• 17 marca 2023
    • Polityka

    Paranormalne próby para-zjednoczenia para-lewicy

    • By krakauer
    • |
    • 17 sierpnia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Nie często zdarzają się w naszym kraju tak paranormalne działania jak obecnie obserwowane próby para-zjednoczenia całego obozu para-lewicy, w ogóle bez liczenia się ze społecznymi odczuciami. Działacze powinni raz na zawsze zrozumieć, że ich oferta oparta na logotypie dowolnego koloru – to tylko i wyłącznie wydmuszka, ponieważ nie ma za nimi żadnej idei. To znaczy oddalili się od problemu WALKI KLAS i udają jakby rzeczywistość ich nie dotyczyła, natomiast wszelkie próby wdrożenia jakiejś efemerycznej doktryny socjaldemokratycznej to nic innego jak marnowanie czasu. Ponieważ czasy wydmuszek i wszelkiego rodzaju udawanych struktur już przeminęły. Znowu liczą się idee, jednakże podawane w sposób współczesny, można nawet unikać ideologizowania – liczy się, żeby fundament, na którym budujemy był zdrowy to znaczy socjalistyczny.

    Ordynację wyborczą mamy taką, jaką mamy i nic się na to w tej chwili nie da poradzić. Z tego powodu sama koncepcja stworzenia jednej listy wyborczej – najlepiej poprzez zaproszenie współkonkurentów do mandatów nie jest taka zła. Jednakże do tanga trzeba dwojga, żadna partia istniejąca samodzielnie nie zrezygnuje z podmiotowości, zwłaszcza jeżeli już od pewnego czasu – sypała się i trzeszczała w szwach. Za takim zaproszeniem na listę musi coś przemawiać, musi być bodziec – ewentualnie po prostu szantaż. Nie ma w nim niczego złego w polityce. Jednakże dzisiejsza lewica logotypowa jest za słaba nie tylko żeby kogoś szantażować, ale nawet żeby cokolwiek komukolwiek zaoferować. W związku z tym jest problem.

    Przydałby się realny kongres zjednoczeniowy dla całej lewicy, jest to chyba jedyny sposób jakim można zagwarantować równoprawność partnerów – kluczowy warunek zjednoczenia. Przecież pod względem programowym nie ma żadnego problemu, ponieważ żadna z zainteresowanych partii nie ma i nie będzie miała tak długo realnego programu, aż nie powróci ideowo na pozycje zbliżone chociaż do walki klas. Kwestie społeczne, czy też zagadnienia obyczajowe, to wszystko nie jest niczym innym jak nadbudową i to tak niesłychanie banalną w modyfikacji, że nie ma czego żałować.

    Ze zjednoczeniem się nie ma żartów, a przynajmniej nie powinno ich być. Liczy się zwłaszcza sama chęć, to już jest bardzo dużo i w zasadzie nie trzeba niczego więcej. Wygrana systemowa w postaci przekroczenia progu wyborczego to podstawa, jednakże liczy się jeszcze bonus jaki wyniknie ze zjednoczenia elektoratu. Tylko obecnie zarządzający partiami i ruchami lewicowymi musieliby zrozumieć, że muszą stworzyć formułę, która pomieści wszystkich od wierzących katolików po anarchistów i rewolucjonistów.

    Gdyby zabrakło pomysłów – trzeba pomyśleć o kwestiach europejskich i zbudować lewicę poprzez odwołania do wartości europejskich, w tym w szczególności do reformy Unii Europejskiej oraz zagadnienia Euro. Nawet, jeżeli będzie to uznane za ucieczkę do przodu, to nie ma w tym niczego złego, gdyż idea europejska jest rzeczywistym fundamentem naszej racji stanu, nawet jeżeli się to komuś nie podoba, więc warto jest się nawet poświęcić na ołtarzu przyszłości.

    Co dalej nastąpi w efemerycznych procesach para-jednoczenia tego wszystkiego, co składa się na naszą obecną para-lewicę? Z pewnością coś się wykluje, ponieważ panowie i panie mogą się po prostu odwrócić od siebie po wyborach plecami. Największym zagrożeniem jest chęć bycia tym, który jest, „za ale przeciw”, czyli zrobi sobie reklamę, ale będzie poza zjednoczeniem, czy też może powinniśmy to nazywać kooperatywą? Trudno jest, bowiem szanować osobę, która chce się posilić na truchle lewicy.

    W tym wszystkim trzeba jeszcze pamiętać o tym, że otoczenie nie pomaga. Nie ma partii na naszej scenie, której zależałoby na tym, aby lewica się zjednoczyła. Jest naszym przekleństwem, że dwie wielkie partie prawicowe tj. prawicowa-prawica oraz liberalna-prawica rządząca czerpią z tradycyjnego elektoratu lewicy poprzez zawłaszczanie wybranych elementów jej klasycznego programu socjalnego.

    Co z tego będzie? No, na pewno coś będzie, albowiem ludzie lewicy nie są idiotami i mają pełną świadomość sposobu działania naszej nieszczęsnej ordynacji. Jednakże czy będzie to coś trwałego? Ewentualnie, czy rzeczywiście lewica powróci do idei walki klas? Zobaczymy – nie ma się, co spodziewać cudów, zwłaszcza że nie ma męża opatrznościowego na lewicy. No i chyba takiego póki. co nie będzie. Natomiast warunkiem niezbędnym jest zabezpieczenie się przed nieprzewidywalnością oszołomów, którzy mogą lewicę ostatecznie zdyskredytować, albowiem niestety takich harcowników ideologicznych dzisiaj w para-lewicy nie brakuje!