• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Po czynach ich poznacie… uzasadnienie krytyki generalnej wobec systemu

    • By krakauer
    • |
    • 20 lutego 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Po czynach ich poznacie… znany cytat, wiadomego autora (w zależności od tłumaczenia przyjmuje różne konteksty), ale zawsze ma to samo znaczenie – to w wyniku działania decyduje się ocena. Ocena dotyczy zawsze skutków jak i samego działania jako procesu – jest to szczególnie ważne w demokratycznym państwie, gdzie żadna grupa lub klasa nie może tytułować się jedynym uprawnionym do monopolu na państwo i płynące z niego benefity.

    Przeważająca ocena negatywna polskiej transformacji ustrojowej wynika z dzisiejszego stanu państwa, który można przyrównać do podobnego stanu w okresie PRL, czy też „finiszu” II RP. W obu przypadkach stan dzisiejszy nie wytrzymuje żadnej próby, nasze dzisiejsze osiągnięcia są słabe w stosunku do wysiłku scaleniowego państwa w dwudziestoleciu międzywojennym i jego odbudowy oraz ponownego scalenia po II Wojnie Światowej. Polska do początku wojny była już krajem w istocie większości zagadnień strategicznych zintegrowanym i jednolitym. Polska w 1970 roku była w szczycie jutrzenki skoku przemysłowego. To były czasu już po elektryfikacji wsi i miasteczek, oraz po takich sukcesach naszej ludowej Ojczyzny jak „1000 szkół na 1000-lecie”! Dzisiaj możemy raczej mówić o potrzebie likwidacji 1000 szkół. Taka jest różnica, a przecież nie było wojny.

    Sami rządzimy się od 25 lat, co więcej nawet korzystamy z „najlepszych” zachodnich wzorców i pomocy tamtejszych „ekspertów”, co miała w szczególności olbrzymie znaczenie na początku transformacji, kiedy to udało się nam zaprzepaścić m.in. takie przypadki jak prawie gotową (wymagającą złożenia i prac wykończeniowych) elektrownię atomową, do której reaktory sprzedaliśmy za cenę złomu! Jak również znane są inne przypadki, metodycznego wyniszczania państwa – pod hasłem i przykrywką koniecznej transformacji jak przykładowo poprzez program zwany powszechną prywatyzacją i inne tego typu „sukcesy” transformacji, rzadko przeplatane rzeczywiście potrzebnymi reformami, które z zasady dotyczyły prawie zawsze ograniczeń nakładanych na nasze wynędzniałe społeczeństwo w okresie stanu wojennego i zachodnich sankcji jakie mu towarzyszyły i po nim nastąpiły.

    To była rzeczywista stymulanta społecznego niezadowolenia i buntu, ludzi którzy nie wiedzieli, że tak naprawdę upominają się o likwidację swoich miejsc pracy i w sumie swojego państwa, a swoje dzieci lub wnuki wysyłają na zmywaki i jako posługaczy na Zachód, ponieważ w państwie gdzie na miejscu zlikwidowanych fabryk straszną kikuty ruin i zgliszcz (ktoś się ostatnio o zgliszcza upominał) – nie ma pracy, nie ma przyszłości dla kolejnego pokolenia. Populacja Polski – zgodnie z prawami neoliberalnego systemu gospodarczego dostosowuje się do praw wyznaczonych przez rynek, w sposób zgodny z jego mechanizmami. W Polsce posiadanie dzieci jest zbyt drogie, więc Polacy posiadają ich mniej. W Polsce zakup mieszkania jest prawie niemożliwy, więc Polacy kupowali je za pieniądze Konfederacji Szwajcarskiej, ponieważ polityka kredytowa instytucji finansowych w rodzimej walucie ze względu na zabezpieczanie interesów odsetkowych zagranicznego kapitału była po prostu ludobójcza obecnie ewoluuje w kierunku bezpiecznej – głodowej. Niestety jednak pożyczki w obcej walucie okazały się wrażliwe na manipulacje rynkowe, przez co zgodnie z obowiązującym w wolnej i demokratycznej Polsce prawem, Polacy mogą stracić mieszkanie – a potem zostać z długiem w wysokości pomiędzy ceną uzyskaną na jego licytacji (minus koszty postepowań i czynności) a wartością przewalutowanego długu na dany dzień. Co to w praktyce oznacza, nie trzeba być ekonomistą, ani biegłym w prawie. Taką Polskę stworzono – właśnie tak traktującą ludzi.

    Największym jednak grzechem klasy rządzącej jest brak wizji generalnej co do kierunku w jakim kraj ma się rozwijać, albo chociaż próbować trwać dalej – co jest chyba bardziej adekwatnym określeniem pod ich rządami! Wielką winę posiada tutaj były premier, pan Tusk i pewien jego poprzednik, którego nazwisko nie padnie na naszym portalu nigdy, ponieważ był to najgorszy rządzący Rzeczpospolitą, prawdopodobnie o skutkach rządów gorszych niż ostatnia wroga okupacja. To ci ludzie zdecydowali się na reformy, nie pokazując Narodowi celu, nie ma znaczenia że go nie widzieli ani nie znali, ale mogli go próbować zdefiniować. Samo nadążanie do struktur zachodnich, było pomyleniem narzędzia do celu – jakim zawsze musi być bezpieczeństwo i dobrobyt ze środkiem do niego, jakim miały być te struktury, a już wiadomo, że nie do końca są. Stąd też twierdzenie niektórych apologetów systemu, że naszym celem jest rozwój generalny – modernizacja państwa i dążenie do standardów poziomu cywilizacyjnego na zachodzie to pustosłowie. Równie dobrze można proponować budowę „podziemnej” bazy na Marsie i przeniesienie tam całej populacji. Ponieważ tak się nie wyznacza celów cywilizacyjnych dla Narodu. CEL MUSI ŁĄCZYĆ I SKUPIAĆ ZAWSZE WSZYSTKIE DĄŻENIA, MYŚLI I NAWET PRZEWINIENIA JEDNOSTEK. W naszych realiach, niestety ciągle MUSI nim być zapewnienie biologicznego i terytorialnego przetrwania narodu i państwa narodowego. To jest górny poziom naszej aplikacji funkcjonalnej, ponieważ żeby opierać się na sojuszach – dzisiaj – przy naszych historycznych doświadczeniach i bieżących doświadczeniach naszych sąsiadów – to trzeba być niestety osobą albo wrogą Polsce i Polakom, albo kimś, kogo nie wypada nazwać, ponieważ Redaktor naczelny zakazał używania jakichkolwiek mocnych słów w jakichkolwiek przypadkach, ale możecie sobie państwo sami, korzystając ze znajomości bogactwa języka polskiego w warstwie idiomatycznej to sami dopowiedzieć. I uwaga – tu nie ma „zmiłuj”, stawką jest to co przeżyliśmy ostatnio po 1 września 1939 roku a 22 lipca 1944 roku – a majem 1945. Niestety mamy takiego pecha, że jeden sąsiad, jeżeli akurat nie chce nas unicestwić kierując się ideologią różnie definiowanej ale odwiecznie w ten sam sposób – słuszności wynikającej z wyższości cywilizacyjnej, a drugi nieco oddalony uznaje nasze terytorium za strategicznie istotne, ze względu na możliwość dziwnego zachowania tego pierwszego sąsiada i też nam nie popuści. Nic na to nie poradzimy – musimy to uwzględniać każdego dnia jak tylko się budzimy, we wszelkich działaniach. Tylko myśląc w ten sposób można spowodować prowadzenie polityki, która zagwarantuje nam nie tylko przetrwanie, ale w której będziemy w stanie w końcu się rozwijać, bo przecież dziedzictwa rządu pana Tuska, który wydał – w sumie to bardzo ciekawe na co – górę funduszy unijnych z Unii Europejskiej i sporo naszych pieniędzy – i skoku cywilizacyjnego, jak nie było tak nie ma. Nie udało się, pomimo peanów zachwytu wygłaszanych w mainstreamowych mediach, nadal emerytura w Polsce to połowa emerytury w zbankrutowanej Grecji, a o rentach to lepiej nie wspominać, ponieważ jak się w ogóle odnieść do renty 700 złotowych, bez używania słów, których pan Redaktor Naczelny nie toleruje, ale możecie je sobie państwo wyobrazić?

    Oczywiście słusznym jest stwierdzenie, że „wyszło jak wyszło”, co  więcej ONO JEST UZASADNIONE! ONO JEST PRAWDZIWE – tylko niech tak właśnie przedstawiana będzie sytuacja. Może część z czytelników pamięta jeszcze machinacje medialne związane ze sprawą „Katarczyków”, którzy mieli uratować nasz przemysł stoczniowy na początku kryzysu? Właśnie o taką bezczelną i nachalnie szkodliwą propagandę chodzi – to jest właśnie to, co powoduje bunt części społeczeństwa, a nie zegarki, czy też ramiona ośmiorniczek wystających z ust przedstawicieli politycznej elity. Niech sobie noszą najlepsze i najdroższe zegarki, niech wcinają ośmiorniczki zawijane w delikatną hiszpańską szynkę, ze świń rzymskich karmionych tylko specjalnymi żołędziami! Niech nawet sobie biorą do 10% łapówek – co jest przyjęte na całym świecie, a świadczą o tym procesy ujawnione po praktykach amerykańskich korporacji! TYLKO NIECH RZĄDZĄ DOBRZE, TO ZNACZY SKUTECZNIE I NIE MYDLĄ NARODOWI OCZU. Wówczas wszystko można znieść, każde niepowodzenie i to bez wywoływania sztucznych podziałów w Narodzie, które się wykorzystuje po to, żeby SZCZUĆ na siebie społeczeństwo, nazywając jedną część Polaków „postępową”, a drugą „oszołomami” z odpowiednim przymiotnikiem odnoszącym się do materiału z którego jest wykonywane nakrycie głowy modne u kobiet starszych wiekiem w niektórych kręgach naszego społeczeństwa.

    Nikt nie ma, nie powinien i nawet nie może mieć pretensji o to jak wygląda dzisiaj nasz kraj, ale nie dlatego bo co najwyżej weksluje ten system biorąc udział w manipulowanych przez media wyborach, w których głosuje na listy ustawiane przez liderów partyjnych. Problem jest o wiele inny – chodzi o skundlenie moralne znacznej części Polaków, którzy sami pozwalają na to, że takie kity jak obecnie można im bez kosztów wciskać. Kosztem są grube teczki spraw prokuratorów, a jak tego nie starcza to sznur, kamień i butelka z benzyną. Natomiast znaczna część społeczeństwa dała się z jednej strony oszołomić kolorowej wizji świata, jaką oglądają w stosunkowo tanich telewizorach LCD, łagodząc bóle i niedostatki ciepłą wodą z kranów, przy pełnej świadomości, że żyją w świecie wykreowanym jako ich mikro-więzienia, w których sami trzymają się w ryzach wyznaczonych przez moralność, prawo, „wstyd przed ludźmi”, krzyczą tylko wtedy jak jest za późno, jak kolejne dziecko umiera, ponieważ nie było miejsca w szpitalu, albo lekarze postępują w pełni zgodnie z procedurami dopuścili do jego zgonu. To jest prawdziwa cena bierności, to jest prawdziwa cena łykania błękitnej papki pełnej kłamstwa i manipulacja jaka sączy się ze znacznej części mediów mainstreamowych, to jest cena samowoli ludzi, którzy kreują się lub są kreowani na polityków. Tą ceną jest depopulacja. Podobnie było w czasach słynnych „Rugów Pruskich”, tam również stawką była ziemia i chodziło o jej opróżnienie z ludności polskiej. Nic się nie zmieniło przez lata, jedynie metody są inne. Cele naszych rywali/wrogów których stosunek do naszej przyszłości jest naprawdę ambiwalentny – od wieków są takie same.

    Sytuacja nie jest jeszcze przegrana, można ją naprawić, a nasze słabości obrócić w korzyści, ponieważ przykładowo procesy globalizacyjne, które drenują naszą gospodarkę, mogą z łatwością jej służyć, jeżeli tylko znajdziemy dla siebie odpowiednie nisze i masowo w nie wejdziemy wykorzystując posiadany potencjał. Jest na to czas i są na to warunki, chociaż często się zdarza, że nasze doskonałe produkty nie mogą być sprzedawane na wolnym rynku, bo nie mają homologacji u sąsiada! Wolność, ma wiele twarzy, trzeba o tym pamiętać. Nie można przy tym postępować w sposób tak trudny do zrozumienia i w ogóle nie negatywnego nazwania jak czyni to rząd w Polsce w kontekście konfrontacyjnej polityki wschodniej, która już dawno przestała być realizowaniem polityki wschodniej Unii Europejskiej na Wschodzie Europy. Ta klęska i związane z nią zagrożenia są fundamentalne dla zdefiniowana naszej przyszłości, coś się skończyło i należy się przygotować, bo możemy być zmuszeni zapłacić rachunek za politykę niektórych ludzi, którzy naprawdę – nie wiadomo, czyje ale na pewno nie polskie interesy realizowali skacząc na Majdanie, czy też prorokując w Kijowie, kto kogo zabije i kiedy. Tak działając prowadzimy kraj do zguby i zniszczenia w linii prostej. Przecież widocznym jest dla każdego, kto posiada nawet minimalne zdolności analityczne, że polityka wschodnia, którą przez lata lansował pewien minister zajmujący się polityką zagraniczną w rządzie w Polsce miała cel konfrontacyjny z Federacją Rosyjską. Co za trudny do pozytywnego nazwania pomysł narzucania społeczeństwom poddanym władzy oligarchów i lokalnych mafii – demokracji neoliberalnej w stylu zachodnim. Nie wiedzieli panowie w Warszawie – jakie jest tło u sąsiada, kto tam siedzi w drugim pokoju już nie mówiąc o refleksyjnych panach w piwniczce?

    Chcieliśmy gry niczym regionalne mocarstwo – proszę bardzo ona się toczy, ale nam już nawet sojusznicy podziękowali, skutecznie izolując naszych polityków od jakichkolwiek decyzji, a nawet prawdopodobnie poważnych informacji z pierwszej ręki, ponieważ nasze wcześniejsze działania jedynie zaogniły chaos i przyśpieszyły konfrontację. Dzisiaj widać miejsce Polski w Europie, jakie nam zapewniła ta rządząca elita, konkretnie pan Tusk i –ska. To jest wynik ich polityki, ewentualne dalsze koszty – to będzie jej dziedzictwo. Niestety to może boleć, ale jak powiedział pewien pan – który nie da się zrozumieć dlaczego przez lata był w naszym kraju ministrem i to dwóch resortów – „teraz trzeba będzie ponosić konsekwencje”. Oczywiście to Naród będzie je ponosił, elita ma ładne mieszkania w pięknym mieście jakie wybudowali koloniści w pewnej byłej brytyjskiej kolonii położonej pomiędzy dwoma oceanami. Tym ludziom nic się nie stanie, a w przypadku resetu spowodowanego jakąś dramatyczną awanturą wojenną, jeszcze będą za granicą nas reprezentowali i tworzyli rząd emigracyjny – który będzie uzurpował sobie prawo do wyrażania naszego interesu i powrotu do władzy. Podczas, gdy nasz interes jest „tu i teraz”, to jest chyba jedyna rzecz w której należy się zgodzić z panem Donaldem Tuskiem – rzeczywistym politycznym geniuszem. Liczy się „tu” i „teraz”, bo jak „tu” i „teraz” będzie źle, to jutro może być jeszcze gorzej, a pojutrze może nie być niczego „tu”.

    Niestety nie ma łatwych recept i automatycznych rozwiązań. Nic nie jest za darmo, za wszystko trzeba płacić, a z sąsiadami trzeba umieć żyć, tymczasem rządzący w Polsce obrażają polityka przyjaznego nam Narodu, dlatego bo ma inną wizję polityki zagranicznej niż istnieje w ich rozumach. Ktoś kto ma szerszą percepcję i potrafi przewidywać, nie ma łatwo w tym kraju. Albo człowieka obrażą, albo wręcz nazwą zdrajcą, agentem, – każdy epitet wobec ludzi rozsądnych i pragmatycznych jest dobry, żeby zamaskować własną nijakość, bufonadę i głupotę. Niestety system jest tak skonstruowany, że nie da się z nim wygrać, bez zburzenia budynku w którym stoi stoliczek a na nim plansza do toczącej się gry. Samo wywrócenie stoliczka nie wystarczy. Za dużo i zbyt długo kłamano, żeby nie zachęcić ludzi do dowolnych poświęceń w celu „obrony planszy” – to było widać na Krakowskim Przedmieściu w trakcie prawdopodobnie najbardziej bezsensownej publicznej awantury w Polsce, chyba nawet w całej naszej historii. Niestety jednak apologeci systemu nie cofną się przed niczym, nawet przed upuszczeniem braterskiej i siostrzanej krwi, żeby tylko ochronić swój stan posiadania, ponieważ z poziomu kilkudziesięciu tysięcy złotych dochodów miesięcznie, co jest normą w naszej elicie – nasz kraj naprawdę jest fantastyczny! Wówczas aż chciałoby się żyć i popierać system.

    Wniosek ostateczny – Jezus, Marks, Engels, Lenin i Žižek mają rację – spór polityczny zawsze ma charakter klasowy z tłem ekonomicznym. Można go ubarwiać ideologią, ale zawsze decyduje „micha”, czy jak ktoś woli „głębokość koryta”. Stąd też postulat ciągłości walki klas, jako podstawy nowego socjalistycznego paradygmatu dla współczesnego świata, a w tym oczywiście Polski wydaje się jak najbardziej uzasadniony i ponadczasowy. To socjalizm jest jedyną odpowiedzią na problemy, bolączki i niedoskonałości. Tylko w socjalizmie możliwe jest przetrwanie wspólnoty, kapitalizm prowadzi do atomizacji i alienacji jednostek, których władza – nawet tych najsilniejszych zawsze opiera się na represji i szantażu, w wersji soft – przekupstwie. Proszę się zdecydować w jakim kraju, w jakiej Europie i jakim świecie chcecie państwo żyć?

    Kłamstwo neoliberalne jest perfekcyjne, jest dla wierzących teoretycznym przepisem sprowadzenia na ziemię rządów szatana, a dla osób z poglądami materialistycznymi – nie trzeba niczego tłumaczyć, bo widzą na własne oczy śmierć tego ustroju i zgliszcza jakie po sobie pozostawia – wszędzie w przestrzeni, w społeczeństwie, w moralności, w nauce, nie wspominając o religii! Kapitalizm neoliberalny umarł, ponieważ jest wewnętrznie zaprogramowany na redukcjonizm prowadzący do totalnej dewastacji i zniszczenia. Trzeba tą zakłamaną brednię odrzucić, widzimy do czego prowadzi – widzimy to na własnych oczach. Nawet dostatek jest pozorny, albowiem punkt siedzenia zawsze implikuje kąt widzenia…