• 16 marca 2023
    • Polityka

    Podziały na prawicy są faktem

    • By krakauer
    • |
    • 03 września 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Polska prawica zawsze była podzielona, dzisiaj także podziały na prawicy są faktem. Problemy prawicowców ze zjednoczeniem się pod wspólnym logotypem wynikają z bariery znanej na świecie od początków wspólnot ludzkich – problemu wodzostwa. Otóż każda organizacja prawicowa ma swojego lidera, ewentualnie kanapę liderów mówiących mądrze, dostojnie i ładnie wyglądających w telewizji, czasami nawet grających na gitarze. Ci ludzie doskonale zdają sobie sprawę z tego jakie mechanizmy rządzą logiką tłumów udzielających im poparcia i wściekle bronią swojej pozycji.

    Jest tutaj coś z logiką królowej matki w mrowisku, która ma swoich robotników i żołnierzy, jeżeli zarazi „zapachem” inne mrowisko, wcześniej zabijając tamtą królową – natychmiast przejmuje władzę. W prawicowej retoryce rządzą dokładnie te same mechanizmy. Liderzy opierają się na przewadze intelektualnej, która nawet jeżeli ma rzeczywistą erudycję nie jest nie do zastąpienia, bo mężów opatrznościowych na prawicy po prostu nie widać. Bardzo łatwo mogą się zastępować, czasami wystarczy jedynie popularne nazwisko i już automatycznie zaczyna się istnieć jako polityczny klono-byt, nie liczy się nic oryginalnego, wystarczy powtarzać tą samą mniej więcej nienawistną retorykę, której elektorat chce słuchać, którą lubi i do której przywykł za młodu. Ponieważ słuchacze są przeważnie podeszłego wieku, więc bardzo łatwo się nimi steruje, wystarczy jedynie mieć autorytet umożliwiający przemawianie – w czym celują pracownicy pewnej państwowej instytucji zajmującej się naukowym opracowywaniem historii.

    Mechanizm jest niezawodny, sprawdzony i działa. Dlatego trzeba silnie bronić dostępu do mikrofonów, o czym przekonał się swego czasu pewien odtrącony delfin prawicy, któremu na oficjalnym pochodzie prawicowego mainstreamu odmówiono prawa do swobodnego mikrofonu, a w zasadzie go „wybuczano”, źle ustawiono i zrobiono wszystko, żeby nikt go nie słyszał.

    Nic dziwnego zatem, że część prawicowców założyła własną telewizję, bo drukowanie pisemek i gazetek to zbyt mało, nawet jeżeli drukuje się w nich teksty pisane w czasie pracy płaconym za państwowe pieniądze.

    Tutaj właśnie dotykamy sedna problemu, prawicowa-prawica istnieje tylko wtedy kiedy jest widoczna, a ponieważ mainstreamowe media jej nie pokazują, ewentualnie przedstawiają jako relację z muzeum osobliwości – to dostęp do własnych mediów jest kluczowy, najważniejszy i najistotniejszy, stanowi o „być lub nie być” prawicowej-prawicy. Więc konkurencyjna do jedynie słusznej na prawicy – uświęconej podszywaniem się pod autorytet religii telewizja, musi wywołać sprzeciw i falę wściekłego ataku. Głównie dlatego, ponieważ przesłanie mainstreamu prawicowej-prawicy zakłada tożsamość mitu polskiego z religią mainstreamową, rozumianą na wpół sekciarski sposób. Coś takiego jak świecka prawica jest w Polsce nie do wyobrażenia, w tym znaczeniu przynajmniej w jakim chciałby tego oderwany kawałek mainstreamu, któremu się wydaje że jak sam siebie ogląda we własnej telewizji to jest znany i może kształtować opinię publiczną. To jest zasadniczy spór o rozszczepienie prawicy na co najmniej dwa nurty, z koniecznością uwzględnienia trzeciego – faszyzującego, o którym po prostu się nie mówi, traktując młodych ludzi ogolonych na łyso na manifestacjach jako patriotycznie nastawioną młodzież.

    Do siły prawicy dochodzą jeszcze związki zawodowe, rządzące się własną logiką roszczeń socjalnych, przez co ich sojusze wyglądają inaczej i przybierają zupełnie inne kształty. „Wrogiem” związkowców są rządzący nie spełniający ich postulatów, co znaczy że ich wrogiem może stać się także prawicowa-prawica, jak zdarzyłoby się żeby przejęła w kraju władzę. Dodatkowo dochodzi jeszcze znaczenie aspiracji i ambicji liderów związkowych, którzy o wszystkim decydują. Swego czasu jedynie SLD i AWS znalazły na to sposób – dając im miejsca na swoich listach i pozwalając szefować strukturom partii, co było swoistym ewenementem na skalę światową, ale zapewniało władzy przynajmniej przez jakiś czas poparcie, w przynajmniej brak sprzeciwu związkowców.

    Jeżeli prawicowej-prawicy nie uda się zjednoczyć przed wyborami, to ze względu na działanie ordynacji wyborczej może uzyskać mniej niż 231 głosów, wówczas nawet mając inicjatywę do stworzenia rządu – nie będzie w stanie tego zrobić, gdyż nie znajdzie koalicjanta. Niestety partie prawicowe źródło swojej siły a zarazem słabości uniemożliwiającej ukoronowanie wysiłków sukcesem mają wpisane w swoje geny. Wodzostwo nie popłaca na dłuższą metę, w naszych realiach – mimo wszystko demokracji o wiele lepiej sprawdzają się organizacje sieciowe, gdzie kilka – kilkanaście kluczowych osób podejmuje decyzje.