• 16 marca 2023
    • Soft Power

    Polska inwestorem w Zimbabwe?

    • By IVV
    • |
    • 09 lutego 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Polska na rynku inwestycyjnym występuje w roli ulicznego handlarza i mimo, że jest handlarzem, którego towar cieszy się, jako takim wzięciem, vide emisje obligacji oraz wyprzedaż majątku narodowego zwanego szumnie prywatyzacją niedługo stanie przed smutnym faktem, że wszystko, co miało jakąkolwiek wartość zostało sprzedane. Pozostaną oczywiście obligacje, które są jednak bytem wirtualnym, my obiecujemy, że je wykupimy a kupujący wierzą, że tak będzie. Czas zacząć kumulować nowy majątek narodowy i to właśnie teraz w dobie kryzysu, wszak, kiedy mamy kryzys wszystko można kupić taniej po okazyjnej cenie. Aktualnie większość środków inwestowanych a w zasadzie wydawanych przez Polskę to środki wykorzystywane na budowę i odbudowę infrastruktury. A gdyby tak rozglądnąć się po globalnej wiosce i znaleźć ciekawsze tematy gdzie można zainwestować nasze pieniądze?

    Pod koniec stycznia podczas konferencji prasowej Tendai Biti minister finansów Zimbabwe (dawna Rodezja) republiki z południowych krańców Afryki podał do wiadomości publicznej, iż w skarbcu pozostała równowartość 274 dolarów USA. Oczywiście obecny stan finansów Zimbabwe jest efektem mało rozsądnej polityki upaństwawiania wszystkiego, co możliwe, Zimbabwe jest również objęte sankcjami USA i ONZ ze względu na łamanie praw człowieka, co przynajmniej w teorii oznacza, że jakakolwiek współpraca z rządem jest trudna i może nas stawiać w złym świetle. Warto również pamiętać ze inwestując tam ponosimy duże ryzyko, ale stare powiedzenie, kto nie ryzykuje ten nie ma może i tutaj znaleźć zastosowanie. O co idzie gra? Można powiedzieć ze niegdyś jeden z najbogatszych afrykańskich krajów dotykają wszystkie nieszczęścia, jakie możemy sobie wyobrazić, wszystko zaczęło się „sypać”, kiedy na początku lat 90 tych XX wielu kraj nawiedziły katastrofalne susze, kolejnym źródłem problemów było wywłaszczenie w 2000 roku ponad 4 tysięcy białych farmerów, co doprowadziło do upadku rolnictwa, W państwie wybuchła korupcja, nepotyzm i wszelkie inne plagi spowodowane przez totalitarne rządy Prezydenta Roberta Mugabe. Oszalała inflacja osiągając skale niewyobrażalną nawet dla doświadczonych ekonomistów (około 13 bilionów procent miesięcznie 2009 r), przy której polska inflacja z okresu transformacji wygląda jak żart. Wprawdzie w 2010 roku inflacje udało się opanować i wyniosła 3,2 %, niestety mimo oparcia gospodarki o dolara amerykańskiego kasa świeci pustkami.

    Jak by tego było mało w Zimbabwe szaleje epidemia cholery. Zimbabwe potrzebuje pomocy międzynarodowej, pod naciskiem ONZ dojdzie zapewne do stabilizacji w kwestii praw obywatelskich, warto być w pierwszym szeregu do wejścia z inwestycjami. Kraj ten oferuje tanią siłę robocza – bezrobocie sięga nawet 95%, ma potężne zasoby naturalne, lecz nie ma technologii pozwalającej na efektywne ich wykorzystanie. Afrykańskie złoto, platyna, szmaragdy czekają na wydobycie podobnie jak potężne złoża rud chromu, żelaza, uranu, miedzi oraz litu.  Warto pamiętać, że tylko 20% tego kraju stanowią użytki rolne, więc Zimbabwe jest idealnym odbiorca naszego sprzętu rolnego. „Zainwestujmy”, więc pomoc humanitarną oraz logistyczną w dość ryzykowne przedsięwzięcie, jakim mogą być nasze interesy w Zimbabwe – w najgorszym przypadku pomożemy naprawdę potrzebującym. Bądźmy jednak tym razem mądrzy i sprytni skoro angażujemy się w Irak, Afganistan, z których poza złudną przyjaźnią naszych sojuszników nic nie mamy to tym razem możemy pomagając zdobyć koncesję na wydobycie wspominanych wcześniej minerałów. Nie łudźmy się, że inne państwa czekają i nic nie robią, pewnym jest ze wysłannicy wielu myślących strategicznie rządów już tam są. Oczywiście mniej lub bardziej oficjalnie, działając pod szyldem organizacji pozarządowych, humanitarnych albo, jako „niezależni” doradcy. Uważam, że to ostatnia chwila, aby załapać się do grona państw, które będą uczestniczyć w odbudowie Zimbabwe. Ryzykujemy niewiele, zapewne kilkadziesiąt milionów dolarów – zyski mogą być kolosalne, tylko czy ktoś wreszcie odważy się pomyśleć w perspektywie dalszej niż najbliższy budżet, niż najbliższa kampania wyborcza… Niestety bardzo, bardzo wątpliwe…