- Ekonomia
Polska obecność na globalnych rynkach?
- By krakauer
- |
- 18 marca 2012
- |
- 2 minuty czytania
Nasza gospodarka upośledzona przez okres PRL weszła w okres przemian z bagażem nierentownego potencjału, którego znaczną część w kolejnych latach zlikwidowano, sprzedano, lub po prostu zmarnowano i z czasem wyburzono i złomowano. Czego by nie powiedzieć o planowaniu gospodarczym w PRL i RWPG, to jednakże zapewniano funkcjonowanie podstawowym gałęziom gospodarki, wśród których było miejsce dla wielu przedsiębiorstw stosunkowo innowacyjnych. Ponieważ cała gospodarka była nieefektywna i upadła, straciliśmy także nasze perły.
Nowi właściciele naszej gospodarki, którzy nabyli składowe mienia są w istocie panami poziomu naszego życia, albowiem to od ich zdolności i chęci do agregowania czynników wytwórczych, zależą nasze możliwości produkcyjne. Problem polega na tym, że można w naszym kraju produkować zarówno produkty proste, średnio złożone jak i innowacyjne. Dzięki ekspansji zachodnich koncernów – zachodnich marek, które zdominowały naszą przestrzeń gospodarczą, otrzymaliśmy bardzo duży zastrzyk innowacyjności – ograniczonej jednakże do poziomu produktów średnio złożonych. Powyżej szklanego sufitu poziomów produkcji nie mamy, czego szukać, np. produkujemy żarówki, ale ich nie projektujemy, montujemy niektóre typu samochodów z tańszych i średnich segmentów, – w których znajduje się bardzo dużo polskich części, ale nie decydujemy o tej produkcji i dystrybucji, pomijając jakiekolwiek marzenia o projektowaniu.
Wyeksportowaliśmy centra decyzyjne naszej gospodarki poza granice, dlatego nie możemy mieć pretensji, że jakakolwiek pogłębiona polityka gospodarcza w naszym kraju ma mniej więcej takie znaczenie jak próba zawracania kijem rzeki. Jako kraj, gospodarka i społeczeństwo w zakresie generowania produktów i usług oraz dystrybucji ich na rynkach globalnych jesteśmy w pełni zależni od naszych zagranicznych partnerów. Ma to oczywiście także dobre strony, albowiem bez tej współpracy prawdopodobnie nie mielibyśmy w ogóle szans na jakikolwiek globalny eksport na masową skalę. Powinniśmy się cieszyć, że w ogóle cokolwiek sprzedajemy, zwłaszcza jak w zasadzie każdy europejski samochód ma w sobie jakieś polskie części. Jesteśmy mistrzami produkcji nadążnej i produkcji komponentów, one doskonale się sprzedają – w pewnym sensie mają lepszą przyszłość niż produkty proste – niewymagające ani marek ani technologii, ponieważ jako składowe większych całości są niezbędne.
Zadziwia fakt, że od 22 lat, wszystkie rządy RP absolutnie i w ogóle nie zajmowały się problemem grupowania i rozbudowy potencjału polskich przedsiębiorstw. Nie było żadnej polityki w tym zakresie, co więcej zupełnie milczano na ten temat. Szanse na opracowanie programu brandingu narodowego zaprzepaszczono już kilka razy. W tym okresie powoli stopniowo tworzą się podmioty gospodarcze, mające możliwość oddziaływania za granicę, ale jedynie w wysublimowanych niszach lub na niewielką skalę.
Polska potrzebuje czegoś więcej, powinno to być oczywiste dla wszystkich osób zajmujących się programowaniem gospodarczym w naszym kraju. Potrzebujemy koncernów, powiązanych gospodarczo z podmiotami umożliwiającymi ich finansowanie oraz całym zapleczem biznesu umożliwiającym funkcjonowanie na rynku globalnych graczy. Potrzebujemy podmiotów, które będą zdolne do samodzielnego wejścia z naszymi produktami i usługami na zagraniczne rynki, zadomowienie się tam a także ekspansję gospodarczą na nowych rynkach. Mamy dostęp do technologii – wystarczy skopiować najlepsze wzorce zachodnie realizowane w Polsce, mamy produkty – umożliwiające budowę globalnych marek (np. żywność) i mamy także kapitał, którego na zainicjowanie działalności nam wystarczy – bez problemu zapewni go oczywiście w ograniczonym zakresie Giełda Papierów Wartościowych.
Jest oczywistym, że byłoby niezwykle trudno wejść na wszystko mające rynki zachodnie np. z siecią polskich sklepów spożywczych. Jednakże nic nie jest niemożliwe, jeżeli się chce. Kwestią odrębną jest opracowanie realnych biznesplanów określających spodziewane stopy zwrotu na poziomie adekwatnym do stóp zwrotu możliwych do uzyskania w kraju. Ważne jest przy tym uwzględnienie długofalowych korzyści gospodarczych ze wsparcia eksportu własnych produktów oraz po prostu możliwości, jakie daje dostęp do zagranicznych rynków.
Za wzór moglibyśmy brać przedsiębiorstwa tureckie i politykę gospodarczą państwa tureckiego. Potencjały gospodarcze naszych krajów są pod pewnymi względami zbliżone, przy czym Turcja oczywiście przeważa, ponieważ ma dwa razy większy potencjał ludnościowy. Jednakże, dlatego warto brać Turcję i Turków za wzory, ponieważ 20 lat temu nikt nie słyszał o żadnych tureckich markach lub koncernach, a dzisiaj nasze sklepy są pełne ich produktów, wytwarzanych pod ich markami, a na naszych placach budów tureccy przedsiębiorcy budowlani są bardziej niż codziennym widokiem.
Czy Polacy nie potrafią pracować na swój rachunek? Może nie potrafimy i nie jesteśmy w stanie sami się zarządzać? Dlatego może rzeczywiście lepiej jak będziemy świadczyć proste prace u kogoś, kto sprzeda nam swoje produkty, lub nasze własne tylko odpowiednio opakowane. Przecież to nie jest normalne żeby 36 mln kraj w środku Europy, którego od dawna nikt nie okupuje – nie był w stanie wygenerować z siebie kilku mających globalne znaczenie przedsiębiorstw, banków, wytwórni itp. Czy coś z nami jest nie tak? Czy też ktoś nam to skutecznie uniemożliwia?
W interesie państwa jest wykorzystanie tego, co jest naszym najsilniejszym potencjałem i skierowanie na ten zakres głównego wysiłku w zakresie nowej gospodarki i innowacji, finansując ich wdrażanie poprzez zyski z opanowanych technologii. Oczywiście mowa tu o rolnictwie i produkcji wysoko przetworzonej żywności, którego potencjału nie potrafimy wykorzystać, nie potrafimy doprowadzić do komasacji produkcji i generowania produktów pod wspólnymi markami spożywczymi, – dla których wystarczyłoby jedynie opracować spójny plan marketingowy i system dystrybucji. Wysoka jakość, duża ilość i dobry marketing mogą zrekompensować stosunkowo wysokie ceny naszej żywności np. na nieograniczonym pod względem zapotrzebowania rynku chińskim lub indyjskim. Pewne sukcesy w zakresie eksportu produktów mleczarskich już mamy, jednakże rynki te są bardzo trudne, konkurencja jest globalna, dlatego należy być po prostu lepszym. Wymaga to zaangażowania rządu, który przygotuje warunki umożliwiające powstanie w kraju liczących się ugrupowań gospodarczych.
Odrębnym problemem jest stwierdzenie przyczyn, dlaczego naszemu biznesowi, nie chciało się do tej pory rozpocząć działalności na skalę globalną. Ale ten problem pozostawmy tymczasem bez odpowiedzi.
Przejdź na samą górę