• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Polska to ofiara: teoretyków, dydaktyków i historyków

    • By krakauer
    • |
    • 27 stycznia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Polska kraj rządzony przez historyków z wykształcenia z uprawnieniami dydaktycznymi, oraz wielu ekspertów, którzy całą swoją wiedzę czerpali z książek – teorię przekuwali w praktykę na naszych barkach, traktując społeczeństwo i gospodarkę jako pole doświadczeń dowolnych.

    Nasz kraj jest ofiarą tych ludzi, albowiem jaką percepcję może mieć nauczyciel historii lub geografii – jeżeli chodzi o całość spraw państwowych? No taką jaką ma nawet wybitny nauczyciel historii lub geografii w gimnazjum czy liceum, zwłaszcza jeżeli czasami jest do „bulu” szczery i starając się mu nie wychodzi. Podobnie nie można spodziewać się nie wiadomo czego po profesorach ekonomii, którzy swoje profesury zdobyli na przepisywaniu klasycznych książek ekonomii zachodniej w nielicznych rozprawach paranaukowych po polsku. Teoretycy – przekleństwo każdej władzy.

    Nie ma u nas czegoś takiego jak elita polityczno-biznesowa, to się dopiero kształtuje, jednakże kształtuje się wedle takich kryteriów jak nepotyzm, stosunek do Kościoła dominującego, pieniądze rodzinne, ewentualnie zgoda na czynności seksualne. Fachowcy? Po pierwsze jacy? Po drugie skąd? Po trzecie co to w ogóle znaczy fachowcy od rządzenia? Specjaliści od zarządzania i politolodzy? Bzdura! Politykiem może być każdy, podobnie jak urzędnikiem państwowym lub samorządowym – dlatego ten kraj wygląda tak przerażająco jak wygląda, albowiem rządzą nami przypadkowi z przyuczenia! A nie fachowcy lub przynajmniej osoby mające pokorę wobec rzeczywistości, której nie ogarniają.

    Nie można mieć pretensji do takich ludzi, że dają się rozgrywać jak naiwniacy, skoro nawet najtwardszy beton dawnego systemu pozwolił sobie na traktowanie przez kartony z dolarami, to czego oczekiwać od nauczycieli historii – dydaktyków? Nie dziwmy się, że jest tutaj tak jak jest. Nie może być szokująco lepiej, ponieważ co może nam pomóc człowiek, którego życiową pasją było nauczanie historii? Cieszmy się, że nie jest gorzej, naprawdę – przecież zachodnia i wschodnia elita może naszych historyków połknąć jak małe bezbronne rybki i to kiedy chce.

    Do tego powoli dochodzi problem zmiany pokoleniowej. Dotychczas rządzące pokolenia – przeważnie miały w pamięci smutny los naszego kraju, o ile sami go nie doświadczyli – chociażby w młodości. To co nadchodzi musi przerażać, albowiem przeważająca ilość młodego pokolenia to pełni ignoranci, a ci ludzie będą musieli sprostać wyzwaniom nowych czasów – jak starzenie się społeczeństwa, spadek liczby urodzeń i konsekwencje spadku, brak rąk do pracy itd. Przy rosnącej presji na spłatę zadłużenia i prawdopodobnie odwróceniu trendów koniunktury.

    Być może w przyszłości zatęsknimy do nauczyciela historii, który malował kominy, albowiem może się okazać że kolejne pokolenia to już osoby inaczej myślące. Obecnie rządzącym może z jednym wyjątkiem rzeczywistej hańby w polskim rządzie nie można zarzucić, że nie rozumieją na czym polegają nasze narodowe interesy i w jaki sposób należy sterować państwem, żeby mieć możliwość ich osiągania. Osobną kwestią jest ocena – dlaczego nie podejmują działań we właściwym kierunku, dlaczego nie próbują zrobić zbiorowo niczego, co każdy z osobna uważa za ważne. Swoją drogą to bardzo ciekawe, albowiem jak można spojrzeć sobie w twarz w lustrze rano – z wizją kolejnego dnia markowania czynności i świadomością pozorowania rzeczywistości, w której bardziej liczy się aura i dobre wrażenie niż rzeczywista decyzyjność.

    Innych elit niestety nie mamy, bardzo wiele osób z kraju wyjechało i to nawet nie licząc tych, którzy zostali wypędzeni w kolejnych falach antysemickich nagonek. Jednakże jeżeli porównamy potencjał intelektualny przeciętnego polskiego polityka, do przeciętnego polskiego duchownego a tychże dwóch przyrównamy do przeciętnego Polaka, to widać że wielkich różnic nie ma, co najwyżej są różnice w cynizmie, możliwościach manipulowania, zręczności w kłamstwie i pozorowaniu. Poza tym wszystko mamy w kraju bardzo uśrednione, nie lubimy tych którzy się wybijają, wyróżniają – automatycznie spotyka ich ostracyzm i są wciągani do piekiełka przez otoczenie, zatapiani i spuszczani w toaletach. Indywidualista nie ma w naszym społeczeństwie łatwo. Stąd mamy tak jak mamy, wygrywają cwańsi i z koneksjami, a obecnie rządzący pomimo abstrakcyjnej miernoty – nie są tacy źli, gorsi czekają…