztą, za tą wymianę musielibyśmy Federacji Rosyjskiej słono zapłacić. Może sympatyczne dołączenie Polski do Obwodu Kaliningradzkiego na mapie prezentującej nasz kraj miliardom telewidzów podczas inauguracji Olimpiady w pięknym Soczi – to jakaś jaskółka słusznych historycznie dążeń do zjednoczenia słowiańszczyzny. Czas pokaże…

    ps. Jeżeli ktokolwiek będzie doszukiwał się ukrytego sensu powyższych rozważań, przyznajmy – nietypowych jak na myślenie o Polsce i jej miejscu na Świecie, to niech najpierw przyrówna powyższe do wartości “mocarstwowego” zadęcia polskich elit po zajęciu Zaolzia jesienią 1938 roku i co z tego wynikło…

    Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]